9. sojusz

905 85 356
                                    

[7127 słów]

Jeongguk

Zastanie Jimina w swoim łóżku, jak zwykle było dla mnie miłą niespodzianką tuż o poranku. I choć niestety nie mogłem do niego dołączyć, to przez te kilkanaście minut miałem możliwość podniesienia nieco rolet i oglądania jego spokojnej twarzy. Oczywiście nie odpuściłem sobie zrobienia mu kilku zdjęć, które później zapewne wylądują w filmiku stworzonym z wszelkich nagrań zgromadzonych przez ostatnie tygodnie. Wcześniej nie miałem śmiałości i niekiedy okazji oglądać go i podziwiać w takich momentach, a co dopiero nagrywać lub uwieczniać taki widok na zdjęciu. Ale teraz, gdy byłem pewien, że jest to w pełni „legalne", pragnąłem zapełniać kolejne foldery podobnymi, pięknymi wspomnieniami. Nawet śpiącego Jimina, którego blond włosy rozłożyły się na poduszce, rozbawiając mnie wzorem, jaki przy tym utworzyły.

Nie opłacało mi się kłaść spać. Zresztą, runa pomagająca mi funkcjonować bez snu całą noc i następny dzień, nadal działała, dlatego nie potrzebowałem odpoczynku. I może trochę bezmyślnie postanowiłem dać buziaka Jiminowi, zanim skierowałem się do kuchni. Bo jak tylko to zrobiłem, blondyn od razu się przebudził. A widząc moje wpatrujące się w niego oczy, zaraz opuścił łóżko, już nie zamierzając do niego wracać. Zamiast tego, jak tylko mnie wytulił na przywitanie, postanowił nie opuszczać mnie już na krok. I w sumie w ogóle bym się temu nie dziwił, po prostu zakładając, że stęsknił się za moją obecnością tej nocy, gdyby nie lekki strach, który wyłapywałem czasami na jego twarzy. Wiedział, że nie musi się o mnie martwić, bo miałem już wprawę w polowaniach, dlatego nie znałem prawdziwego źródła tej negatywnej emocji.

Nie miałem sposobności go o to podpytać, bo jak tylko zjedliśmy śniadanie całą siódemką, zdążyliśmy się przebrać i pozaliczać łazienki, zaraz przyszedł po nas jeden z managerów, zwołując na dół do vana. Pamiętałem tylko o naszym pierwszym treningu, licząc że hyungowie powiedzą, czym musimy się później zająć, bo jakoś nie pamiętałem grafiku na ten dzień.

Nikogo już nie dziwiła nasza nierozłączność z Jiminem. Tak samo, jak wyszliśmy razem, idąc ramię w ramię do samochodu, tak samo zajęliśmy miejsca obok siebie, oczywiście na samym tyle. Mój chłopak chyba znów zaatakował moją szafę, bo miał na sobie trochę za dużą, białą bluzkę. I tak jak na mnie się ona opinała, tak on w niej jak zwykle ginął, wywołując mój uśmiech takim widokiem.

Na czas tego kilkuminutowego przejazdu, postanowiłem zagrać sobie w jedną z moich gierek na telefonie. Choć ledwo ją włączyłem, czekając aż się załaduje, a zaraz dostałem SMS-a od jednego z hyungów, dziwiąc się już samym początkiem tej wiadomości, który zdążyłem przeczytać.

„Jeonggukie, a czy demony przyjmują tylko ludzką postać?"

Jimin chyba znów miał jakieś przemyślenia na ten temat, których co prawda nie spodziewałem się tak wcześnie rano i przez SMS-y. Ale po szybkim zerknięciu na blondyna i resztę chłopaków, chcąc się upewnić, że nas nie obserwują, mogąc przy tym łatwo wyczytać z mojej twarzy każdą emocję, uznałem że taka rozmowa nie jest czymś niebezpiecznym. Oczywiście dopóki później usuniemy te wiadomości.

„Nie. Mogą przyjąć każdą postać"

Chłopak przez chwilę nawet nie dotknął ekranu swojego telefonu, dlatego moje oczy przeniosły się na jego twarz, widząc jak zagryza lekko swoją wargę.

Co cię martwi, hyung?

„Nie powinienem ci tego mówić, obiecałem Tae... ale podejrzewam, że ten jego pluszowy miś jest demonem. Wczoraj przyłapałem go na rozmowie z zabawką i ona twierdziła, że jest tylko niegroźnym opiekunem. To może być prawda? Są dobre demony?"

defying gravity | Jeon Jeongguk x Park JiminWhere stories live. Discover now