14

2.2K 208 10
                                    

- Jeszcze jeden? - pyta Austin unosząc butelkę wina.

Kiwam przecząco głową zasłaniając usta od rozpaczliwego śmiechu, który sprawił mężczyzna. Jestem wystarczająco pijana a kolejny kieliszek spotęgowałby mój stan upojenia.

- Zatańczymy? - pyta.

Wacham się przez moment, ale widząc jego wyciągnietą rękę zgadzam się. Austin włącza muzykę i przyciąga mnie do swoich ramion. Czuję się swobodnie, ponieważ znam jego ciało, ale gdzieś z tylu mojej głowy pojawia się myśl o jego niewierności.

- Mam nadzieję, że dasz radę podpisać papiery? - pyta z uroczym uśmiechem obracając mnie w około.

Kiwam głową i chwieję się na nogach po czym zaczynam się śmiać.

- Może zróbmy to teraz, już muszę przymykać powieki. - mówię i uśmiecham się.

- Dobrze. - jego ręka zjeżdża na moją talię.

Siadam na stolę a on podaję mi kilka papierów, które zręcznie podpisuję.

- Na co masz teraz ochotę? - zadaję pytanie dotykając ręką mojej nogi.

- Mam nadzieję położyć się spać, jutro czeka mnie dużo pracy. - odpowiadam.

- Dobrze, kochanie. Pójdę w takim razie. - całuje mnie w policzek po czym muska prawie niewyczuwalnie moje usta a ja cieszę się, że mnie rozumie i nie jest nachalny.

- Dobranoc Austin. - schodzę ze stołu aby odprowadzić go do drzwi po czym siadam wygodnie na fotelu, chwytając po drodze kieliszek.

Mogłabym mu wybaczyć, wiem że potrafiłabym, każdy popełnia błędy, ale od kiedy w mojej firmie pojawiła się Camila, moje życie przewróciło się do góry nogami. Staram się jak mogę, aby nie wchodzić jej w drogę i nie myśleć o niej w sposób, w jaki to robię, ale nie udaję mi się i czasami po prostu, tak jak w tym momencie, poddaję się temu uczuciu.

- Halo? - ma zaspany głos a ja słysząc go uśmiecham się, jak głupia.

- Heeej.

- Czemu dzwonisz? - pyta.

- Nie wiem, powiedziałaś, żeby przyjechała i mam zamiar to zrobić. - podnoszę się z fotela i z powrotem na niego upadam po czym wybucham śmiechem.

- Jesteś pijana. - stwierdza.

- Nie. - od razu zaprzeczam. - Może trochę, ale wciąż mogę do Ciebie wpaść. - mówię.

- Dobrze Lauren. Przyjedź. - wzdycha i słyszę, jak podnosi się z łóżka.

- Czekaj. - rozłączam się.

Po kilku próbach założenia butów i czekania na kierowcę udaję mi się wdrapać na tylne siedzenie i podać mu adres. Auto jedzie płynnie po opustoszałych ulicach Miami a ja zastanawiam się, co robi mój mały synek. Szumi mi w głowie po winie i szampanie, ale ten stan sprawia, że jestem szczęśliwa.

Drzwi do mieszkania Camili są otwarte, dlatego wpraszam się bez zamiaru pukania. Widok jej siedzącej na starym, drewnianym bujanym krześle z herbatą, którą trzyma oburącz sprawia, że podoba mi się jeszcze bardziej.

- Cześć. - wyduszam, nagle brakuje mi języka w buzi.

- Dlaczego piłaś? - pyta, wyraz jej twarzy jest smutny.

- To nie tak Camila. Wypiłam tylko szampana z Austinem. - mówię i zamykam się, kiedy unosi swoje brwi.

- Z Austinem? - pyta nieprzejęta.

- Tak, musiałam podpisać papiery i zjedliśmy kolację.

- Więc czemu tu jesteś?

Cholera, czemu?

- Chciałam Cię zobaczyć. Nie wiem, coś samo mnie tu przywiało. - uśmiecham się chcąc rozluźnić atmosfere.

- Musisz się zastanowić Lauren. - wstaję i podchodzi do szafki wyciągając z niej butelkę wody. - Ja tak nie chce, nie mam zamiaru być twoją odskocznią ani kochanką.

- Kochanką?

- Tak Lauren, kochanką. Właśnie wróciłaś z uroczej kolacji ze swoim mężem. - mówi i bierze łyka wody.

- Nie jesteś moją kochanką. - zaprzeczam.

- To kim dla Ciebie jestem? - zadaję pytanie. - Tak myślałam. - mówi, kiedy nie odpowiadam.

- Nie wiem, wpadłaś do mojego życia po siedmiu latach wywracając je do góry nogami. Myślę o tobie prawie w każdej sekundzie, po prostu mam wrażenie że tej przerwy, między nami nie było. Tak jakbyś mnie nigdy nie zostawiła, ale jest Natan i Austin. - mówię niepewnie.

- Kochasz mnie, Lauren? - zadaję pytanie wypalając mi dziurę w czole swoim wściekłym wzrokiem. Nie odpowiadam, nie potrafię ułożyć pełnego zdania. - Jeśli nie, po prostu zejdę Ci z drogi. Wyjadę i zacznę wszystko od nowa. - mowi zrozpaczonym głosem.


Seven years old camrenWhere stories live. Discover now