4.

235 13 0
                                    

Obudził mnie budzik. Byłam w szoku, że go w ogóle nastawiłam. Wstałam , stanęłam obok szafy i zastanawiałam się co dziś ubrać. Postawiłam na zwykłe jeansy, koszulkę CK oraz zwykłą szarą bluzę. W łazience wzięłam szybki prysznic oraz doprowadziłam swoje włosy do porządku. Nie miałam siły się malować, więc odpuściłam sobie tego dnia kosmetyki. Już ubrana wróciłam do pokoju, spakowałam się do szkoły i zeszłam już z torebką do kuchni. Kawa to jest to czego w tym momencie potrzebuje. Pijąc napój myślałam nad tym co dzisiaj się wydarzy. Chwile później czekałam na Rose na ganku. Podjechała swoim pojazdem a ja weszłam do środka. Po drodze opowiedziałam jej całą sytuacje z wczorajszego wieczoru, płacząc jak bóbr.

-Co za człowiek...Jak on mógł zrobić Ci coś takiego? – wtrąciła w trakcie mojej wypowiedzi.

Przed wyjściem z auta uspokoiłam się już i doprowadziłam do porządku moje oczy. Nie pozwolę mu by widział, że cierpię. Dumnym krokiem weszłam do budynku a wszyscy się na mnie patrzyli. No tak pół szkoły było na tej imprezie a kolejne pół zdążyło się już dowiedzieć. Starając się nie zwracać uwagi na tą sytuację szłam do klasy. Zobaczyłam Raphaela na końcu korytarza , on również mnie zobaczył i szedł w moją stronę. O boże za chwile tu zejdę na zawał. Kiedy był już parę kroków ode mnie , wspomnienia wróciły i byłam mu gotowa wybaczyć wszystko za tylko jego obecność obok mnie. Nagle przed moim obliczem zamiast blondyna pojawiły się plecy tej flądry. Stanęła przed nim i wpiła się w jego usta jak jakaś pijawka. Ohyda... Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem razem z Rose , która była w takim samym szoku jak ja, zwróciłam się do drzwi łazienki. Spojrzałam jeszcze za siebie i zobaczyłam obraz nędzy i rozpaczy czyli ich połykających się nawzajem. Widać znaczyłam dla niego tyle ile on jest wart dla mnie w tym momencie. Lekcje się zaczęły a ja byłam pierwszy raz tak nieobecna. Jedna za drugą płynęły tym samym tempem. Przerwa na obiad. Nie chciałam tam iść ale Rose zmusiła mnie choć na jedną kanapkę, więc poszłyśmy na stołówkę. Nie dość, że musiałam znosić spojrzenia na moją osobę to na dodatek trzeba było znaleźć miejsce do siedzenia. Gdy znalazłam już stolik a rudowłosa przyniosła nam posiłek usłyszałam ten okropny dźwięk. Śmiech Angeliki ughhh. Chcąc nie chcąc odwróciłam się a ona w tych tanich ubraniach z Sexshopu kleiła się do Rapha. Bolało jak cholera.

-Nie przejmuj się tym idiotą. Zasługujesz na lepszego.- wyrwała mnie z zamyśleń Rose.

-Wiem ,ale wiesz jakie to trudne.

-Wiem. – umilkła. Wiedziałam że ogromnie kochała Marcusa i przeżyła te rozstanie wręcz okropnie.

-Ana możemy porozmawiać?- usłyszałam. Raph , jeszcze dwa dni temu mój ideał, dziś zdrajca.

Nie mogłam zostawić tego bez słowa wyjaśnienia bo dręczyło mnie jedno pytanie.

-Dlaczego?- Nic więcej od niego nie oczekiwałam,patrzyłam w jego oczy, w których jeszcze tonę ale wiem że nie mogę już na nic takiego pozwolić.

Miałam wrażenie że cała szkoła patrzała tylko na nas. Nie słuchałam niczego oprócz jego głosu.

-Nie powiedziałem Ci o imprezie bo wiedziałem żebyś na nią nie przyszła. Posłuchaj mała, jesteś śliczna i zabawna ale nie wystarczająca na mój charakter. To nie mogło się udać.

Każde te słowo odbijało się w moim sercu i rozcinało je robiąc milion blizn. Każde słowo przeanalizowane. Nic nie mówiłam ,patrzyłam w jego oczy stojąc twardo i czekając na to co powie dalej.

-Wiem , że jest Ci przykro ale ułożysz sobie wszystko. Jesteś sympatyczna na serio. Ale mega nudna...

Po tych słowach jedyne co czułam to piekącą rękę. Widziałam jak złapał się za twarz , jak Angelika do mnie biegnie a Rose zaczyna się z nią szarpać, ale nic nie słyszałam. Bicie serca to jedyny odgłos, który do mnie docierał. W pewnym momencie całej tej afery zrobiło mi się nie dobrze. Chciałam wstać i wyjść ale zobaczyłam mroczki przed oczami i ciemność po czym szykując się na upadek zemdlałam.


Kolejny rozdział <3 Zostawiajcie gwiazdki i komentarze, to motywuje !

XX

Just friends, right?Where stories live. Discover now