v

148 20 5
                                    

Jacksonowi już dawno znudziły się tradycyjne formy uprawiania miłości

اوووه! هذه الصورة لا تتبع إرشادات المحتوى الخاصة بنا. لمتابعة النشر، يرجى إزالتها أو تحميل صورة أخرى.

Jacksonowi już dawno znudziły się tradycyjne formy uprawiania miłości. Uczucia twarzy Marka wciśniętej w zagłębienie jego szyi, gdy poruszał się w nim. Kiedyś gotowy był oddać za to wszystko, teraz czuł się-

(-nijak się nie czuł. To było takie uczucie pustki, że mógłby przysiąc, że gdyby ktoś krzyknął w głąb jego ciała, to odgłos ten rozniósłby się echem w jego ciele, najpierw głośno, a później coraz ciszej, ciszej i ciszej, aż w końcu by zamilkł. Jackson nie cierpiał tego, ale zarazem nic z tym nie robił. Hodował w sobie tę przestrzeń, odbijał w niej echem coraz to nowe głosy, nowe słowa. Nienawidził tego, ale z tym również nie walczył.)

-niemalże pozbawiony jakiegokolwiek popędu seksualnego. Seks z Bambamem był mechaniczny, w sumie sam nie miał pojęcia, czemu tak naprawdę ma służyć. Chyba uprawiał go już tylko z przyzwyczajenia.

Pierwszy raz z Markiem był cudowny. Obaj nie byli już prawiczkami, aczkolwiek Mark nie był nigdy z mężczyzną. Jacksonowi przypominał małego kociaka. Patrzył na niego wielkimi oczami, miauczał cicho, gdy usta Jacksona sunęły po jego ciele. Jacksona kusiło, by rano udekorować go tysiącem kwiatów. Powsuwać, wpleść je w jego włosy, złożyć dwa delikatne pąki na sutkach, a później wzdłuż brzucha ułożyć szlaczek z jakichś malusich kwiatów - może konwalii albo niezapominajek - linię prowadzącą wzdłuż brzucha ku jego męskości.

Nie zrobił tego jednak, nie tylko z prozaicznego braku świeżych kwiatów w środku Seulu na przełomie zimy i jesieni, ale również ponieważ miał wrażenie, że Mark by go wyśmiał.

To był jeden z powodów, dla których Jackson dusił się w tym związku. Mark zgadzał się na wszystko, Mark nigdy nie wyzywał Jacksona. Jednak mimo to, żył w przekonaniu, że w głębi duszy chłopak się z niego śmieje. Że nic nie mówi, aby w duchu niczym w malutkim notatniku, zapisać wszystkie błędy, wszystkie przewinienia Jacksona. 

Jackson był doskonale świadomy, że podchodziło to pod paranoję.

Ale zagłuszał to jękami Marka, szelestem pościeli, na której się poruszali, stękiem sprężyn w materacu i raz po raz uderzającą o ścianę ramą łóżka. Odmawiał rozwiązania problemów, wolał zamiatać je pod dywan niczym kurz. Nie wiedział, co sobie wtedy myślał. Że ten kurz rozpłynie się jak magiczny pył, zaskrzy się jeszcze na pożegnanie, ale zniknie, a Jackson będzie już od tego wszystkiego wolny. Kurz jednak gromadził się, zbierał do tego stopnia, aż w końcu wybrzuszył dywan i przestał być już niezauważalny.

Jackson tracił nad tym kontrolę. Nad ich związkiem i samym sobą.

Leży teraz w łóżku koło Bambama. Młodszy nie lubił przytulać się po seksie, pocałunki również niechętnie oddawał. Jakby miał wrażenie, że im mniej okażą sobie czułości typowych dla zakochanych par, tym łatwiej będzie mógł sobie wytłumaczyć, czemu to zrobił 

Kusiło go, by go o to spytać. Jackson sam nie miał pojęcia, czemu pozwolił Bambamowi na zaciągnięcie się do łóżka. Owszem, był pijany, ale nijak nie potrafił znaleźć dla siebie wytłumaczenia, wciąż był w pełni świadom swoich czynów.

- Bammie, od kiedy ci się podobałem? - zamruczał cicho, rysując palcem wzorki na chudych plecach młodszego; mógł przysiąc, że jest w stanie policzyć kręgi w jego kręgosłupie.

Tak jak sądził, młodszy od razu uciekł przed jego dotykiem. Był płochliwy niczym łania zaraz po całym stosunku, choć zwykle to on dzwonił do Jacksona z tą propozycją nie do odrzucenia. Szczerze mówiąc, to tylko powodowała coraz większe wątpliwości co do motywacji, jaką kierował się Taj, gdy go uwiódł.

- Odkąd cię spotkałem, podziwiałem cię Jackson. - mruknął młodszy, wstając z łóżka na jeszcze chybotliwych nogach.

Wymijająca odpowiedź - Bambam był bardziej przewidywalny, niż Jackson sądził.

- A w ten sposób? - nie ustępował, pokazał dłonią na rozgrzebane łóżko, na którym wcześniej tyle się działo.

- Tak jakoś... od występu Gyeomiego w Hit The Stage... - Bambam zaśmiał się nerwowo. - Słuchaj, Jackie, jednak trochę się kleję, więc idę wziąć prysznic, okej? - z tymi słowami Bambam zniknął za drzwiami łazienki, od razu zamykając się na klucz.

Jackson stał jeszcze długo ze wzrokiem utkwionym w rzeczone drzwi. Dlaczego? Co występ Yugyeoma mógł mieć wspólnego z nagłym zainteresowaniem Bambama jego osobą. To tak jakby...

Jakby Bambam nie mógł zerwać jednego jabłka, więc sięgał po to, które było zawieszone na niższej gałęzi.

---------

żyjem. chciałabym powiedzieć, że to wszystko przez szkołę, ale prawda jest taka, że chodzi również o lenia i to, że wciągnęłam się w oglądanie Hannibala.

also, gdy na początku pisania zakładasz, że nie, nie zrobisz wszystkich gejami, zachowasz jakieś normy z istniejącego świata i społeczeństwa, ale koniec końców wszystko wychodzi jak zwykle

similar [markson]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن