40. Obiecaj, że nie pójdzie do aniołków

313 22 9
                                    

Adrian:
Jak wytłumaczyć czterolatce, że jej ojciec może się nigdy nie obudzić? Jak wytłumaczyć małemu dziecku coś, co mi samemu nie mieści się w głowie. Czekała mnie najtrudniejsza rozmowa w życiu. Wziąłem trzy głębokie oddechy i wszedłem ponownie do sali

- Już jestem kochanie jak się czujesz?- zapytałem

- Dobrze, gdzie jest mój tata? Wujek Kacper nie chce mi nic powiedzieć- zrobiła smutną minę

- Kochanie posłuchaj, tata jest w innym szpitalu, jest bardzo chory- odpowiedziałem najdelikatniej jak potrafiłem

- Chce iść do niego, teraz- powiedziała wstając z łóżka

- Nie możemy do niego iść skarbie, Pan doktor się nie zgodzi- pomogłem jej wejść ponownie na łóżko

- Ale jak przytulę tatę to on wyzdrowieje, on zawsze mnie przytula jak ja jestem chora

- Kochanie, tata śpi i nie można go obudzić

- Tata nie będzie się gniewał jak ja go obudzę, nigdy się nie gniewa- uśmiechnęła się

- Wiem kochanie, ale teraz nie możesz tego zrobić. Tata musi spać żeby wyzdrowieć- pogłaskałem ją po główce

- A kiedy wstanie? Jak będzie jasno?- zapytała a mi pękało serce

- Nie wiem kochanie, jak Ty byłaś chora, to też ciągle spałaś, pamiętasz? Jak wyzdrowieje to się obudzi

- Ale nie umrze jak dziadek Karolinki? On też ciągle spał a potem poszedł do aniołków

- Kim jest Karolinka?- zapytałem głównie po to by odwlec moment udzielenia odpowiedzi na jej pytanie

- Moją koleżanką, jej dziadek poszedł do aniołków, ja nie chce żeby tata też tam poszdł. Obiecaj, że nie pójdzie- znowu się rozpłakała

- Skarbie chodź tu do mnie- powiedziałem sadzając ją na swoich kolanach- bardzo chciałbym Ci to obiecać, ale nie mogę. Tatuś jest bardzo chory, a ludzie chorzy czasem umierają, ale ja wierzę, że tata się obudzi- powiedziałem statarając się powstrzymać łzy

Nagle poczułem jak małe ciałko wtula się w mój tors, a jej łzy moczą moją koszulkę. Samemu chciało mi się wyć, ale wiedziałem, że przy małej muszę starać się być silny. Kołysałem ją więc w swoich ramionach, głaskając uspokajająco po głowie do czasu, aż zasnęła.

Monika:
Znowu przesiaduję u Igora, chyba zaczynam się w nim zakochiwać. To głupie, czy można pokochać kogoś z kim nigdy nie zamieniło się ani słowa?

Postanowiłam, że czas wracać do domu, nie mogłam przesiedzieć w szpitalu całej nocy. Gdy tylko wyszłam na korytarz zaraz natknęłam się na tego dziwnego kolesia, który ostatnio pytał o Igora

- Co Pan tu znowu robi?- zapytałam

- To chyba nie jest Pani prywatny szpital prawda?- zapytał retorycznie- więc nie muszę się Pani z niczego tłumaczyć- burknął

- Rzeczywiście mi Pan nie musi, ale za chwilę zawiadomię ordynatora, on chętnie się dowie co Pan tu robi, godziny odwiedzin już dawno się skończyły- powiedziałam takim samym tonem 

- Wal się głupia babo- warknął po czym ruszył do wyjścia ze szpitala.

Gdy upewniłam się, że na pewno wyszedł postanowiłam powiadomić Adriana, że znowu tu przyszedł.

- Hej Adrian- powiedziałam gdy odebrał telefon- przepraszam, że dzwonię tak późno, ale ten Mateusz znowu się tu pojawił

- Niech to szlak. Dzięki za telefon, jutro się tym zajmę. Z Igorem bez zmian?- zapytał

- Niestety tak- odpowiedziałam smutno- muszę kończyć. Dobranoc- dodałam po chwili

Następnego dnia
Adrian:
Całą noc spędziłem przy Oliwii. Serce mi pękało, gdy widziałem jak płacze, a zdawałem sobie sprawę, że to dopiero początek. To mądre dziecko, ale jeszcze nie rozumie, że może już nigdy nie zobaczyć ojca. Nie- zganiłem się w myślach- nie mogę tak myśleć. Igor z tego wyjdzie.

