29. Mój świat się zawalił

308 22 6
                                    

Igor:
Biegiem docieram do sali córki. Lekarze właśnie ją reanimują

- Nieeeee- do moich uszu dobiega krzyk. Nie zdaję sobie sprawy, że to ja krzyczę

Pielęgniarka coś do mnie mówi, jednak ja nie słyszę słów. Ktoś wypycha mnie z sali. Zaczynam uderzać pięściami w ścianę. Ktoś łapie mnie za ręce. Zdaje sobie sprawy że to Kacper, gdy zamyka mnie w swoich ramionach. Nie wiem skąd się tu wziął. Byłem pewien, że został w sali Adriana, ale dobrze, że tu jest. Nie dał bym teraz rady sam

- Nie mogę jej stracić- szepcze

- Nie stracisz. Lekarze jej pomogą- mówi pewnie, a ja czuje się trochę lepiej choć wiem, że nie ma na to żadnego wpływu

Odrywam się od Kacpra i siadam na podłodze chowając twarz w dłonie. Ona musi żyć, musi...

Nie wiem jak długo tak siedzę co jakiś czas, czuje rękę Kacpra na swoim ramieniu. Po raz kolejny dociera do mnie jak wielkim byłem idiotą odsuwając się od chłopaków. Tylko na nich zawsze mogłem liczyć. Nie rozumiem jak mogłem ich zostawić dla... . Nie mam nawet odpowiedniego określenia dla tej kobiety, wszystkie są zbyt łagodne. Nagle czuje wibracje telefonu w kieszeni, wyciągam go żeby wyłączyć. Nie mam zamiaru teraz z nikim rozmawiać, jednak gdy widzę numer Adriana zmieniam zdanie. Tak nagle wybiegłem z jego sali, on musi być przerażony
Odbieram bez słowa, nie mam siły się odezwać.

- Igor co się stało?- dociera do mnie jego głos- Ona żyje prawda?

Powinienem odpowiedzieć, ale chyba zapomniałem jak się mówi. Nie potrafię wydusiś z siebie słowa

- Igor powiedz coś błagam- słyszę znowu

Podaję telefon Kacprowi, czuje się fatalnie z tym, że zwalam tą rozmowę na przyjaciela, ale teraz nie potrafię inaczej. Docierają do mnie jedynie strzępki słów. Jestem jakby w innym świecie. Nagle widzę jak lekarz i pielęgniarka wychodzą z sali pchając łóżko z moją córką. Natychmiast zrywam się z podłogi i do nich podbiegam. Łapię moją księżniczkę za rączkę

- Co z nią?- pytam drżącym głosem

- Udało nam się przywrócić akcje serca- gdy już oddycham z ulgą lekarz kontynuuje- Musimy jednak natychmiast operować. Badania wykazały guza w głowie pana córki- słyszę

- Jak to guza- pytam przerażony- mówił Pan tylko o połamanych żebrach, nie było mowy o żadnym guzie

- Wcześniejsza tomografia nic nie wykazała. Tak się niestety zdarza.

- Czy ona przeżyje- pytam

- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, proszę być dobrej myśli- gdy to słyszę puszczają mi nerwy

- Pieprzenie- wrzeszczę tak, że pewnie słyszy mnie pół Londynu- Ona musi żyć ma pan ją uratować rozumie pan- szarpie go za kitel.

Kacper siłą odciąga mnie od lekarza

- Przepraszam za kolegę- słyszę jak próbuje mnie usprawiedliwić

- Nie szkodzi, rozumiem- mówi jeszcze lekarz po czym znika nam z oczu.

Mój świat właśnie się zawalił.

Adrian:
Gdy Igor odebrał telefon i jedyne co słyszałem to jego płacz byłem pewien, że Oliwka nie żyje. To co powiedział mi Kacper dawało nadzieję, ale wcale mnie nie uspokoiło. Powinienem tam teraz być, zamiast tego siedziałem na komisariacie i setny raz opowiadałem o sytuacji w mieszkaniu. Ile razy można powtarzać to samo?

- Jeszcze raz- słyszę głos policjanta- ocknął się Pan na podłodze w kuchni, z pokoju dobiegały krzyki. Co było dalej?- pyta kolejny już raz

- Mówiłem to już- mówię zrezygnowany- złapałem za nóż i przeczołgałem się do pokoju

- Złapał Pan za nóż czyli wychodził Pan z kuchni z zamiarem zrobienie komuś krzywdy prawda?

