7.

222 18 5
                                    

Obudziłam się rano pół żywa.  Dobrze, że przyszykowałam sobie wszystko wczoraj,  no w sumie to dzisiaj bo napewno nie zrobiłabym tego teraz.  Będąc w kuchni zobaczyłam ładowarkę i uświadomiłam sobie,  że trzeba ją oddać.  Byłam w połowie kawy kiedy usłyszałam klakson samochodu.  Jakim cudem nie wyrobiłam się do przyjazdu Rose?! Nie ważne, pobiegłam do auta.
- Hejka,  Anastasia spóźniona ,szok  proszę to zapisać we wszystkich kalendarzach. - śmiała się przyjaciółka podczas gdy mi do śmiechu nie było. 
- Jak się dowiesz dlaczego to cię wmuruje. - ostrzegłam ją. 
W drodze do szkoły opowiedziałam jej o wczorajszym wieczorze ze szczegółami dotyczącymi wyglądu chłopaka.  Nie mogłam się powstrzymać. Jedyne co przerywało moją wypowiedź to ochy i achy przyjaciółki. 
- Stara, musimy iść na shoping!  Przecież nie pójdziesz na randkę w jakiś leginsach! -darła się jak poparzona.
- Kobieto ja jadę na rolki.  W sukience mam jeździć?  Po drugie to nie jest randka a przejażdżka. Przypominam, że dopiero zerwałam z chłopakiem i jakoś nie palę się do związków. 
- Dobrze już nie będę cię męczyć.. Ale cała relacja ma być zdana jak najszybciej.- skończyła podekscytowana.
Jezu... Przyjaciółki.
Kolejne dni w szkole mijały przeciętnie, nauka przeplatana z domem. Na korytarzach starałam się unikać Rapha i tej jego wywłoki. Jak widać specjalnie się nie przejął tym zerwaniem. Powoli oswajałam się z myślą, że faceci to świnie. W końcu piątek, jeśli chodzi o mnie to zawsze czerpie radość  z nauki ale nie tym razem. Na lekcjach siedzę i słucham,  owszem ale jest to takie bierne,że aż sama siebie przerażam.
- Dwa dni wolności!  I kogoś czeka randkaaa. - Krzyczała Rose wychodząc z budynku.
-Rose, dla twojej wiadomości to pierwszy weekend tego roku, więc jeszcze nie masz od czego odpoczywać a po drugie to jest PRZEJAŻDŻKA a nie randka. - zaznaczyłam mam nadzieję dość dobitnie.
-Dobra,  dobra każde wolne to najlepsze wolne,  a te rolki to tylko przykrywka mówię Ci. Nie mogę się doczekać aż mi go pokażesz. - powiedziała dochodząc do auta.
Idąc za nią zerknęłam na wyjazd z parkingu i stanęłam jak wryta. Przy bramie wjazdowej stał Nick ale bez deskorolki i patrzył w moją stronę.
- Możemy skoczyć do galerii jeśli chcesz... -powiedziała Rose ale stałam w tej samej pozycji i patrzyłam na niego a on na mnie zupełnie nie zwracając na nią uwagi . Jakie to było niezręczne. 
- O mój boże, czy to jest ten cały Nick??  - zapytała zdziwiona i zaskoczona przyjaciółka.
Otrząsłam się i spojrzałam na zdezorientowaną dziewczynę przytakując jedynie kiwnięciem głowy. Jedyny gest, na który mnie było w tym momencie stać.
-Laska ten typ to model!  O kurcze, idzie tu...
-Yyy co?! 
Zanim zdążyłam się odwrócić znów w jego stronę,  poczułam na moim ramieniu rękę.
-Hej Ana. Słuchaj pomyślałem,  że może zamiast przejażdżki się przejdziemy?  Jest gorąco, ciężko by się jeździło. - powiedział do mnie a ja chcąc złapać za rękę Rose by mnie jakoś uruchomiła zdałam sobie sprawę,  że siedzi w samochodzie i bezczelnie udaje,  że jej tu nie ma. Dzięki...