Poważnie zaniepokoił mnie nocny telefon od Moniki. Będę musiał pojechać do Mateusza i dowiedzieć się czego on chce, o ile to w ogóle on przychodzi do szpitala. Tym jednak zajmę się później teraz muszę porozmawiać z prawnikiem.

- Dzień dobry nazywam się Adrian Borowski i jestem umówiony z mecenasem Piotroskim- powiedziałem do sekretarki gdy tylko znalazłem się w kancelarii

- Pan mecenas na Pana czeka, zapraszam- wstała pokazując mi ręka, gdzie mam się udać.

Gdy już usiadłem w fotelu na przeciwko prawnika opowiedziałem mu dokładnie o sytuacji Igora i Oliwii. Puściłem mu też nagranie mojej rozmowy z ojcem Igora

- Jak rozumiem nie chce Pan dopuścić do sytuacji, w której dziadkowie przejmą opiekę nad wnuczką? Po tym co usłyszałem na nagraniu nie przewiduje problemów-
powiedział gdy skończyłem mówić

- Cieszę się, to najważniejsze ale przyszedłem do Pana, żeby dowiedzieć się czy mam jakąś szansę na zostanie rodziną zastępczą Oliwii?- zapytałem

- Czy Oliwia ma jakąś rodzinę oprócz dziadków?- zapytał

- Od strony ojca na pewno nie, natomiast jeśli chodzi o matkę to nie mam pojęcia, ale jak do tej pory nikt nie pojawił się w szpitalu- odpowiedziałem

- Rozumiem. Procedura zostania rodziną zastępczą jest skomplikowana i jeśli mam być szczery, nie daję Panu większych szans, a już na pewno nie uda się to na tyle szybko, żeby Oliwia nie trafiła do pogotowia opiekuńczego, a jak rozumiem o to panu głównie chodzi- usłyszałem

- Czyli nie ma żadnych szans?- zapytałem załamany

- Proponuję złożyć wniosek o przyznanie opieki tymczasowej nad dzieckiem. Jak sama nazwa wskazuje, jest to rozwiązanie tymczasowe, ale na tą chwilę najlepsze i najszybsze- dał mi nadzieję

- Gdzie mam złożyć ten wniosek? Do sądu?- zapytałem

- Tak ale zastrzegam, że może nie być łatwo. Sądy nie chętnie przyznają opiekę nad dzieckiem mężczyźnie tym bardziej obcemu, poza tym wspominał Pan, że przyjechał Pan zza granicy, jak rozumiem nie ma pan stałej pracy w Polsce?- zapytał

- Nie, ale przez ostanie miesiące pracowałem w Anglii przywiozłem całkiem przyzwoitą sumę pieniędzy, poza tym mam upoważnienie do konta ojca Oliwii, co prawda nie mam pojęcia jak stoją jego finanse, ale z całą pewnością mogę zapewnić dziecku odpowiedni byt- powiedziałem pewnie

- Spróbujemy przekonać do tego sąd. Wierzę, że nam się uda, a teraz jeżeli ma Pan czas pojadę z Panem do opieki społecznej, to głównie na podstawie ich opinii sąd wydaje orzeczenie. Dobrze żeby Pan z nimi porozmawiał jeszcze za nim to oni zgłoszą się do Pana.

- Oczywiście, możemy jechać- odpowiedziałem

Grucha:
Od kiedy mama poinformowała mnie co się stało w domu Igora, strasznie się martwiłem o niego i jego córkę. Może i nie mamy ze sobą kontaktu, może i się nienawidzimy, ale przyjaźniliśmy się tyle lat, nie potrafiłem tak po prostu mieć w dupie co się z nim dzieje. Zastanawiałem się czy nie zadzwonić do Kacpra i nie zapytać jak wygląda sytuacja, ale nie mam odwagi.

Adrian:
Wraz z adwokatem wychodzę właśnie z mopsu. Wydaje mi się, że dobrze wypadłem, kobieta z którą rozmawiałem wydawała się usatysfakcjonowana moim odpowiedziami na jej pytania. Moje przemyślania przerwał dzwoniący telefon, odebrałem natychmiast, gdy na wyświetlaczu zobaczyłem imię Moniki

- Adrian, Igor on....- w słuchawce słyszałem tylko płacz

Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz