Rozdział 9

545 47 7
                                    


Marinette:

Dochodząc, do stacji telewizyjnej weszłam do środka przez otwarte okno. Rozglądając się na około, prędko pobiegłam w stronę biura obsługi dziwiąc się pustkami w miejscu zwykle pełnego życia.

Wchodząc do ciemnego, dusznego pomieszczenia ujrzałam setki pikających przycisków, zaplątanych kabelków i wajch.

- Jak ja mam włączyć nadawanie ze stacji! - krzyknęłam na cały budynek - Nawet jeśli jestem superbohaterom walczącą z dziesiątkami potężnych Akum pokonały mnie zwykle kabelki. - pomyślałam zdesperowana.

- Nie! Marinette, możesz się poddawać. Kot i ten nowy liczą na ciebie i oczekują twojego wsparcia.

Z nową determinacją podniosłam z jednej z półek sporawe tomiszcze grubości książki telefonicznej. - Zobaczmy. Rozdział pierwszy. Zasady BHP i instrukcja w razie awarii systemu...

Adrien:

- Mam nadzieje, że biedronka kończy już swoją robotę. - myśląc marzeniami ledwo uniknąłem zderzenia z ciężarówką.

- Cholera! - mijając latające auta uderzyłem kijem piszczel potwora. Elektryczna energia odepchnęła mój kij, po czym potwór spojrzał na mnie z uśmiechem kierując w moją stronę dłoń.

Zirytowany swoją bezsilnością pragnąłem użyć kotaklizmu, lecz w ostatniej chwili coś we mnie drgnęło - Skoro to dusza Nino, czy zniszczenie potwora nie oznacza śmierci mojego przyjaciela? - Niech to! - krzycząc sfrustrowany odskoczyłem od powolnej łapy wskakując na najbliższy budynek.

Jak skrzywdzić potwora, którego nie chce się skrzywdzić?

- Kocie odsuń się! - słysząc głos Smoczka odwróciłem się w stronę chłopaka, który z trzy minuty temu bestia wystrzeliła w środek Paryża. - Już!

Ton z jakim to wypowiedział był niepokojąco poważny. Przeczuwając coś dużego odskoczyłem na bezpieczną odległość. Nowy biegnąc prosto na potwora złapał za coś, co przypominało pasek jego stroju, po czym znów otoczył się warstwą ognia.

- Nie dość mu bycia płonącym pociskiem. - próbując tą taktykę chwilę temu, pozostawił mnie sam na sam z tym monstrum, gdy on przeleciał pół Paryża. Mogłem tu zginąć!

Jak zwykle skacząc nienaturalnie wysoko. Smok zrównał się z poziomem oczu potwora, po czym niespodziewanie z wnętrza ognia wystrzeliła cienka wstęga ognia. Poruszając się wzdłuż potwora okrążyła go paląc jego ciało o dziwo ignorując elektyczną barierę

- Jak to zrobiłeś? - spytałem oszołomiony gdy chłopak wylądował tuż obok mnie siłujàc się z potworkiem.

- Piekielny bat Wezuwiusz. Choć osobiście wolę nazwę Smoczy Ogon. Teraz masz szansę. Dorwij Akume!

Kiwając zgodnie głową użyłem przedłużenia kija by dostać się na głowę potwora. Skacząc na dziwne pole energii poczułem nieprzyjemne mrowienie po kontakcie z potworem.

- Wynocha! - warknął Nino wytwarzając silny wiatr który niemal mnie zepchnął.

- Ile ta Akuma ma jeszcze umiejętności? - warknąłem sam do siebie, dalej biegnąc w jego stronę.

Wielka łapa potwora ruszyła w moją stronę lecz w ostatniej chwili ognisty bat ponownie oplątał jego dłoń.

- Leć kocie!

Słysząc doping nowego przyspieszyłem kroku szarżując z kijem na mojego przyjaciela.  Ten spoglądał na mnie z nienawiścią gotowy na walkę lecz nagle zaczął się dziwnie zachowywać.

Grymas złości zniknął, zamieniając się w uśmiech bezradności. Upadając na kolana rozłożył ręce jakby pragnął by ktoś go przytulił. Zwalniając kroku ujrzałem jak z pod zamkniętych powiek wylewają się czarne łzy.

