#12

51 6 0
                                    

Wstyd mi, że na początku poznania Stewarda oskarżyłam go o ich rozstanie i śmierć mamy. Tak naprawdę to moja wina, oni kłócili się o mnie. Stawałam się wampirem niespecjalnie, ale gdybym się nie urodziła, no to był nie wnikała w ich rozstanie. To przeze mnie mama nie żyję. Ja byłam jej największym horrorem.
Wstałam, ubrałam się i zjadłam śniadanie. Becky nauczyła mnie się malować, więc sama już sobie radziłam.
- Czemu mnie okłamałaś?! - zapytałam
- Co? - zapytała Becky
- Czemu nie powiedziałaś mi, że tata nie zdradzał mojej mamy?
- Skąd to wiesz?
- Rozmawiałam z nim wczoraj.
- Jak to?
- Tak i dowiedziałam się, że jej samobójstwo jest moją winą, a nie jej.
- Ale to nie jest twoja wina.
- Mama wiedziała, że nie da rady mnie wychowywać. Bała się mnie. Bała się, że będę wampirem-mordercą.
- Musisz zrozumieć, że tamtej nocy przed jej śmiercią ty byłaś mała i nie potrafiłaś panować nad tym co robisz.
- Wiem, że mówisz tak tylko dlatego, aby mnie pocieszyć.
- Los plecie przyszłość, z którą trzeba się zgadzać.
Zaczynał się weekend. Sobotę spędziłam w domu z Nickiem, a niedziele na zakupach z Jackiem i Becky.
- Jack jutro rano przyjedzie po mnie Steward, porozmawiamy i podwiezie mnie do szkoły. - powiedziałam
- Okej. - nie zaprzeczył Jack
Jest poniedziałek jestem gotowa do wyjścia i czekam na Stewarda.
- Cześć. - przywitałam się wsiadając do samochodu
- Cześć Kattie. - odpowiedział mężczyzna
- O czym chciałaś porozmawiać?
- Chciałam ciebie lepiej poznać. Czym się zajmujesz?
- Pracuje w policji.
- A ... czy masz kogoś?
- Nie. Nie potrafię kochać nikogo innego, niż twoją mamę.
- Jak mnie znalazłeś?
- Wiesz. Pracuje w policji. - uśmiechnął się - Jesteśmy niedaleko to trochę przejdziemy pieszo.
- Okej.
Rozmawialiśmy tak o wspomnieniach, aż doszliśmy do szkoły.
- To ja już pójdę. Pa. - powiedziałam
- No to pa.
Nagle ktoś zamknął mi mocno dłonią twarz, a drugą ściskał mi oby dwie ręce. Starałam się wyrwać. Kopnęłam osobę poniżej pasa, a ona ściągła rękę z mojej twarzy, więc zaczęłam wołać.
- Steward! Pomocy! Steward! Steward!
Steward biegł jak najszybciej w moim kierunku,a nieznajomy ciągną mnie na szkołę, w miejsce pełne drzew i krzewów. Bałam się jak nigdy. Czemu ktoś chce zrobić mi krzywdę.
Nie wiedziałam kim jest ta osoba bo miała zakrytą twarz wielkim kapturem. Gdy go ściągła zobaczyłam, że to Daniel.
- Że mną tak się nie postępuje. Mówiłem, że się odegram. - mówił
Chłopak uderzył mnie w brzuch, a ja z bólu przewróciłam się na ziemię. Następnie dwa razy uderzył mnie w twarz.
- Ale jestem wyjątkowy. Widzę ostatnie sekundy życia ludzi i nie tylko ludzi. Także twoje ostatnie sekundy.- śmiał się
- Jak możesz?
- To jest twój koniec.
Daniel wyjął że spodni nóż, który był ukrwawiony i wbił mi go między żebrami.
Ból był przerażający. Widziałam wielkie czarne plamy na tle tamtych drzew. Czułam jak się duszę. Nie miałam żadnej nadzieji, lecz nagle zobaczyłam Stewarda.
- Co ty jej zrobiłeś?!
- Zasłużyła na to!
Widziałam jak mężczyzna zastanawia się i podejmuje szybką decyzję. Czuję piekący ból na mojej szyi. Jakby ktoś rozrywał ją na kawałki. Myslałam, że oszaleję z bólu. Teraz widziałam wszystko tak jak ja początku. Daniel już uciekł. Ból po chwili znikał. Słabo mi było na widok całej krwi. Była ona wszędzie na twarzy, szyi, na brzuchu i na nogach. Nie wiedziałam co mam zrobić bo przecież zaraz miałam mieć lekcje.

Wiadomość śmierciWhere stories live. Discover now