12. Nic niewarte obietnice

462 31 1
                                    

Igor:

- To powiesz mi co wczoraj nawywijałem- ponowił pytanie gdy znaleźliśmy się w salonie

- Masz pojęcie jak znalazłeś się na izbie?

- Nie, tak jak mówiłem ostatnie co pamiętam, to to jak po kłótni z Tobą wybiegłem z mieszkania, potem czarna dziura.

- Adrian, wsiadłeś do samochodu i odjechałeś. Kurde stary ja wiem, że jestem ostatnią osobą która ma prawo kogokolwiek pouczać, ale jazda po alko to przegięcie. Wiesz jak to się mogło skończyć?

- Igor powiedz, że to Twój głupi żart. Nie zrobiłem tego prawda?

Milczałem, bo co miałem mu odpowiedzieć

-Kurwa mać. Nic się nikomu nie stało?

- Na szczęście nie, Twój samochód stoi dwa bloki dalej, sprawdzałem jest cały- odpowiedziałem

- Dzięki Bogu.

- Tak, ale to nie wszystko co mam Ci do powiedzenia, choć resztę znam tylko z opowiadań

- Mów, gorzej już być nie może

- Gdy ja jeździłem po mieście szukając Ciebie, tutaj przyszła policja. Poinformowali chłopaków, że jesteś na izbie, a trafiłeś tam po tym jak zrobiłeś awanturę i zdemolowałeś sklep. Adi, jeśli właścicielka nie wycofa oskarżenia czeka Cię sprawa w sądzie.

- Co?- wykrzyknął- jaki sklep?

- Monopolowy tutaj na osiedlu- oświeciłem chłopaka.

- Nie wierzę, to jest jakiś pierdolony sen, ja zaraz się obudzę i okaże się że wczorajszego dnia w ogóle nie było. Zdemolowałem sklep pani Basi?- widziałem, że jest załamany. Było mu wstyd.

- Spokojnie, z tą demolką to gruba przesada. Byłem tam wczoraj, okazało się że stłukłeś kilka butelek wódki i whysky. Przeprosiłem ją w Twoim imieniu, ale Ty też powinieneś to zrobić. Prosiłem ją też, żeby wycofała oskarżenia, a my pokryjemy wszystkie szkody. Niestety udało mi się wskórać tylko tyle, że obiecała się nad tym zastanowić. Nieźle przestraszyłeś jej pracownicę- przedstawiłem mu całą sytuację

- Jak ja mam jej teraz spojrzeć w oczy?- zapytał chowając twarz w dłonie

- Lekko nie będzie, ale poradzisz sobie- nic nie odpowiedział- hej no nie łam się nie z takim gównem sobie radziliśmy- poklepałem go po ramieniu.

- Dzięki Igor. Za to, że mimo mojego wczorajszego zachowania świeciłeś za mnie oczami- odezwał się wreszcie

- Zawsze do usług- uśmiechnąłem się do niego.

- Dobra, potem pomyślę co z tym wszystkim zrobić, a teraz jeżeli to już wszystkie moje wybryki, to gadaj o co chodzi z tym pobiciem

Cholera, miałem nadzieję, że zapomniał i uda mi się jeszcze odwlec tą rozmowę.

- Ok, ale obiecaj mi, że wysłuchasz mnie do końca. Ta rozmowa może skończyć się tym że mnie znienawidzisz, ale daj mi skończyć zanim podejmiesz jakąś decyzje- poprosiłem

- Stary zaczynam się bać. W coś ty się znowu wpakował. Mów, cokolwiek to będzie nie znienawidzę Cię.

- Nie jestem tego taki pewien- powiedziałem pod nosem- Jak już wiesz gdy ojciec zaczął się na mnie wyżywać zacząłem się ciąć, jednak to szybko przestało mi wystarczać. Wiesz że zawsze lubiłem sobie zapalić skręta, ale i to okazało się niewystarczające. Zacząłem dawać po nosie, a potem to już poszło szybko. Eksperymentowałem z coraz mocniejszymi narkotykami- z każdym moim słowem mina Adriana stawała się coraz bardziej przerażona- szybko zaczęło brakować mi kasy. Żeby mieć na prochy wpakowałem się w dilerke, któregoś razu cały towar który miałem rozprowadzić gdzieś zniknął, ale mojego dostawcę nie bardzo to interesuje. Domaga się zwrotu kasy, ale ja nie mam z czego mu oddać, to dlatego dostałem w mordę.

