19

323 19 1
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



Ashton jechał ile sił miał w nogach, starając się nie stracić z widoku czarnego samochodu. Wiedział, że jeżeli zawali tą sprawę to Pan Corleone nie będzie zachwycony. Chociaż tak naprawdę nawet nie wiedział o tym. Po prostu Ashton chciał pokazać mu, że jest na tyle duży i silny, że może go brać na inne zadania. Bo prawda była taka, że chłopak nie chciał siedzieć i pilnować sklepów. Po prostu go to nudziło.  

Teraz gdy jechał co sił czuł, że coś się dzieje. Miał takie dziwne uczucie, jakby zaczynał żyć. Ale tego też nie do końca rozumiał. Przecież to trochę było bez sensu. Przecież tyle lat nie robił nic i też wydawało mu się, że żyje. Nie rozumiał tego, ale nie miał czasu na rozmyślanie, ponieważ widział jak samochód skręca w jedna z prywatnych dróg do lasu. Zacisnął ręce na kierownicy i zatrzymał się przy skręcie. Patrzył w dal czy przypadkiem mężczyzna nie zobaczy go jak będzie jechać tą drogą. Jednak nie zobaczył nigdzie samochodu. Dlatego postanowił pojechać. 

Powoli jechał drogą, starając trzymać się jak najbliżej drzew, w razie gdyby coś jechało mógł by skręcić w las. W myślach błagał byle tylko nikt go nie zauważył. Chciał zrobić tylko jedną rzecz. Upewnić się, że mężczyzna jest sam i że może donieść panu Corleone o nim. Niby chciał popisać się przed mężczyzną, ale nie chciał by działo się coś złego. Ashton wiedział do czego może być zdolny Corleone. 

Chłopak zastawił rower oparty o jedno z drzew i powoli ruszył przed siebie. W lukach pomiędzy drzewem, a krzakami widział kawałki budynku. Przeszedł pomiędzy gałęziami i popatrzył na duży, biały dom. Rozglądał się po terenie wokół, by upewnić się czy przypadkiem nikogo nie ma. Następnie przypatrywał się ścianą domu. Bał się, że mogą być gdzieś kamery, a wolał nie być nagrany. Gdy upewnił się, że może wyjść spomiędzy krzaków i nic mu nie zagraża zrobił to. 

Po cichu i szybko podbiegł do ściany domu i przywarł do niej. Przeszedł tak kilka kroków w lewo, gdzie doszedł do drewnianego płotu. Zajrzał przez niego na werandę, na której stał mężczyzna z samochodu. Mężczyzna stał tyłem do chłopaka, przez co widział, że ten rozmawia przez telefon. Jednak nie słyszał co takiego mówi. Odetchnął głęboko i najciszej jak potrafił przeszedł przez płot. Szybko położył się pomiędzy krzakami i zamknął oczy, gdy mężczyzna się odwrócił. Błagał w myślach by nie zauważył go. 

Zrozumiał, że miał głupie szczęście, gdy mężczyzna dalej zaczął rozmawiać. Ashton nadal nie wiedział co on mówi. Jednak zdawało mu się, że mówi coś po rosyjsku. Bardzo chciał się dowiedzieć co mężczyzna mówi jednak nigdy się nie uczył rosyjskiego i wiedział, że nawet gdyby próbował to nie zrozumie co się dzieje. Jednak to nie przeszkadzało mu w słuchaniu tego co mówi. Starał się wyłapać zdania które mógłby później sprawdzić w słowniku lub kogoś zapytać. 

Leżał tak kolejnych kilka minut gdy wreszcie usłyszał jak mężczyzna zaczął normalną rozmowę. 

- Nie skrzywdziłem ich. To jeszcze dzieci. Jednak mam nadzieje, że nie będą mieszane w nasze sprawy.- Ash wstrzymał powietrze, domyślając się że chodzi tu o niego i Caluma. 

- Corleone zbyt dużą uwagę skupia na tym chłopaku. Wydaje mi się, że on jest jakoś dla niego ważny.- Tu Ashton musiał powstrzymać prychnięcie. On był potrzebny tylko do spłaty długu. Później będzie tak samo ważny jak przeterminowany sok. Będzie nadawać się tylko do wyrzucenia. Irwin pokręcił szybko głową, słuchając dalej mężczyzny. 

- Tak jest szefie. Jutro zajmę się chłopakiem.- Ashton wystraszył się. Jeżeli dobrze zrozumiał do jutra może i jest bezpieczny. Ale to też jeżeli nie zmieni się zadanie. Czuł, że musi powiadomić jak najszybciej pana Corleone'la. 

Czekał przez kolejne minuty, aż mężczyzna skończy rozmawiać i sobie pójdzie. A on będzie miał wtedy możliwość uciec stąd. Uciec i udać się do domu państwa Corleone, by porozmawiać z panem Corleone. Gdy głos mężczyzny wreszcie ucichł, a Ashton słyszał jego oddalające się kroki, wstał szybko. Ponownie starając się być cicho przeskoczył przez płot i pobiegł w stronę krzaków, przez które wcześniej przechodził. W biegu wziął swój rower i wsiadł na niego. Ruszając zahaczył ramieniem o gałąź, która rozcięła mu bluzkę. Jednak nie przejął się tym. Miał gdzieś czy coś się stało czy nie. On musiał porozmawiać z panem Corleone. Dlatego jechał środkiem drogi, co sił w nogach. 





-------------------------------------------------------------------------------------- 

Zawsze siedzę po nocach... 

Nie wiem czy nie zawiesić tego opowiadania?.. 


Dzień dobry/Dobranoc <3 

M. <3 


P.S. ZAPRASZAM WAS DO CZYTANIA INNYCH MOICH OPOWIADAŃ! 

Syn mafiiWhere stories live. Discover now