5

2.5K 202 11
                                    

- Jestem. - bełkocze wchodząc z Camila do mojego mieszkania.

Austin stoi w przejściu i mierzy mnie wzrokiem. Widzę, że analizuje mój stan upojenia.

- Mały śpi? - pytam i nim odpowie, ruszam do pokoju Natana.

Wchodzę i widzę słodkiego i przystojnego, mojego małego mężczyzne. Opatulony jest w kołdrę a moje serce przyśpiesza za każdym razem, gdy go widzę. Podchodzę po cichu i składam całus na jego czole. Cofam się na przedpokój i ściągam swój płaszcz.

- Dasz radę z nim zostać? - pyta mój aktualny mąż a ja prycham.

- Śpieszy ci się do kochanki? - odpowiadam melodyjnie pytaniem.

Camila stoi niezręcznie w przejściu, dlatego zapraszam ją do środka. Potykam się o nogi i w ostatniej chwili łapię równowagę.

- Zostanę. - oznajmia Austin.

- Niech Ci będzie. - wzruszam ramionami.

Zostawiam chłopaka i ruszam do salonu, w którym siedzi Camila. Głupio mi, że ją tu zaprosiłam, ale nie miałam wyjścia. Jej przyjaciółka zabrała klucze i pojechała do Dinah.

- Tam jest łazienka a tu jest pokój gościnny. Idę spać, obudź mnie rano, jak wstaniesz. - mówię miękko z uśmiechem.

- Dobrze, dobranoc Lauren. Dziękuję. - odpowiada i spogląda na mnie przelotnie, ciągle szukając w torebce kluczy.

Stoję chwilę i kiwam się na nogach obdarzając ją ciekawskim spojrzeniem a kiedy dostrzega, że się gapie, po prostu opuszczam pokój.

Ruszam do łazienki i biorę szybki prysznic. Zmazuje makijaż i przebieram się w dresy.

- Na pewno nie będziesz tu spał. - mówię widząc Austina, który leży w naszym łóżku.

- A gdzie mam iść? - warczy poirytowany.

- Gdziekolwiek.

- Może ty idź? To jest tak samo moje mieszkanie. - wkurza mnie do granic możliwości, ale wiem że ma rację.

- Wypieprzaj do swojej kochanki. - mówię spokojniej i siadam na łóżku.

- Wybaczysz mi kiedyś? - pyta po chwili ciszy.

- Nigdy.

- Proszę. To był błąd. Kocham Cię. - wyznaje setny raz.

Jego nagie plecy wpełzają do mojego umysłu. Jej zaciśnięte dłonie na odłoniętych ramionach.

- Obok spał nasz syn, ty bydlaku! - wydzieram się rzucając w niego butelką wody.

- Ciągle byłaś w pracy, ciągle zmęczona, zapracowana! - odkrzykuje.

- Ty idioto, to żaden powód! - echo rozchodzi się po całym domu.

- Wyjdź stąd! - dodaje.

Chlopak wychodzi z łóżka i rusza po swoje rzeczy.

- Robisz nie tylko mi krzywdę, ale Natanowi i sobie! - mówi.

- Wypieprzaj do tej suki! - jestem bliska płaczu, kiedy słyszę zatrzaskujące się drzwi.

Chciałabym mu wybaczyć, ale nie potrafię. Skulam nogi i zaczynam płakać. Czuję się bezsilna i bezradna. Kocham go, ale to co zrobił jest obrzydliwe i niewybaczalne. Leżę i patrzę w sufit, kiedy łzy ustają przekręcam się na bok, ale sen nie nadchodzi.

- Lauren? - szepcze Camila.

Wywracam oczami, bo kompletnie o niej zapomniałam.

- Hm? - mrużę oczy zapalając lampkę.

- Wszystko w porządku? - pyta ze swoim przenikliwym spojrzeniem.

Chcę odpowiedzieć, że tak, ale nie wiem czy to przez słabość czy alkohol wciąż buzujący w mojej krwi, bo po chwili jej gładkie dłonie obejmują moje ciało a moje policzki są całe mokre od łez.

Seven years old camrenWhere stories live. Discover now