- Nie do cholery. Ktoś chwilę wcześniej uderzył mnie w głowę, z pokoju dobiegał rozpaczliwy płacz dziecka i wrzaski kobiety. Wiedziałem, że coś się tam dzieje. Wziąłem ten pieprzony nóż na wszelki wypadek, chciałem chronić dziecko- ta rozmowa do niczego nie prowadzi

- No dobrze dotarł Pan do salonu i co się stało? - pada kolejne pytanie

- Zobaczyłem matkę Oliwii jak okłada ją pięściami, oraz jakiegoś faceta w drzwiach. Gdy on mnie zobaczył zaczął do mnie podchodzić

- Był w jakikolwiek sposób uzbrojony?- przerywa mi kolejnym pytaniem, a ja już wiem do czego zmierza

- Nie- odpowiadam

- Czyli zaatakował Pan nożem człowieka, tylko dlatego, że do Pana podszedł. Dobrze rozumiem?

- A co miałem do cholery zrobić. Czekać aż drugi raz pozbawi mnie przytomności? Pan chyba zapomina, że jeżdżę na wózku. W walce nie miałbym z nim szans- odpowiadam wściekle

Muszę się opanować, nerwy tu w niczym nie pomogą

- Nie wie pan z jakim zamiarem ten człowiek do Pana podszedł.

- Tak z pewnością chciał mi pomóc opatrzyć głowę którą wcześniej mi rozwalił- mówię sarkastycznie

- Nie wie pan czy to on udeżył pana w głowę, sam Pan powiedział, że nie widział Pan swojego napastnika

- Już sam fakt, że włamał się do mieszkania nie wróży przyjaznych zamiarów nie uważa Pan? Jeśli dodać do tego to, że na jego oczach ktoś katuje dziecko, a on się temu tylko przygląda to, to czy to on rozwalił mi głowę ma najmniejsze znaczenie. Powtarzam jeszcze raz, nie chciałem zabić tego człowieka, chciałem tylko chronić niewinne dziecko

- To Pan tak twierdzi- słyszę

- Ta rozmowa nie ma sensu- mówię zrezygnowany- nie powiem ani słowa więcej bez adwokata

- Pana prawo. Zostaje Pan zatrzymany, narazie na 48 godzin. Ma Pan prawo do jednego telefonu.

Pewnie powinienem zadzwonić do adwokata, zamiast tego jednak postanowiłem zadzwonić do Kacpra. Tak naprawdę wolałbym rozmawiać z Igorem, ale nie wiedziałem czy odbierze, a drugiej szansy na telefon mógłbym nie dostać.
Gdy przyjaciel poinformował mnie, że Oliwka ma guza mózgu i właśnie jest operowana mój świat się zawalił.

Grucha:
Przed chwilą jeszcze raz rozmawiałem z Kacprem. Poinformował mnie o operacji Oliwii. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Igor zachował się podle, skrzywdził mnie, ale jego dziecko nic mi nie zrobiło, a teraz przeze mnie walczyło o życie. Nie miało znaczenia, że nie ja ją pobiłem. Jeżeli Igora mam za skurwiela to kim ja jestem? On jest jaki jest, ale nigdy nie zrobiłby krzywdy dziecku.

Mój świat właśnie się zawalił.

Kacper:
Moim najlepszym przyjaciołom walił się świat, a ja nie mogłem nic z tym zrobić. Powinienem wspierać całą trójkę tylko jak mam być w trzech miejscach na raz. Z jednej strony Igor, który siedzi tu kompletnie załamany i zdecydowanie nie powinienem go zostawiać samego, bo cholera wie co mu przyjdzie do głowy. Z drugiej Adrian, który siedzi w areszcie wcale nie w lepszym stanie. Trzeba go stamtąd wyciągnąć, ale jak mam to zrobić skoro nie mogę opuścić szpitala i do tego jestem w mieście w którym nikogo nie znam? I jeszcze Dawid, który jest 1600km stąd i właśnie sobie uświadomił jak wielki błąd popełnił.

Niech to wszystko się już skończy

Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz