14. Tokio

939 69 324
                                    

[7942 słowa]

Jimin

W całym tym zamieszaniu związanym z comebackiem, ciężko było znaleźć chwile dla siebie. W sumie ciężko było nawet o czymkolwiek myśleć. Przez to wszystko o własnych urodzinach zapomniałem! Gdyby nie fani i moi hyungowie, pewnie ten dzień w ogóle wyleciałby mi z głowy. Prezenty były jak zwykle trafne, a życzenia od ARMY kochane, dzięki czemu miło mi było świętować kolejny rok życia. Jedynie Jeonggukie nic mi nie dał, mówiąc tylko, że muszę być cierpliwy. Jedyne co, to zdradził mi, bym nic nie planował na 28 października. Oczywiście szybko o tym zapomniałem przez kolejny nawał obowiązków, lecz i tak uzależniłem mój grafik od rozpiski zajęć całego zespołu. A ten dzień na szczęście mieliśmy wolny, podobnie jak kolejne dwa dni, przez co przy śniadaniu rozważałem spakowanie się i wyjazd do Busan. Z Jeonggukiem oczywiście.

Razem z resztą chłopaków siedziałem przy stole, trochę mieszając pałeczkami w miseczce, niekoniecznie z powodu niechęci do jedzenia, lecz po prostu trochę nie kontaktowałem ze światem przez senność. Uśmiechnąłem się jedynie na widok Jeongguka, który wszedł do pomieszczenia i zaraz zajął obok mnie miejsce. Popatrzył po wszystkich, westchnął i wyciągnął zza pasa sporą, białą kopertę.

- Co tam masz? - zapytałem od razu, zaciekawiony tym widokiem.

- Otwórz, hyung - poprosił cicho, podając mi tajemniczą kopertę, do której pospiesznie zajrzałem.

- Zaproszenia na jakiś występ? - zapytałem, wyjmując dwa kartoniki, jednak zaraz zrobiłem wielkie oczy na widok biletów lotniczych do Tokio. Na dzisiejszy dzień!

- Na dzisiaj - potwierdził. - Do poniedziałku. Kiedyś powiedziałeś, że chciałbyś gdzieś ze mną polecieć... - zaczął tłumaczyć, zupełnie niepotrzebnie.

- Naprawdę? AAAAAAA! - wydarłem się zachwycony, mało nie spadając z krzesła, kiedy rzuciłem się mu na ramiona. - KOCHAM CIĘ!

- Nie dadzą człowiekowi spokojnie zjeść - powiedział Hoseok, najwyraźniej niezbyt przejmując się naszym zachowaniem, podobnie jak pozostali.

Jeonggukie złapał się chyba blatu i przytrzymał nas na miejscu, a jedną ręką objął mnie w pasie, przyciągając do siebie mocniej.

- Ja ciebie też - zapewnił nieco ciszej, wyraźnie zawstydzony moim zachowaniem, zwłaszcza przy wszystkich hyungach. - Mamy trzy godziny do odlotu. Zdążysz się spakować?

- Jasne! - zapewniłem, całując go jeszcze szybko, ale mocno, by choć trochę poczuł, jak bardzo jestem mu wdzięczny, po czym pobiegłem do pokoju, nie przejmując się ani resztą zespołu, ani niedokończonym śniadaniem. Natychmiast złapałem torbę i zacząłem do niej wrzucać potrzebne mi rzeczy na trzy dni. Jak czegoś zapomnę i tak bez problemu kupię na miejscu, więc w pół godziny byłem gotowy.

Jeonggukie w pewnym momencie przyszedł do pokoju i stanął w drzwiach przyglądając się moim poczynaniom, samemu trzymając już w dłoniach gotową na podróż torbę.

- Nic konkretnego nie zaplanowałem, wolałem to zrobić z tobą. Tak chyba będzie... lepiej, prawda? - zapytał trochę niepewnie, wyjmując z torby aparat, w którym zaczął coś ustawiać.

- Pogadamy w samolocie - zaproponowałem, chcąc jak najszybciej dostać się na lotnisko, aby ze wszystkim zdążyć. - Chodźmy.

Młodszy wziął moją torbę, chowając przed tym jedną ze swoich ulubionych zabawek i wyszedł, a ja za nim, żegnając się pospiesznie z resztą zespołu, który zażartował jeszcze na temat naszego powrotu w dwójkę, a nie trójkę. Na ulicy czekał już zaparkowany samochód naszego managera, który miał robić za naszego taksówkarza. Trochę mi zaimponowało, że nasz mały maknae tak ładnie sobie sam poradził z ogarnięciem nam tego wyjazdu, dlatego nie omieszkałem go pochwalić. Przy okazji dowiedziałem się, że to właśnie był ten spóźniony prezent urodzinowy, który po prostu musiał poczekać na lukę w grafiku zespołu. Ale było warto.

defying gravity | Jeon Jeongguk x Park JiminWhere stories live. Discover now