19. jeszcze nie dzisiaj

566 54 306
                                    

[6686 słów]

Jeongguk

Wiadomość, którą przekazał mi Namjoon była tak zatrważająca, że przez chwilę nie mogłem się nawet ruszyć. Nie wiedziałem co robić. Uciec? Pojechać do Seulu i uniknąć kary? Powiedzieć im o wszystkim? Poprosić o pomoc? Nie, raczej nie. Życie jednego człowieka niestety nie jest dla nich aż tak ważne, skoro potrafili poświęcić tysiące istnień na jakiś pakt z sukkubami.

W końcu się z tego otrząsnąłem, przenosząc lekko wystraszone spojrzenie na brata. Jeonghyun zapewne pomyślał, że chodzi o moją karę. Ale tego akurat się nie obawiałem, przyzwyczajony do bólu fizycznego po tylu latach męczących treningów i ciągłego ruchu. I pomimo braku jakichkolwiek wyjaśnień, po prostu złapałem go za rękę, zaczynając ciągnąć na zewnątrz.

– Jeongguk, co ty robisz? Musisz iść odbyć karę – powiedział na to od razu, jeszcze chwilę pozwalając mi realizować swój plan.

– Później, hyung! Zabierz mnie do Seulu. Proszęęę – odpowiedziałem, trochę desperacko, nadal ciągnąc jego ramię, co przy mojej sile i uporze pozwalało mi go ciągnąć w stronę wyjścia.

– Jeongguk! Uspokój się. Nie można sprzeciwiać się dziadkowi. – Starszy uwolnił się w końcu od mojej ręki, wyrywając z mojego uścisku i łapiąc mnie tak, abym nie mógł postawić następnego kroku.

– Mogą mi podwoić karę. Mam to gdzieś, hyung. Ale zabierz mnie tam. Mój hyung musi przeze mnie cierpieć... Nie przedłużaj tego, proszę – błagałem, nawet nie chcąc sobie w tej chwili wyobrażać tego, co mój ukochany musi przeżywać.

– Nie – oznajmił stanowczo, łapiąc mnie mocniej za ramiona i trzymając w miejscu, przez co musiałem skupić swój wystraszony wzrok na jego twarzy. – Możesz zadzwonić, by się z nim pożegnać na te pół roku.

– Hyuuuuung. Nie chcę się z nim żegnać. Porwał go jakiś demon. Muszę go uratować – wyjaśniłem jak najszybciej, wyrywając się i znów to jego łapiąc, tym razem za przedramię.

– Co? – Jeonghyun momentalnie zmienił swoje nastawienie do mojej chęci ucieczki. Rozejrzał się tylko, po czym złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć w innym kierunku. – Lecimy. Biegiem – pospieszył mnie, sprawiając tymi słowami, że dostosowałem się zaraz do jego tempa, tak naprawdę nie mając pojęcia dokąd zmierzamy, bo nie było to w stronę wyjścia. I dopiero gdy wbiegliśmy do jakiejś sali z przeróżnymi broniami i przedmiotami do treningów, zrozumiałem że po prostu musimy przygotować się do walki. – Będę miał przez ciebie cholerne kłopoty. Bierz broń. – Hyung wskazał na jakieś skrzynie, z których zaraz zaczęliśmy wyciągać noże i pistolety. Na nic więcej nie mieliśmy czasu, bo jak tylko się uzbroiliśmy, przebiegliśmy do następnego pomieszczenia, które tym razem skrywało ściany pokryte runami. Było ich tak wiele, że aż na chwilę się zatrzymałem, oglądając je ze wszystkich stron, przez co dopiero pod koniec zauważyłem, że mój brat zaczyna coś do nich dorysowywać, jakby dokańczając niektóre z tych wzorów. Byłem tym na tyle zafascynowany, że ledwo zauważyłem, że dzięki temu działaniu, drugie drzwi w tym pomieszczeniu zabłyszczały po framudze, rozświetlając ją. – Myśl o waszym dormie. I nie puszczaj mojej ręki – poprosił mój brat, wyciągając swoją dłoń w moją stronę. A przypominając sobie o tym, co się stało, znów skupiłem całą swoją uwagę na potrzebie uratowania mojego ukochanego.

Złapałem go za rękę, przechodząc z nim przez te drzwi, co sprawiło, że nagle zostałem wchłonięty przez jakąś siłę, a całe moje ciało zaczęło się rozciągać, zmniejszać, powiększać. Nie trwało to nawet sekundę, jednak kiedy już poczułem pod nogami jakieś twarde podłoże, starałem się nie upaść, bo kręciło mi się w głowie. Na szczęście byłem odporny na taki stan, ignorując go i rozglądając się po miejscu, w którym się znaleźliśmy. Rozumiałem, że Jeonghyun nas przeteleportował, tylko nie wiedziałem gdzie. I dopiero po chwili rozpoznałem swój własny pokój w dormie, jeszcze chwilę otrzepując się z tego nagłego przeniesienia w inne miejsce.

defying gravity | Jeon Jeongguk x Park JiminOù les histoires vivent. Découvrez maintenant