Oliwia
— Znowu ty? — westchnęłam, dostrzegając szatyna siedzącego na mojej ławce.
— No czemu tak się zachowujesz wobec mnie? — Uniósł brew. — Od kilku dni. Chyba nie jesteś zła za to nad rzeką?
—Nie jestem. Zachowuję się normalnie. A teraz proszę, żebyś zszedł.
Nie byłam ma niego zła. Po prostu cały czas myślałam o tym, że mnie pocałował. Coś cudownego... Jednak nie mogłam dać po sobie tego poznać. To nie mogło się powtórzyć. On ma w końcu dziewczynę.
— No daj spokój. — Uśmiechnął się do mnie szeroko. — Przecież nic takiego się nie stało. I nie mów, że ci się nie podobało.
— Zawsze jesteś aż tak zaopatrzony w siebie? Przekonany, że wszystko co robisz jest idealne?
— Nie wiem. Chodź ze mną. — Złapał za moją dłoń i wyprowadził z klasy.
— Nie możemy znowu uciec — rzuciłam. Co on sobie wyobrażał?
— Nie uciekamy. Po prostu uwalniamy się od nudnych lekcji. — Wyszczerzył się w uśmiechu. Cudnym uśmiechu.
— Matka mnie zabije — mruknęłam, jednak wyszłam za nim ze szkoły. Woźna nas nie widziała. Całe szczęście.
— Mnie moja też. Ale trudno — mruknął. — Chcę spędzić ten dzień z tobą.
— Dlaczego? — spytałam. — Dlaczego akurat ze mną? A nie na przykład z Dominikiem?
— Zadajesz za dużo pytań, mała.
— To źle, że chcę wiedzieć?
— Jezu, zamknij się już — westchnął i złączył nasze usta w pocałunku. Zaskoczył mnie. Byłam w zbyt wielkim szoku żeby wykonać jakikolwiek ruch.
— Co to miało znaczyć? — spytałam, kiedy w końcu się otrząsnęłam.
— Coś z pewnością — mruknął, odpalając papierosa i zaciągnął się nim. Usiadł na ławce i uśmiechnął się do mnie. — Domyśl się.
Wpatrywałam się w niego zdezorientowana. Ten chłopak był bardziej tajemniczy niż yeti. Serio. Z dnia na dzień zamiast go poznawać, czułam, że znam go coraz mniej.
Chłopak rzucił papierosa na ziemię i zaczął gwałtownie kaszleć. Nie rozumiałam co się dzieje. Cały zbladł i wyglądał tak, jakby nie mógł złapać powietrza. Okej, byłam w tamtym momencie przerażona. Nie wiedziałam, co się z nim dzieje do kurwy!
— Prawa kieszeń — jęknął, próbując złapać powietrza.
Dopiero po chwili zorientowałam się o co mu chodzi. Sięgnęłam do prawej kieszeni jego bluzy i wyjęłam z niej niewielki przedmiot. Zabrał go ode mnie i zaciągnął się kilka razy lekarstwem.
— Astma — wyjaśnił po chwili, zapewne widząc moje zdezorientowane spojrzenie.
— Masz astmę i palisz? To chyba niewskazane.
— Oj tam. — Wzruszył ramionami. — Złego diabli nie biorą.
Złapał mnie za brzeg bluzki i przyciągnął do siebie. Był wyjątkowo pewny siebie. I musiałam przyznać, że mi się to podobało. Lubiłam odważnych chłopaków, ale z Kubą było coś nie tak. Niby był pustym debilem z kwadratową szczęką, jednak z drugiej strony zdawał się być też wrażliwy. Tylko po co to ukrywał? Po co udawał? Nie łatwiej byłoby być po prostu sobą?
Igor
Zakląłem pod nosem, nie mogąc znaleźć ładowarki. W zasadzie nie ma się czemu dziwić. Ciężko znaleźć cokolwiek w stercie porozwalanych ubrań, butelek i kartek papieru.
Od kilku dni mieszkałem w niewielkim mieszkaniu na piętrze budynku, w którym znajdował się mój klub. Cały budynek formalnie należał do mnie. Kiedyś w pewnym stopniu urządziłem to mieszkanie, chcąc mieć miejsce, w którym mógłbym się przespać, czy zwyczajnie odpocząć, jednocześnie będąc gotowym zejść na dół i rozwiązać jakieś problemy.
Kto by pomyślał, że to mieszkanko przyda się na taką sytuację? Pewnie nikt. Nie sądziłem, że kiedykolwiek Ola będzie miała powód, żeby wyrzucić mnie z domu. Ale chyba się myliłem...
Musiałem ją odzyskać. Życie bez niej to nie będzie to samo. Blondynka była dla mnie naprawdę ważna. Kochałem ją kurwa. I to jest była prawdziwa miłość. Jedyna. Wyjątkowa.
W swoim życiu trzy razy czułem się naprawdę zakochany. Naprawdę szczęśliwy. Trzy miłości. Dwie z nich stracone. Nie mogłem stracić trzeciej. I to tej największej. Najważniejszej.
Po raz kolejny wybrałem numer Olki. I po raz kolejny nie odebrała. Sam sobie na to zasłużyłem, nieprawdaż? Mogłem nie pić. Nie jarać. I do niczego by nie doszło. Nie zraniłbym Olki i nadal byłbym w szczęśliwym związku. Ja chyba naprawdę nie umiem się opamiętać. Nie dziwię się, że Iza nie chciała powiedzieć Kubie, że jestem jego ojcem. Kto chciałby takiego ojca?
— Gdzie ty kurwa jesteś? — mruknąłem sam do siebie, kiedy w dalszym ciągu nie mogłem znaleźć ładowarki. Cztery procent... Znacie ten ból?
Zrzuciłem z łóżka wszystkie zgromadzone tam przedmioty. Odetchnąłem z ulgą, kiedy dostrzegłem tam jasny kabel. Podłączyłem telefon i usiadłem na łóżku odpalając papierosa. W ciągu ostatnich kilku dni wypaliłem już kilka paczek. Nie wyjdzie mi to na dobre. Ale co mam zrobić, kiedy nerwy praktycznie zżerają mnie od środka?
— Mógłbyś tu w końcu posprzątać — mruknął Dawid, pojawiając się w drzwiach. — Jeszcze trochę i zalęgną się tu szczury.
— Jedynym szczurem tutaj jesteś ty. Czego chcesz?
— Przyszedłem sprawdzić, czy jeszcze żyjesz — prychnął. — Ostatnio w ogóle stąd nie wychodzisz.
— Przeżywam kryzys okej? — Położyłem się na łóżku w rękoma pod głową. — Nie wiem, co mam ze sobą zrobić.
— Najpierw się ogarnij — polecił. — Użalanie się nad sobą w niczym nie pomoże.
— A co pomoże?
— Musisz spróbować ją odzyskać. Ona cię kocha. Nie zapominaj o tym. W końcu jesteście małżeństwem. To nie kończy się tak nagle.
— Od kiedy z ciebie taki ekspert, co? — Przyjrzałem się mu uważnie. — Z tego co mi wiadomo, nie interesują cię stałe związki.
— Daj spokój, Igor. Ja to ja, ty to ty. A ty masz wspaniałą żonę i cudowną córkę. Serio zamierzasz się tak po prostu poddać?
— Olka dała mi dość jasno do zrozumienia, że mam dać jej spokój. Inaczej odebrałaby ode mnie któryś z setek pieprzonych telefonów.
— Zraniłeś ją. I w zasadzie jej się nie dziwię.
— Nie rozumiem dlaczego Kacper wymyślił ten zakład — westchnąłem. — Wiedział, że mam żonę. I wiedział, że wtedy nie myślałem trzeźwo. Byłem najebany. I naćpany.
— On też. Rozmawiałeś z nim o tym?
— Nie. Nie mam ochoty z nim rozmawiać — prychnąłem. — Nie gadałem z nim od chwili, w której mu przywaliłem.
— A powinieneś. On serio tego żałuję, Igor. Weź pod uwagę to, że on też trzeźwo nie myślał.
— Daj mi już spokój. Mam dość tego tematu, okej?
— Nie. Nie okej — rzucił ostro. — Patrzyłeś ostatnio w lustro? Rozejrzyj się dookoła. Nawet ubrań nie chce ci się wpieprzyć do szafy.
Wkurwiał mnie już. Nie będzie mnie debil pouczał. Chyba wiem lepiej, co jest dla mnie dobre, prawda?
![](https://img.wattpad.com/cover/139560691-288-k697877.jpg)
ESTÁS LEYENDO
Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONE
FanfictionCzasem jedna chwila jest w stanie zmienić wszystko. Jeden błąd jest w stanie zniszczyć wszystko, co dotychczas udało nam się osiągnąć. Przypadkowa osoba jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie. Wszystko to, co robimy, ma wpływ na naszą przys...