46. Ta laska zaczyna działać mi na nerwy

332 20 17
                                    

Następnego dnia
Monika:
Ze snu wyrwał mnie dzwoniący telefon.

- Halo- odezwałam się na wpół przytomnie

- Jak tam nasz plan?- usłyszałam głos po drugiej stronie słuchawki

- Wszystko w porządku, działam- odpowiedziałam

- Jakoś efektów nie widać. Mam ci przypomnieć o co toczy się gra?

- Nie musisz doskonale wiem, zrozum nie mogę działać gwałtownie. To jest szpital do cholery jak przesadzę to ktoś się zorientuje- zirytowałam się

- Więc postaraj się żeby został wypisany

- Ciekawe kurwa jak jemu nie wolno nawet wstawać z łóżka, lekarz w życiu nie zgodzi się na wypis- warknęłam

- Z tego co wiem to w tym kraju jeszcze nie wolno trzymać w szpitalu nikogo na siłę. On nienawidzi szpitali, nie będziesz miała problemu z przekonaniem go, żeby wypisał się na własne żądanie- usłyszałam

- Chyba jednak słabo go znasz wiesz? Ja rozmawiałam z nim tylko kilka razy, a zdążyłam się zorientować, że owszem nienawidzi szpitali, ale jeszcze bardziej nienawidzi być ciężarem dla swoich bliskich. Zrozum kurwa, że on bez pomocy nie jest w stanie nawet pójść się wysrać. W życiu nie zgodzi się na to, aby zajmowali się nim przyjaciele, już woli szpital- powiedziałam zrezygnowana. Miałam serdecznie dość tej rozmowy

- Co zamierzasz w takim razie?- padło pytanie

- Narazie badam grunt, chce żeby mi zaufał, wtedy łatwiej będzie mi wykonać zadanie.

- Lepiej żebyś się pośpieszyła. Jak nie zobaczę szybko efektów, to znajdę sobie kogoś innego do pomocy, a wiesz co to dla Ciebie oznacza prawda?- usłyszałam ewidentną groźbę po czym połączenie zostało przerwane.

W co ja się kurwa wpakowałam. Najgorsze jest to, że ja naprawdę zaczynam się w nim zakochiwać.

Adrian:
Dzisiaj odebrałem Oliwię ze szpitala. Co prawda postanowienia sądu jeszcze nie ma, ale zgoda Igora wystarczyła, żebym warunkowo mógł się nią zająć. Oliwia bardzo chciała zobaczyć się z ojcem więc postanowiłem ją do niego zabrać, chociaż lekarz pewnie nie będzie zachwycony. Gdy tylko weszliśmy do szpitala podeszła do nas Monika

- Cześć możemy porozmawiać?- zapytała

- Jasne mów- odpowiedziałem

- Nie tutaj. Za rogiem jest kawiarnia chodźmy tam

- Teraz nie mogę, widzisz, że mam pod opieką dziecko

- To zajmie tylko 5 minut. Zostaw ją w sali Igora. Pielęgniarka która ma dyżur to moja dobra koleżanka uprzedze ją nikt nie będzie się czepiał- stwierdziła

- Chyba zwariowałaś nie zostawię dziecka pod opieką osoby, która nie jest w stanie wstać z łóżka- powiedziałem obużony jej pomysłem

- To ważne, a nie chce rozmawiać przy dziecku- próbowała mnie przekonać

- Mogę zostawić Oliwię u Igora, a my porozmawiamy pod salą- zaproponowałem- ale nie ma mowy żebym spuścił ją z oczu

Wiem, że trochę panikowałem, ale po tym podpaleniu nie dopuszczałem do siebie myśli, że Oliwia mogłaby zostać bez opieki choćby na 5 min. Już wystarczy, że zamartwiałem się o Igora za każdym razem gdy tylko zostawiałem go samego.

- Dobra niech będzie- dotarł do mnie głos dziewczyny- za chwilę przyjdę pod salę, tylko poproszę koleżankę by mnie zastąpiła

Gdy odeszła złapałem zniecierpliwioną Oliwkę za rękę i udaliśmy się do sali przyjaciela

Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złotoWhere stories live. Discover now