15

413 30 0
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



- Pan Corleone jest w swoim gabinecie.- Powiedział Alan, gdy tylko z chłopakami przekroczył próg domu. 

- Dobrze.- Ash pokiwał głową i szybko ściągnął buty. Nie patrząc nawet na przyjaciela ruszył schodami na górę. Chciał mieć to już szybko załatwione i wrócić do domu. Chciał przekonać Caluma, że nie ma co liczyć na jakąkolwiek powtórkę. I że to nie jest coś w co powinien się mieszać. A wiedział niestety, że nie będzie to takie łatwe. Calum jest dziwnym człowiekiem. Uważał, że jego młode życie jest nudne i przekonywał już nie raz Ashtona by zrobili coś co im nie wolno. Calum potrzebował adrenaliny. I Ashton wiedział, że to co on robi dla pana Corleone dało by Calumowi to co on chce. 

Ashton westchnął cicho i zapukał do drzwi gabinetu Pana Corleone. Stał tak, czekając na pozwolenie by wejść, ale nie usłyszał go. Zamiast tego drzwi otworzył mu Robbie. 

- Ashton, nareszcie.- Zza pleców mężczyzny, Ashton usłyszał Pana Corleone.- Robbie możesz iść. 

Ochroniarz kiwnął lekko głową do szefa i wyszedł z gabinetu. Ashton popatrzył za nim. Robbie pokazał wzrokiem na drzwi do pokoju i znowu pokiwał głową. Ashton zrozumiał, że ma wejść. Dlatego zrobił to i zamknął za sobą drzwi. Popatrzył na Pana Corleone, który siedział za biurkiem. Chował jakąś teczkę do biurka, przez co nie patrzył na chłopaka. Jednak Ashton wiedział, że już cały został oceniony. 

- Według planu miałeś tu być pięć minut temu.- Odezwał się Corleone, siadając prosto i patrząc na chłopaka. Ashton bardzo niepewnie podszedł do biurka. Pokiwał głową i nie patrząc na mężczyznę usiadł na fotelu. 

- Były małe problemy.- Odezwał się wreszcie. Nadal nie odważył się popatrzeć na mężczyznę. 

- Jakie? 

- Twierdzą, że pod szkołą jest pedofil. I policja myślała, że to Alan.- Ashton nie chciał opowiadać co zrobili by policjantka odeszła. Ale czuł gdzieś z tyłu głowy, że będzie musiał. 

- Jak widzę przywiózł cię tu, więc wszystko poszło dobrze. 

- Tak. 

- Dlaczego?- Twarz Pana Corleone nie wyrażała żadnych emocji. Można by było powiedzieć, że go to wcale nie interesuje. Jednak prawda była taka, że bardzo się tym interesował. Był ciekawy kto i co wymyślił. 

- Mój przyjaciel pomógł.- Zaczął niechętnie Ashton.- Powiedziałem mu, że Alan nie może mieć problemów i wymyślił, że mam udawać, że jest to mój wujek. Dlatego policjantka odpuściła. 

- Powiedziałeś mu coś jeszcze?- Corleone nie czuł złości. Jednak trochę zirytował się, że kolejne dziecko zaczyna wiedzieć o nim. 

- Nic. 

- To dobrze.- Pokiwał głową i rzucił w stronę Ashtona jakąś grubą teczkę. 

- Co to?- Ashton popatrzył na teczkę i zobaczył imię i nazwisko swojego ojca.- Długi. 

- Zebrałem wszystkie jakie twój ojciec zaciągnął przez całe życie.- Corleone wstał od biurka i podszedł do okna. Z skrzyneczki, która tam stała wyciągnął cygaro i zaczął je pocierać w palcach. 

- Jest więcej niż mama myśli?- Ashtonowi zrobiło się słabo. On już myślał jak spłacić tak duży dług, a co dopiero większy. 

- Jedynie o tysiąc.- Corleone znowu usiadł przy biurku, ale już z odpalonym cygarem. 

- Jak mogę to spłacić?- Ashton twardo patrzył w na mężczyznę. I chociaż w środku powstrzymywał się od płaczu to wiedział, że musi być silny. 

- Pracować dla mnie.- Pan Corleone powiedział to z taką lekkością i łatwością, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie.- Jeśli będziesz tak dobry jak do tej pory myślę, że odrobisz dług w jakieś dziesięć lat. Oczywiście może to być szybciej, jeżeli będą lepsze akcje niż sklepy dziecięce. 

- Po tych dziesięciu latach będę mógł odejść?- Ashton miał ochotę rzucić się na łóżko i rozpłakać się. Jednak tu nie było jego łóżka i nie mógł tego zrobić. 

- Jeżeli będziesz chciał. 

- Czy to wszystko?- Ashton wstał i patrzył wyczekująco na Pana Corleone. Mężczyzna pokiwał głową, wypuszczając z ust chmurę dymu. Patrzył jak chłopak podchodzi do drzwi i zaciska dłonie w pięści. 

- Oczywiście będę też ci płacić.- Odezwał się Corleone, zanim Irwin zdążył wyjść.- Jedną trzecią tego co będziesz zarabiać. 

Ashton nie odwrócił się. Zamknął oczy i pokiwał głową. Nie potrzebował tych pieniędzy, ale wiedział że z tym mężczyzną się nie kłóci. Dlatego po prostu wyszedł z gabinetu i zbiegł po schodach. Chciał już być jak najdalej od tego domu. Chciał być w swoim pokoju i móc się rozpłakać. Chciał być jedynie sam. 





-------------------------------------------- 

Hej diabełki, jak się podoba?

Dobranoc/Dzień dobry <3 

M. <3 


P.S. ZAPRASZAM WAS DO CZYTANIA INNYCH MOICH OPOWIADAŃ! 

Syn mafiiWhere stories live. Discover now