-Yyy, hmm... No pewnie, czemu nie - Serio?  Tylko tyle z siebie wydusiłaś?  Jezu co za żenada, teraz chłosta jest nieunikniona.
- To może lody?  Wiem gdzie są naprawdę świetne. - Spojrzałam na niego i wyszczerzyłam się jakbym miała jakiś skurcz twarzy.
- Oczywiście , tylko muszę jeszcze wziąć z samochodu moje rzeczy.
Weszłam do samochodu i spojrzałam wzrokiem zabójcy na duszącą się ze śmiechu rudowłosą. Nic nie mówiąc wzięłam parasolkę,którą zawsze noszę i kurtkę bo rano było chłodno.
-Daj mi znać później. - uśmiechneła się złowieszczo dziewczyna
-Umrzesz... - wychodząc, nie spuściłam z niej wzroku dając jej do zrozumienia,że nie mogła w takiej chwili mnie wystawić i pożałuje.
-Daj wezmę ci plecak. - Powiedział chłopak patrząc na mnie i mój plecak.
-Nie, spoczko nie jest taki ciężki. -ledwo go niosłam...
Nie mówiąc już nic wziął plecak bez słowa i zaczął iść przed siebie. Ja w wielkim szoku podążyłam za nim bo w końcu miał moje rzeczy. Idąc tak i rozmawiając doszliśmy aż do  BigBena zauważyłam parę roku... Flądra i Frajer...  tak nic więcej nie trzeba dodawać. Szli znad przeciwka i trzymali się za ręce jak gołąbki. Zdałam sobie sprawę,  że to ja byłam kiedyś na jej miejscu i znów poczułam ten ból, o którym starałam się zapomnieć. Spięłam się niesamowicie i zupełnie przestałam słuchać co Nick miał mi do powiedzenia, śledziłam każdy ruch mojego ex,  kiedy nieubłaganie się do mnie zbliżał. Nie jestem pewna czy Nick to zauważył ale mało mnie to obchodziło w tym momencie.
-O witam, czyżby ktoś znalazł sobie nowego fagasa?  - zapytał z ironią ten debil - Szczerze myślałem że będziesz płakać przy książeczce za mną a tu taka niespodzianka. - zacisnęłam pięści i głęboko oddychałam by nie dać się sprowokować temu prymitywowi.
-Masz jakiś problem kolego?  - zapytał Nick wychodząc przede mnie i stając naprzeciw tego frajera. Nie chciałam żeby się bili.
-O jaki odważny zupełnie jak ja. Obyś w łóżku był dobry to może ci da. -zaśmiał się,  ale na krótko bo przerwała to pięść Nicka skierowana na twarz tego zdrajcy. Flądra w szoku nie mniejszym niż ja. Ale szok szokiem trzeba jakoś zareagować bo Nick okładał Raphaela jak jakiś bokser co wcale na tego poszkodowanego dobrze nie wpływało. Rzuciłam się na nich i próbowałam odciągnąć oprawce. Angelika stała jak słup soli i patrzyła, chyba nie mogąc uwierzyć, że jej ideał właśnie dostaje lanie.
-Ruszysz się czy chcesz żeby go zabił?!  -wydarłam się do niej i dopiero zaskoczyła. Po tej całej szarpaninie w końcu udało mi się odciągnąć Nicka.
-Jeszcze raz ją obrazisz. -wysapał zmęczony chłopak i odszedł w drugą stronę. Odrazu za nim pobiegłam.
-Nic ci nie jest? 
-Nie. Wybacz ale chyba nic z lodów, zgadamy się później. Cześć.
Odszedł nawet się nie odwracając. Nie będę za nim biegła znam go od paru dni. Odwróciłam się jeszcze by zobaczyć w jakim stanie jest Raphael. Poturbowany podnosił się z chodnika. Chciałam mu pomóc ale wiedziałam,  że źle bym postąpiła, więc odeszłam w stronę przystanku do domu.

Wybaczcie za przerwę ale studia to niezły bajzel.
Miłego czytania i dajcie o sobie znać
XX

Just friends, right?Where stories live. Discover now