Rozdział 10

360 29 4
                                    


Władca ciem:

Kiedy wszyscy inni cię zawodzą należy w końcu zrobić to sam.

- Witaj Czarny Kocie dawno nie widzieliśmy się w cztery oczy.

- Natychmiast z wyjdź z tego chłopaka. - jego zielone oczy pulsowało wściekłą zielenią. Jakże to urocze, tak łatwo traci nad sobą kontrolę.

- A ty musisz być właścicielem miraculum smoka. - ignorując gniewne syczenie, zwróciłem się do wyższego z bohaterów. - Wiele czytałem o tym Miraculum jego historia jest dość ciekawa, i tragiczna. Nie sądzisz?

- Dosyć tego! - bat strzelił w powietrzu gotowy do ataku, nie przyjmując nawet postawy obronnej z pobłażaniem spoglądałem na jego poczynania.

- Czekaj to nie jest on! Skrzywdzimy tylko Nino.

Fuknąłem zirytowany reakcją kota. Może zamiast skupiać się głownie na Biedronce powinnienem pozbyć się tego sarkastycznego smarkacza? Współczuje rodzicom tego rozwydrzonego bachora.

Jednak nie warto zbyt długo tracić na nich czas, moja chwilowa przewaga sił musi zostać jak najlepiej zużyta. Nakazałem potworowi zepchnąć smoka, ten widocznie nie miał skrupułów atakować niewinnych. Przez co był problematyczny.

Wielka łapa zderzyła się z pomarańczową barierą, która natychmiast otoczyła smoka. Jednak i tak bez problemu strąciła go ze grzbietu bestii.

- Ciekawe to zrobisz Czarny Kocie? Po raz pierwszy walczysz sam. Czy nie opanowała cię, niepewność?

Ten tylko zaśmiał się przyjmując pozycje podobnym szermierzom. Coś w jego ruchach mi przypominało, jednak to jaskrawe zielone oczy były bardziej niepokojące.

- Nigdy nie stracę wiary. Dopóki Biedronka jest ze mną nie boję się niczego.

Widząc bijącą od niego determinacje przyjąłem postawę obronną.

Biedronka:

- Jesteś gotowa? - spytał nieco wystraszony mężczyzna sprzed panelu kontrolnego.

- Zaczynajmy, i tak zbyt dużo czasu straciłam na odnalezienie ciebie.

Mężczyzna sprawnie obsługujący skomplikowany sprzęt nazywał się Phil i był pracownikiem stacji. Poddając się po paru stronach instrukcji, zaczęłam szukać jakiś kontaktów z pracownikami, i całe szczęście doś szybko znalazłam infromacje o pracownikach stacji i kontakt. Phil mieszkał najbliżej i miał pięcioletnie doświadczenie w branży, a i tak nie mogłam marnować czasu na szukanie lepszych osób.

- Włączaj nadawanie już!

Czerwone światło nad kamerą nagle rozpromieniało zielenią, a moją postać widać było na każdym ekranie w Paryżu.

- Drodzy paryżanie musicie wszyscy udać się na stadion w celu... - pozbawienia was żyć? Nie mogłam tego powiedzieć na głos. Nawet jeśli to dla ich dobra, nigdy nie przeszłoby mi to przez gardło. Czas tykał, a ja czułam się jakby mijały godziny. Pustka w moim głosie coraz bardziej raziła mnie w uszy, a przecież chodziło o niewinne życia.

- Biedronko wszystko w porządku? - usłyszałam głos zza kamery.

- Zamknij się Phil! - tak, byłam zła i nie miałam zamiaru tego ukrywać.

- Przepraszam! - chowając swoją bladą twarz przed moim spojrzeniem w końcu pozostałam sama modląc się w duszy o pomoc. Wzięłam głęboki oddech czując, jak nowa nadzieja wpływa do mojego serca, a niepokój i strach zniknęły, gdzieś w jego głębi.

Dragonlove - miraculumWhere stories live. Discover now