3️⃣ 11. Jedynym szczurem tutaj jesteś ty

1.3K 122 30
                                    

Oliwia

— Znowu ty? — westchnęłam, dostrzegając szatyna siedzącego na mojej ławce.

— No czemu tak się zachowujesz wobec mnie? — Uniósł brew. — Od kilku dni. Chyba nie jesteś zła za to nad rzeką?

—Nie jestem. Zachowuję się normalnie. A teraz proszę, żebyś zszedł.

Nie byłam ma niego zła. Po prostu cały czas myślałam o tym, że mnie pocałował. Coś cudownego... Jednak nie mogłam dać po sobie tego poznać. To nie mogło się powtórzyć. On ma w końcu dziewczynę.

— No daj spokój. — Uśmiechnął się do mnie szeroko. — Przecież nic takiego się nie stało. I nie mów, że ci się nie podobało.

— Zawsze jesteś aż tak zaopatrzony w siebie? Przekonany, że wszystko co robisz jest idealne?

— Nie wiem. Chodź ze mną. — Złapał za moją dłoń i wyprowadził z klasy.

— Nie możemy znowu uciec — rzuciłam. Co on sobie wyobrażał?

— Nie uciekamy. Po prostu uwalniamy się od nudnych lekcji. — Wyszczerzył się w uśmiechu. Cudnym uśmiechu.

— Matka mnie zabije — mruknęłam, jednak wyszłam za nim ze szkoły. Woźna nas nie widziała. Całe szczęście.

— Mnie moja też. Ale trudno — mruknął. — Chcę spędzić ten dzień z tobą.

— Dlaczego? — spytałam. — Dlaczego akurat ze mną? A nie na przykład z Dominikiem?

— Zadajesz za dużo pytań, mała.

— To źle, że chcę wiedzieć?

— Jezu, zamknij się już — westchnął i złączył nasze usta w pocałunku. Zaskoczył mnie. Byłam w zbyt wielkim szoku żeby wykonać jakikolwiek ruch.

— Co to miało znaczyć? — spytałam, kiedy w końcu się otrząsnęłam.

— Coś z pewnością — mruknął, odpalając papierosa i zaciągnął się nim. Usiadł na ławce i uśmiechnął się do mnie. — Domyśl się.

Wpatrywałam się w niego zdezorientowana. Ten chłopak był bardziej tajemniczy niż yeti. Serio. Z dnia na dzień zamiast go poznawać, czułam, że znam go coraz mniej.

Chłopak rzucił papierosa na ziemię i zaczął gwałtownie kaszleć. Nie rozumiałam co się dzieje. Cały zbladł i wyglądał tak, jakby nie mógł złapać powietrza. Okej, byłam w tamtym momencie przerażona. Nie wiedziałam, co się z nim dzieje do kurwy!

— Prawa kieszeń — jęknął, próbując złapać powietrza.

Dopiero po chwili zorientowałam się o co mu chodzi. Sięgnęłam do prawej kieszeni jego bluzy i wyjęłam z niej niewielki przedmiot. Zabrał go ode mnie i zaciągnął się kilka razy lekarstwem.

— Astma — wyjaśnił po chwili, zapewne widząc moje zdezorientowane spojrzenie.

— Masz astmę i palisz? To chyba niewskazane.

— Oj tam. — Wzruszył ramionami. — Złego diabli nie biorą.

Złapał mnie za brzeg bluzki i przyciągnął do siebie. Był wyjątkowo pewny siebie. I musiałam przyznać, że mi się to podobało. Lubiłam odważnych chłopaków, ale z Kubą było coś nie tak. Niby był pustym debilem z kwadratową szczęką, jednak z drugiej strony zdawał się być też wrażliwy. Tylko po co to ukrywał? Po co udawał? Nie łatwiej byłoby być po prostu sobą?

Igor

Zakląłem pod nosem, nie mogąc znaleźć ładowarki. W zasadzie nie ma się czemu dziwić. Ciężko znaleźć cokolwiek w stercie porozwalanych ubrań, butelek i kartek papieru.

Od kilku dni mieszkałem w niewielkim mieszkaniu na piętrze budynku, w którym znajdował się mój klub. Cały budynek formalnie należał do mnie. Kiedyś w pewnym stopniu urządziłem to mieszkanie, chcąc mieć miejsce, w którym mógłbym się przespać, czy zwyczajnie odpocząć, jednocześnie będąc gotowym zejść na dół i rozwiązać jakieś problemy.

Kto by pomyślał, że to mieszkanko przyda się na taką sytuację? Pewnie nikt. Nie sądziłem, że kiedykolwiek Ola będzie miała powód, żeby wyrzucić mnie z domu. Ale chyba się myliłem...

Musiałem ją odzyskać. Życie bez niej to nie będzie to samo. Blondynka była dla mnie naprawdę ważna. Kochałem ją kurwa. I to jest była prawdziwa miłość. Jedyna. Wyjątkowa.

W swoim życiu trzy razy czułem się naprawdę zakochany. Naprawdę szczęśliwy. Trzy miłości. Dwie z nich stracone. Nie mogłem stracić trzeciej. I to tej największej. Najważniejszej.

Po raz kolejny wybrałem numer Olki. I po raz kolejny nie odebrała. Sam sobie na to zasłużyłem, nieprawdaż? Mogłem nie pić. Nie jarać. I do niczego by nie doszło. Nie zraniłbym Olki i nadal byłbym w szczęśliwym związku. Ja chyba naprawdę nie umiem się opamiętać. Nie dziwię się, że Iza nie chciała powiedzieć Kubie, że jestem jego ojcem. Kto chciałby takiego ojca?

— Gdzie ty kurwa jesteś? — mruknąłem sam do siebie, kiedy w dalszym ciągu nie mogłem znaleźć ładowarki. Cztery procent... Znacie ten ból?

Zrzuciłem z łóżka wszystkie zgromadzone tam przedmioty. Odetchnąłem z ulgą, kiedy dostrzegłem tam jasny kabel. Podłączyłem telefon i usiadłem na łóżku odpalając papierosa. W ciągu ostatnich kilku dni wypaliłem już kilka paczek. Nie wyjdzie mi to na dobre. Ale co mam zrobić, kiedy nerwy praktycznie zżerają mnie od środka?

— Mógłbyś tu w końcu posprzątać — mruknął Dawid, pojawiając się w drzwiach. — Jeszcze trochę i zalęgną się tu szczury.

— Jedynym szczurem tutaj jesteś ty. Czego chcesz?

— Przyszedłem sprawdzić, czy jeszcze żyjesz — prychnął. — Ostatnio w ogóle stąd nie wychodzisz.

— Przeżywam kryzys okej? — Położyłem się na łóżku w rękoma pod głową. — Nie wiem, co mam ze sobą zrobić.

— Najpierw się ogarnij — polecił. — Użalanie się nad sobą w niczym nie pomoże.

— A co pomoże?

— Musisz spróbować ją odzyskać. Ona cię kocha. Nie zapominaj o tym. W końcu jesteście małżeństwem. To nie kończy się tak nagle.

— Od kiedy z ciebie taki ekspert, co? — Przyjrzałem się mu uważnie. — Z tego co mi wiadomo, nie interesują cię stałe związki.

— Daj spokój, Igor. Ja to ja, ty to ty. A ty masz wspaniałą żonę i cudowną córkę. Serio zamierzasz się tak po prostu poddać?

— Olka dała mi dość jasno do zrozumienia, że mam dać jej spokój. Inaczej odebrałaby ode mnie któryś z setek pieprzonych telefonów.

— Zraniłeś ją. I w zasadzie jej się nie dziwię.

— Nie rozumiem dlaczego Kacper wymyślił ten zakład — westchnąłem. — Wiedział, że mam żonę. I wiedział, że wtedy nie myślałem trzeźwo. Byłem najebany. I naćpany.

— On też. Rozmawiałeś z nim o tym?

— Nie. Nie mam ochoty z nim rozmawiać — prychnąłem. — Nie gadałem z nim od chwili, w której mu przywaliłem.

— A powinieneś. On serio tego żałuję, Igor. Weź pod uwagę to, że on też trzeźwo nie myślał.

— Daj mi już spokój. Mam dość tego tematu, okej?

— Nie. Nie okej — rzucił ostro. — Patrzyłeś ostatnio w lustro? Rozejrzyj się dookoła. Nawet ubrań nie chce ci się wpieprzyć do szafy.

Wkurwiał mnie już. Nie będzie mnie debil pouczał. Chyba wiem lepiej, co jest dla mnie dobre, prawda?

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEDonde viven las historias. Descúbrelo ahora