Gdy skończyłem mówić zapadła cisza. Spojrzałem niepewnie na Adriana, jego mina wyrażała wściekłość, przerażenie ale też ból. Zawiodłem go po raz kolejny go zawiodłem, ale tym razem chodziło o coś więcej, złamałem daną przed laty obietnice.

- Adi powiedz coś- odezwałem się

- Co ja mam Ci kurwa powiedzieć, już zapomniałeś jak Eryk umierał na naszych oczach? Obiecałeś mi wtedy, że nigdy więcej nie tkniesz żadnych narkotyków poza trawką. Jak widać Twoje obietnice nie są nic warte- wykrzyknął- Do tego jeszcze dilerka, nie to że sam się trujesz to jeszcze sprzedajesz to ścierwo dzieciakom.

Bez słowa spuściłem głowę, bo co mogłem powiedzieć. Miał rację, miał cholerną rację. Spojrzał na mnie smutno, po czym wyszedł zostawiając mnie samego.

Adrian:
Musiałem ochłonąć, wiedziałem że to nie jest jeszcze koniec rozmowy, ale nie chciałem powiedzieć czegoś, czego później znowu będę żałować.
Ja, Igor i Eryk byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi. To z nimi wypiłem pierwsze piwo, zapaliłem pierwszego papierosa, to też z nimi spróbowałem narkotyków. Te ostatnie nigdy mnie nie kręciły, ale Igor z Erykiem lubili sobie zaćpać. Jakieś cztery lata temu Eryk umarł praktycznie na naszych rękach. Narkotyki które wziął były czymś zanieczyszczone. To wtedy Igor obiecał mi, że nigdy więcej nie weźmie i wydawało mi się, że dotrzymywał słowa jak widać się pomyliłem. Wróciłem do domu musieliśmy skończyć tą rozmowę. Igora zastałem na balkonie palącego papierosa. Podszedłem do niego

- Ile im wisisz i kiedy masz oddać?- zapytałem

- Jutro, 30 patyków- odpowiedział

- Ok, dam Ci te pieniądze i ich spłacisz, ale to wszystko na co w tej chwili możesz z mojej strony liczyć. Nie zrozum mnie źle, nie odwracam się od Ciebie, ale muszę to wszystko przemyśleć. Ostatnio tyle się wydarzyło, potrzebuje trochę czasu żeby to wszystko sobie poukładać. Jeszcze dziś wyjadę na kilka dni. Nie dzwoń, muszę odpocząć- poinformowałem przyjaciela

- Adi, nie musisz wyjeżdżać, to ja się wyniosę dam Ci tyle czasu ile potrzebujesz i tak nie odwołałem przyjazdu do Kacpra. I nie ma mowy, żebyś spłacał moje długi. Jakoś sobie poradzę

- Nie bądź idiotą oboje wiemy, że potrzebujesz tej kasy więc nie unoś się teraz bezsensownie honorem. Za chwile zrobię Ci przelew, oddasz jak będziesz mógł. A wyjechać muszę, dobrze mi to zrobi

- Adrian pamiętasz, że za tydzień zaczynamy trasę koncertową?- zapytał

- Pamiętam, wrócę do tego czasu.

- Powiesz chociaż gdzie jedziesz?- zadał kolejne pytanie

- Nie wiem dokładnie, gdzieś na mazury. Idę zrobię Ci ten przelew i się spakuje. Wieczorem wyjeżdżam- udałem się w stronę pokoju

- Adi- zatrzymał mnie- przysięgam, że już nie biorę

- Twoje przysięgi są nic nie warte- uśmiechnąłem się do niego smutno

- Dziękuję i przepraszam- usłyszałem jeszcze nim zamknąłem się w pokoju

Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz