4️⃣ 3. Młodość jest pełna poblemów

1K 97 5
                                    

Kuba

— Ile my wypiliśmy? — Wszedłem do salonu, w którym już siedziała Oliwia, oglądająca jakiś program w telewizji. Dominika nigdzie nie było, więc zapewne jeszcze spał.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Było tu wyjątkowo czysto. Wygląda na to, że dziewczyna postanowiła posprzątać. Cóż... Przynajmniej matka nie ojebie mnie za syf.

— Wy wypiliście zdecydowanie za dużo — mruknęła, nawet na mnie nie patrząc.

Przyznaję, pamiętałem większość z tej nocy, co było dla mnie dużym zaskoczeniem. Zazwyczaj po najebaniu się, nie pamiętałem kompletnie nic. A teraz praktycznie wszystko. Normalnie szok.

— O której wracają twoi rodzice? — spytała.

— Jakoś po południu. Nie wiem — rzuciłem się na kanapę obok niej, chowając twarz w jedną z leżących tam ozdobnych poduszek.

— Co, główka boli? — Zaśmiała się. — Trzeba było mnie posłuchać i nie chlać tyle.

— Odpuść — poprosiłem. — Naprawdę nie potrzebuję teraz twojego gadania na ten temat.

Dziewczyna westchnęła, jednak nie powiedziała nic więcej. Przyjrzałem jej się uważnie. Była piękna. Wręcz idealna. Naprawdę zazdroszczę Dominikowi takiej dziewczyny. Gdyby nie fakt, że z nim była, już dawno próbowałbym ją jakoś zdobyć. Była wyjątkowo w moim typie. Ciemne włosy, piękne oczy. I te cudne piegi na twarzy... Nie da się w niej nie zakochać. Po prostu nie da. To jest wręcz ideał.

— Co jest? — Przeniosła na mnie swoje spojrzenie. - Mam coś na twarzy, czy jak?

— Nie. Nic z tych rzeczy. — Uśmiechnąłem się lekko. —  Po prostu masz bardzo ładne oczy.

— Dzięki. — Zarumieniła się lekko. Wyglądała przeuroczo. — Ale twoje są ładniejsze. Tylko ci zazdrościć takich oczu.

— Ja za nimi nie przepadam. Szczególnie w ostatnim czasie — wyznałem. — Za bardzo przypominają mi o Igorze.

— Rozumiem. — Położyła dłoń na moim kolanie. — Za jakiś czas będzie Ci łatwiej.

— Być może — przeskanowałem wzrokiem jej twarz. Dziewczyna spojrzała mi w oczy i przygryzła wargę. Chyba nawet nie jest świadoma, jak to na mnie działa. Kurwa.

Pod wpływem impulsu nachyliłem się nad dziewczyną. Ta jednak szybko się ode mnie odsunęła. Cholera.

— Przepraszam.

Oliwia

— Przepraszam — mruknął chłopak, patrząc na mnie smutno i odsunął się ode mnie.

— Nie przepraszaj. Po prostu zapomnijmy o tym —  rzuciłam.

Nie zamierzałam dawać mu żadnych nadziei. Przyznaję, Kuba dział na mnie w dość szczególny sposób. Podoba mi się. Jak cholera. Szatyn ma w sobie to coś. Jednak ja mam chłopaka, którego kocham.

Kogo ja próbuję oszukać?

— Podobasz mi się — wyznał. — Ale rozumiem. Nie zamierzam się mieszać.

Żal mi się go zrobiło, kiedy dostrzegłam smutek w jego oczach. Ale nie mogłam się z nim całować, kiedy w pokoju obok spał mój chłopak. To byłoby nie fair wobec ich obojga.

— Zróbmy coś do jedzenia — zaproponowałam, chcąc nieco rozluźnić atmosferę. — Pomożesz mi?

— Jasne. — Uśmiechnął się lekko, wstając z kanapy i idąc do kuchni. Ruszyłam za chłopakiem, przyglądając się jego plecom. Muszę przyznać, że nie przeszkadzało mi to, że nie miał na sobie koszulki. Ostatnio dużo chodził na siłkę. Efekty były imponujące.

Chłopak zaparzył dwie kawy, po czym podszedł do lodówki i zaczął wyciągać z niej odpowiednie produkty.

— Przygotuję ci moją specjalność — wyszczerzył się.

— Naleśniki? — spytałam, przyglądając się produktom stojącym na blacie. — To jest twoja specjalność?

— Master Chefem to ja nie jestem — wyznał. — Jak na mnie, naleśniki to i tak bardzo dużo.

— W porządku. Niech będą naleśniki.

Kuba zabrał się za przygotowywanie posiłku. Przyznaję, wyglądał przy tym całkiem seksownie. Tylko takiej białej, kucharskiej czapeczki mu brakowało. Wtedy wyglądałby wręcz idealnie.

— Co tu tak pachnie? — W kuchni pojawił się zaspany blondyn.

— Na pewno nie ty — burknął Kuba, nalewając trochę ciasta na patelnię. — Ej, to moja!

Zaśmiałam się, dostrzegając blondyna opróżniającego kubek z kawą Kuby. Takie sytuacje zdarzały się u nich nie pierwszy raz. Za każdym razem, tak samo komicznie to wyglądało.

— Wiem. I dlatego była taka dobra. — Uśmiechnął się Dominik. — Nie słyszałeś, że kradzione smakuje najlepiej?

— Chuj ci w dupę.

— A co? Chętny jesteś?

— Sory, ale nie gustuję w zadufanych w sobie, niedorozwiniętych chłopczykach.

— Kto cię tam wie — Uśmiechnął się lekko.

— Naleśnik ci się pali — zauważyłam, a spanikowany szatyn, od razu wziął do rąk łopatkę i przekręcił naleśnik. Najwyżej będziemy jeść czarne...

Wiktoria

— Źle się czuję z tym wszystkim — rzucił młody chłopak, siedzący na kanapie naprzeciwko mnie.

Robert był moim ostatnim pacjentem na dzisiaj. Bylam wyjątkowo zmęczona. Chciałam, jak najszybciej znaleźć się w domu i odpocząć. Ale spotkanie z tym chłopakiem było ważne. Jakiś czas temu miał próbę samobójczą. Musiałam mu pomóc. A to, że był wyjątkowo zamknięty w sobie, nie ułatwiało mi zadania.

— Z czym dokładnie? — spytałam, przyglądając mu się uważnie. Miał dopiero siedemnaście lat, a w oczach więcej bólu, niż niejeden dorosły.

— Z życiem — wyznał. — Zwyczajnie mnie męczy. Problemy mnie męczą.

— Nie możesz poddawać się przez problemy. Musisz stawić im czoła. Pokazać, że to ty jesteś władcą swojego życia.

— A co jeśli nie potrafię tego zrobić? — Spojrzał na mnie smutno. — Jeśli te problemy są zbyt duże?

— Rozumiem, że możesz czuć się przytłoczony. Młodość jest pełna problemów. Jednak jest też pełna przyjemności — zauważyłam. — Powinieneś zacząć dostrzegać również te dobre stronę.

— Pani łatwo mówić — westchnął.

— Pamiętaj, że ja też byłam młoda. Wiem, jak to jest. Jednak nie pozwól, aby problemy cię zniszczyły. Doceń to co masz. Doceń swoje życie. Pomyśl o tych, którzy je stracili. I wtedy może uda Ci się zrozumieć, jak ważne jest twoje.

Fix Me | ReTo ||ZAKOŃCZONEحيث تعيش القصص. اكتشف الآن