H

768 36 3
                                    

Jimin nigdy nie łamał przepisów drogowych. Ale w tym momencie mało go obchodziły. Niespełna po 5 minutach był już na miejscu. Z parkingu biegł do szpitala, tak samo już w budynku. Pokonywał po kilka schodków o mało nie łamiąc nóg. Chciał jak najszybciej dowiedzieć się co się dzieje z jego ukochaną mamą. Dotarł pod gabinet lekarza. Odczekał moment, aby uspokoić oddech, zanim zapukał do drzwi. Energicznie uderzył kilka razy w drzwi gabinetu i wszedł po usłyszeniu głośniej zgody od lekarza. Po wejściu zauważył, że dyżur pełnił jeszcze profesor zajmujący się chorobą rodzicielki.

- Panie doktorze, proszę mi powiedzieć co się dzieje z moją mamą – ton głosu nastolatka załamywał się coraz bardziej z kolejnym słowem wypływającym z pomiędzy kształtnych, zaróżowionych ust chłopca.

- Jimin, nie będę przed tobą ukrywał, że stan twojej mamy jest krytyczny. Choroba weszła w ostatnie, najgorsze stadium. Dziewięćdziesiąt procent zanotowanych przypadków tej choroby, nawet nie dożywa do tego momentu.

- Ale nie ma na to leku? Naprawdę stać nas na nie...

- Jimin nie ma, naprawdę nie ma. Próbowaliśmy wszystkiego, aby chociaż złagodzić objawy choroby, ale to nic nie dało. Twoja mama jest bardzo silna. I robimy wszystko, aby utrzymać ją jak najdłużej przy życiu. – Tu zrobił krótką przerwę, aby jak najbardziej delikatnie przekazać smutną wiadomość, dla jeszcze nie świadomego syna leczonej przez niego kobiety. – Ale nie zostało jej już dużo czasu.

W oczach Jimina pojawiły się łzy. Wiedział, że w przyszłości będzie taki moment, że pożegna się ze swoją mamą. Ale nie spodziewał się, że ten czas nadejdzie tak szybko.

- Panie doktorze, ile czasu zostało mojej mamie? – słowa ledwo wydostały się z jego ściśniętego gardła.

- Kilka dni, góra tydzień, dwa. Nie więcej. Naprawdę mi przykro Jimin. Jesteś dla mnie jak syn. – W oczach samego lekarza pojawiły się łzy. – Miałem syna. Zmarł kilka lat temu. Na tą samą chorobę, na którą cierpi twoja mama. Jego walka z chorobą nie była długa. Robiłem wszystko, szukałem pomocy u najlepszych lekarzy na świecie, ale medycyna na ten czas jest bezsilna. Próbujemy jak najbardziej jest to możliwe, złagodzić skutki tego cholerstwa, ale to i tak na nic. Naprawdę przepraszam, że nie mogę nic już więcej zrobić.

- Nie musi pan przepraszać. Dziękuję Panie Choi za to, że starał się Pan zrobić wszystko co w pańskiej mocy. – Chłopak powoli uniósł się z fotela, na którym siedział.

- Jimin, jeśli byś potrzebował pomocy, zawsze jestem do twoich usług. Pamiętaj. – Lekarz wstał zaraz po nastolatku i uścisnął jego dłoń. – A teraz idź do mamy. Potrzebuje cię teraz.

Park po rozmowie z lekarzem był załamany, ale i czuł w pewnym sensie ulgę.

- Będę pamiętał. Do widzenia Panie Choi.

- Powodzenia – usłyszał zanim drzwi się za nim zamknęły.

Ruszył w stronę sali, w której leżała jego mama.

Starał się nie rozpłakać, co wychodziło mu ciężko.

Wszedł do sali i usiadł na krzesełku przy łóżku. Pani Park była podłączona do kilku maszyn sprawdzających stan, jak i utrzymujących ją przy życiu. Widok ten sprawiał ogromny ból chłopakowi, który już nie powstrzymywał się przed płaczem. Z jego ust wydostał się szloch, który starał się powstrzymać przytykając do swoich ust rękaw bluzy.

Po pewnym czasie dopiero udało mu się uspokoić. Chwycił za dłoń swojej mamy, która pod wpływem choroby straciła swą dawną jędrność, ale to nic. To nadal była jego najukochańsza mama, która zawsze pytała jak w szkole, czy jadł śniadania, czy dostał dobre oceny. Jimin starał się wtedy jak najlepiej, aby mama była z niego dumna. Nagrywał swoje występy i pokazywał je dla niej. Wtedy kobieta po każdym obejrzanym przez nią video, płakała z dumy.

- Wiesz mamo, poznałem takiego chłopaka, a raczej sam do niego pierwszy napisałem – minęła kolejna dłuższa chwila, zanim zaczął swój monolog. – Wymieniłem z nim kilka wiadomości dotychczas, ale wydaje się być spoko gościem. Jeśli to on jest na zdjęciu profilowym, to uwierz mi, że jest bardzo przystojny. – Rodzicielka chłopaka wiedziała, że jej syn jest gejem i całkowicie go wspierała. – Mam nadzieję, że mi wybaczysz, ale chyba wysłał mi wiadomość zanim do ciebie przyjechałem.

minsuga: Jimin, halo
Jesteś?
Czemu tak nagle zniknąłeś?
Ehh... Branoc czy coś

Nie chciał używać telefonu przy mamie, ale jeśli kobieta była by przytomna pewnie sama kazała by mu odpisać.

parkchim: Suga
Przepraszam
Jestem u mamy
Obiecuję, że kiedyś wszystko ci wytłumaczę
Pewnie już śpisz
Dobranoc
Jeszcze raz przepraszam

________________________________
tak się rozpisałam ze napisałam kilka rozdziałów

miłego dnia/nocy !

Promise | yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz