Rozdział 4

742 74 6
                                    

Marinette :

Kierując się w stronę szkoły nuciłam pod nosem nieznaną mi melodie. Mimo pochmurnego dnia dobry humor nie opuszczał mnie ani na krok.

- Dziś wręcz promieniejesz Marinette. Coż się takiego stało? - spytała Tikki uśmiechając się do mnie głupkowato.

- Po prostu mam dobry humor.

- A czym jest to spowodowane? - całe szczęście nie odpowiedziałam jej, gdyż stanęliśmy właśnie przed naszą szkołą.

- Schowaj się! - nakazałam Tikki co ta z ociąganiem zrobiła.

Wchodząc do budynku zaczęłam szukać wzrokiem Alyi, lecz nigdzie ją nie znalazłam. Wzruszając ramionami skierowałam się w stronę klasy mając nadzieje, że tam znajdę przyjaciółkę.

Wchodząc po schodach moją uwagę przykuła dziwna scena. Widząc Adriena serce zaczęło mi mocniej bić, lecz lekko zaniepokoiło mnie zachowanie chłopaka.

Ze zrezygnowana twarzą podchodził do każdej napotkanej dziewczyny i przybliżał do nich kartkę papieru.

Nie wiedziałam czemu to robi, lecz znałam kogoś komu uwadze nic nie umknie w tej szkole. Prędko biegnąc do klasy zauważyłam Alye która nieobecnym wzrokiem gapiła się na biurko.

- Hejka, wiesz może o co chodzi z Adrienem? - ta jedynie spojrzała na mnie przelotnie po czym wróciła do biurka.

Zaniepokojona zbliżyłam się do przyjaciółki. - Co się stało?

- Nino on... - przerwała spoglądający tępo na wchodzący do sali tłum. Nie zauważyłam kiedy zaczęła się lekcja, ale nauczycielka i wszyscy uczniowie szybko zajęli swoje miejsca.

Jedyną nadal stojącą osobą był Adrien ze smutkiem spoglądający na Alye która również odwzajemniła spojrzenie.

- To dziwne.

Podchodząc do nas uniósł na wysokość ramion kartkę, lecz widocznie zirytowany zgniótł ją dosłownie przed naszymi miejscami.

- Hej, dziewczyny widzieliście Nino? - zapytała po czym obie niemo zaprzeczyłyśmy. Dopiero teraz zauważyłam że brakuje partnera z ławki modela.

- C-czy coś s-się stało? - zapytałam nieśmiało przez co oboje spojrzeli na siebie.

- To nie dotyczy ciebie Marinette. - zaczął Adrien kładąc dłoń na moim ramieniu - Wybacz.

Chodź wiedziałam, że coś jest nie tak, nie mogłam opanować szczęścia. gdy chłopak moich marzeń tak czule mnie dotknął. - Chociaż dotyk Luki był o wiele cieplejszy.

Nagle drzwi do klasy oderwały się z zawiasów przelatując przez pół klasy. Z dziury która właśnie powstała wyszła zakapturzona postać o dziwnej aurze. Czarny kaptur dresu zasłaniał jego twarz, a na ramieniu nieznajomego siedziała dziwaczna istotka przypominająca zmutowanego ferbiego.

Istotka wydawała się być stworzone z licznych kolców, lecz wszystkie zasłaniały dziwne wyładowania energii powodując że jego sylwetka nieustannie jaśniała złotym blaskiem. Najdziwniejsza jednak była twarz stworzonka.

Umieszczona na brzuchu uśmiechała się nienaturalnie szeroko, ukazując rząd licznych zakrzywionych zębów przypominających gwoździe. Lecz z tego wszystkiego to oczy najbardziej przerażały.
Czerwone tarcze zegarowe wydawały się widzieć wszystko chodź nie poruszały się w ogóle. Za czerwonym szkłem migotały złote plamki, lecz na zewnątrz wydobywała się jedynie czarna ciecz przypominająca łzy.

- Gdzie jest Alya? - zapytał znajomy głos.

- Nino? - odezwał się Adrien pośpiesznie podchodząc do przyjaciela. - Co się stało? Czemu zniszczyłeś... - nagle blondyn cofnął się wyraźnie zaniepokojony.

Gdy Nino zdjął kaptur okazało się, że oczy chłopaka stały się całkowicie czarne, a na twarzy ktoś narysował mu czarne X. - Alya. Gdzie. Ona. Jest!

- Tutaj! - dziewczyna wstała nagle biegnąc w stronę swojego chłopaka. Próbowałam złapać ją za rękę, lecz ta była szybsza.

- Nie! - krzyknęłam lecz wiedziałam, że nic to nie da. Czy ona kiedykolwiek słuchała moich rad?

- Alya odsuń się!

- To niebezpieczne! - usłyszałam za sobą głosy moich przyjaciół, lecz wiedziałam, że gdy na coś się uprze nawet cały Paryż by jej nie powstrzymał.

Stojąc pomiędzy Adrienem, a Nino podeszła do drugiego czule łapiąc go za twarz. - Nino wiesz, że cię kocham. Nigdy bym ci tego nie zrobiła. Kocham cię.

Chłopak milczał.

- Wiem że to pewnie słabe wytłumaczenie, ale wtedy wspólnie z Adrienem śledziliśmy Marinnette...

- Że co?! - pomyślałam - Że co?! - wywrzeszczałam.

- Cicho Mari! - syknęła Alya powracając do chłopaka - Jeśli mi nie wierzysz możesz spytać się jej co robiła tego dnia i porównać to z naszymi... - zanim zdążyła cokolwiek dopowiedzieć usta stworzonka otwarły się na szerokość większą niż on sam.

Przez chwile myślałam, że będzie chciał odgryźć mojej przyjaciółce głowę. Lecz to zaczęło wydawać z siebie dziwny dźwięk przypominający odkurzacz, po czym wyssał z Alyi dziwny świetlisty pył, przez co dziewczyna opadła nieobecna na kolana.

Biegnąc w stronę przyjaciółki spostrzegłam, że stworek na ramieniu wydawał się nieco urosnąć, a i tak upiorny uśmiech rozszerzył się jeszcze bardziej.
Jakby jego czyn jeszcze bardziej go satysfakcjonował!

Klękając przed przyjaciółką potrząsnęłam ją, lecz ta nie wydawała się mnie słuchać. Uważnie ją obejrzałam, po czym z wielką ulgą spostrzegłam że nadal żyje.

- Coś ty jej zrobił! - spojrzałam wściekle na Nino, lecz ten jedynie uśmiechał się równie szeroko jak jego mały potwór.

- To sprawiedliwość Marinette. Również twoja.

- O czym ty mówisz! - wybuchnęłam.

- To kara! Za ból jaki nam zadali niech poczują to co my, a oddadzą mi to co zyskali naszym kosztem.

Nagle poczułam jak ciało mojej przyjaciółki zaczęło niekontrolowanie drgać. - Alya? Alya! Proszę powiedz coś.

Dziewczyna uniosła głowę w moją stronę. Jej policzki były wilgotne od łez, a twarz wyrażała taki ból przez który nawet ja poczułam skręt w żołądku.

- Marinette. - szepnęła fanatycznym głosem - Tak cię skrzywdziłam. Ciebie i Nino... Ja, ja nie chce żyć! Ja, ja... Chcę umrzeć!

Dragonlove - miraculumWhere stories live. Discover now