5

637 33 4
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 




- Pani Corleone ale na pewno?- Ashton Irwin stał niepewnie i patrzył na stół pełen jedzenia.- Wystarczą nam kanapki. 

- Ash nie chce słyszeć nawet tego.- Pani Corleone pokręciła głową i biorąc na ręce Harry'ego usiadła z nim przy stole. Ashton niepewnie patrzył na to. Nie chciał być ciężarem dla nikogo. Tym bardziej dla człowieka, który chciał w jakikolwiek sposób mu pomóc. 

- Ashton siadaj, musisz coś zjeść.- Pani Corleone patrzyła uważnie na chłopaka. Jako jedyny z rodzeństwa nie ruszył się i dalej wyglądał jakby chciał się kłócić. Jednak pokręcił głową i usiadł koło swojej siostry. Wziął z koszyka kromkę chleba i położył na niej plasterek szynki i zaczął jeść. Cały czas czuł na sobie wzrok pani domu. 

- A warzywa?- Ashton pokręcił głową i dalej jadł. Nawet nie patrząc na nikogo. 

- Ashton nie jada warzyw.- Odezwała się Lauren, jedząc każdą część kanapki osobno. 

- Powinieneś. Dzięki temu będziesz zdrowy i silny.- Pani Corleone chciała przekonać go, bo zdrowie dziecka było dla niej zawsze ważne. 

- Ma pani dzieci?- Zapytał Ash chcąc odwrócić uwagę od siebie. 

- Córkę.- Kobieta pokiwała głową, uśmiechając się.  

- Gdzie jest?!- Lauren rozglądnęła się dookoła jakby miała nadzieje, że nagle ktoś wyjdzie. 

- Pojechała z klasą na wycieczkę.- Corleone zaśmiała się cicho. Według niej zachowanie rodzeństwa było słodkie.

- Jeśli chcesz, to jak wróci zabiorę was na lody i będziecie mogły się poznać. 

- Bardzo bym chciała, ale nie dostaje pieniędzy...- Dziewczynka pokręciła głową, odkładając trzymany kawałek ogórka.- Ale czy... 

- Czy co skarbie? 

- Czy mogłabym wtedy tu przyjść?- Lauren spojrzała z nadzieją na kobietę, która zaśmiała się lekko. 

- Przyjadę wtedy po ciebie.- Powiedziała kiwając głową. 

- Nie pojedziesz.- Groźny głos zabrzmiał od strony drzwi. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Jednak tylko Pani Corleone z uśmiechem. Posadziła Harry'ego na krześle obok i wstała podchodząc do męża. Pocałowała go lekko, na co się uśmiechnął. Jednak szybko przybrał obojętny wyraz twarzy. 

- Wasza matka po pracy też tu przyjedzie.- Powiedział patrząc na Ashtona. 

- Czy ona wie?- Zapytał nastolatek, czując jak kawałek chleba, którego właśnie jadł, stanął mu w gardle. 

- Dowie się. Jak zjesz to przyjdź do mojego gabinetu.- Powiedział i uśmiechnął się przez sekundę do swojej żony. Odwrócił się i poszedł schodami na górę. Ash siedział nie wiedząc czy iść już czy może trochę odczekać. Wiedział, że i tak więcej nie zje, więc nie było sensu dalej siedzieć. 

- Ash jeśli nie chcesz, nie idź.- Pani Corleone położyła ręce na ramionach chłopaka i ścisnęła lekko. 

- Gdzie jest gabinet?- Zapytał jednak wzdychając. 

- Na piętrze. Czarne, podwójne drzwi.- Kobieta patrzyła jak chłopak wstaje i wychodzi. Dopiero gdy go straciła z oczu westchnęła i kręcąc głową, usiadła przy Harry'm. Miała jakieś dziwne przeczucia. 




--------------------------------- 

Mam dosyć wszystkiego... 


Dzień dobry/Dobranoc <3 

M. <3 


P.S. ZAPRASZAM WAS NA INNE MOJE OPOWIADANIA <3 

Syn mafiiWhere stories live. Discover now