- Rób co musisz. - stojąc przed lalką, która niegdyś była moim przyjacielem czułem jak z jego ciała wydobywa się bezsilność i smutek. - I tak nie mam dla kogo żyć.

- A przyjaciele? Rodzina?! Dlaczego jesteś tak samolubny? Zachowujesz się gorzej niż dziecko. - mimo iż chciałem go pocieszyć nie mogłem przestać krzyczeć. Mimowolnie poczułem na policzkach łzy. - Nie dostałeś zabawki więc niszczysz tą zabawkę, by nikt jej nie dostał. Wiem że to przykład od czapy, ale odbieranie życia innym przez nieporozumienie jest gorszę od głupoty.

- Wybacz.

Mimo napiętej sytuacji nie mogłem powstrzymać drobnego uśmiechu. - Zawsze byłeś dziecinny. Wstań chodźmy do Biedronki. Ona ci pomoże.

Unosząc rękę w jego stronę ten z wahaniem powoli unosił swoją. Nie wiedzieć czemu czułem dziwne ciepło w sercu. Nie było to szczęście ani satysfakcja. To tak jakbym ponownie po raz pierwszy założył Miraculum. Nie wiedzieć czemu doskonale czułem, że moje źrenice jeszcze bardziej się zwęziły, przez co spostrzegłem wewnątrz mojego przyjaciela płonącą ciemną kulkę.

Nie miałem wątpliwości. Była to dusza Nino.

Wewnątrz dziwnej sfery zalęgła się czarna ćma. Śniąc jakby w letargu z każdą sekundą coraz bardziej się ruszała, gdy przez mroczne płomienie przebijało się jasne światło. Czułem elektryzujące mrowienie na palcu, gdzie nosiłem pierścień. Czułem że dam sobie radę. Uwolnię nieszczęśnika od Akumy sam. Udowodnię Biedronce że nie jestem tylko pomagierem. W końcu będę na tyle silny by móc ją chronić.

Z moich przemyśleń wyrwał mnie dotyk Nino. Łapiąc mnie za nadgarstek poczułem lodowate zimno.

- Pomóż mi. - szepcząc słowa ostatkiem sił w jego czarnych oczach pojawiły się skrzyżowane łańcuchy. Purpurowe ogniwa niczym cierń zaczęły wyrastać na skórze chłopaka w licznych miejscach pozostawiając rany kłute z których toczyła się... czarna... parująca... krew.

Spazm bólu otoczył Nino powodując krzyk agonii z jego ust. Miotając się na grzbiecie potwora wyglądał jakby oszalał z bólu. Przypominając sobie paranormalne filmy poczułem dreszcz chłodu widząc przed sobą scenę wyjętą prosto egzorcyzmów.

Widząc oszalałego z bólu przyjaciela wiedziałem, że to już nie jest zabawa.

Walczymy z samym diabłem.

Jakby przywołany przez samą myśl, coś zaczęło wychodzić z pleców Nina. Coraz większe wybrzuszenia prędko pękły ukazując na świat pokryte przez skórę i ścięgna czarne motyle skrzydła pochłaniające światło dnia.

- Ty... Głupcze. - upiorny cichy śmiech wydobył się z ust nieszczęśnika, który mdlejąc zapewne nie wytrzymał bólu. Skąd to wiedziałem? To nie był głos Nino.

----
Luka:

- Co tam się dzieję? - warknąłem nadal jakimś cudem trzymając w uwięzi tę bestie.

Czując chłodny powiew śmierci nigdy nie czułem czegoś podobnego. Czyżby to była potęga innych Miraculum?

Z każdą sekundą coraz bardziej czułem niepokój. Czułem pewną satysfakcje gdy moc Czarnego Kota niespodziewanie wzrosła. Po raz pierwszy w końcu uwolnił nową moc swego pierścienia lecz bardziej niepokoiło mnie to, że inne Miraculum przebudziło coś mrocznego i potężniejszego.

To Miraculum było bliżej niż sądziłem.

I na pewno nie było to Miraculum Biedronki.

Dragonlove - miraculumWhere stories live. Discover now