Rozdział 21

6.8K 599 101
                                    

— Yoongi — szepnął Jimin, patrząc na zamknięte powieki rapera. 

Do jego rodzinnego domu przyjechali dość późnym wieczorem. Na miejscu byliby szybciej, gdyby nie liczne postoje, które wymusił Min, tylko po to, żeby na spokojnie zjeść kanapki. Park nie mógł zaprzeczyć, starszy zachowywał się momentami bardzo rozkosznie, dlatego te wszystkie plotki o jego osobie stawały zwykłymi bzdurami. 

Bez bicia mógł się przyznać, że kiedyś w nie wierzył. Wielki Min Yoongi, który ma straszliwie cięty język i jest dla wszystkich wredny. Nigdy nie okazuje skruchy i wiecznie chciałby spać. Taki opis zapewne zniechęciłby każdego do poznania tego człowieka, jednak nikt jakby nie zdawał sobie sprawy, że te plotki wypłynęły od osób, które ani trochę go nie znały. 

Prawdopodobnie wszystkie te spekulacje na temat charakteru Yoongiego powstały przez liczne "walki" raperów. W końcu ten cały świat nieco inaczej działał, tam nie było miejsca na słabości. Przekleństwa, wyciąganie różnych brudów. Pewnie po prostu pewnego dnia powiedział o słowo za dużo i wszystko zaczęło się rozkręcać. 

Ale Jiminowi to nie przeszkadzało. 

On poznał Mina z tej zupełnie innej strony. Starszy martwił się o niego, odczuwał skruchę, gdy dowiedział się, że rodzice Parka nie żyją, bo przecież to on o tym wspomniał. Był zupełnym przeciwieństwem człowieka, którego wykreował przed kamerami. Słodko się uśmiechał, mówił naprawdę urocze i momentami zawstydzające rzeczy. Nigdy nie obraził Jimina, a jedynie się z nim drażnił. 

I choć wokalista chciał, by wszyscy zobaczyli tę inną stronę Mina, gdzieś w środku wolał, by tylko on o niej wiedział. 

Raper mruknął sennie, bardziej wtulając twarz w poduszkę. Od razu po przyjeździe postanowili położyć się spać, ponieważ droga nie należała do najkrótszych i najspokojniejszych. Dwa razy Yoon musiał gwałtownie nacisnąć hamulec, by nie spowodować wypadku, który i tak nie byłby z jego winy. Brak logicznego myślenia u niektórych kierowców był przerażający, bo gdyby nie jego szybka reakcja lub krzyk Jimina, najpewniej teraz byliby w szpitalu na badaniach. 

Jednak zanim zasnęli po umyciu się, musieli zacząć się sprzeczać o miejsce spania. Park stanowczo oznajmiał starszemu, że ten spać będzie na jego łóżku, a przygotowany materac zajmie właśnie Jimin. Jednak Yoongi nie chciał dać za wygraną, argumentując swoje zdeterminowanie faktem, iż to on był gościem. 

Ostatecznie skończyli śpiąc na materacu, ponieważ Min gdzieś w trakcie po prostu na niego spadł i cudem było, że przedmiot nie pękł. 

Teraz Jimin właśnie pochylał się nad mężczyzną, siedząc na wolnej części "łóżka". 

— Yoongi — powtórzył Park, przeczesując jeszcze nieco wilgotne włosy rapera. W odpowiedzi znów uzyskał senne mruknięcie, które informowało gospodarza, że raper jeszcze nie miał zamiaru wychodzić spod ciepłej kołdry, którą przez sen zabrał Jiminowi. — Yooni, chcesz kawę czy herbatę? — zapytał ostatecznie młodszy, mając nadzieję, że odpowie chociaż na to. 

— Poczeka...

Park zmarszczył brwi, nie rozumiejąc odpowiedzi.

— Co? Ale co poczeka? 

— Połóż na stole... 

I po tej odpowiedzi Jimin już wiedział, że jego znajomy mówił po prostu przez sen, starając się zapewne trafiając celnie w odpowiedzi. Niestety, najpewniej słyszał coś zupełnie innego, niż rzeczywiste słowa, które wypływały spomiędzy warg Jimina. 

Gospodarz pokręcił głową i ze śmiechem się przeciągnął. Co prawda była dopiero szósta, ale chciał zrobić już śniadanie, bo kto wie, kiedy ktokolwiek się przebudzi i pójdzie do kuchni, by zaspokoić swój głód. 

Jednak zanim wstał, poczuł ramiona wokół swojej talii, a na jego kolanach zaraz znalazła się głowa rapera, który tym razem mrużył oczy. Co chwilę je przecierał i pomimo widocznej próby przebudzenia się, jego wyraz twarzy wciąż pozostawał tak samo senny. 

— Twoje kolana są wygodniejsze —  mruknął, zaraz wtulając się w poduszkę, którą chwilę wcześniej chwycił. —  Zaśpiewasz mi znów, Jiminnie? — zapytał, chcąc zdrzemnąć się jeszcze przez chwilę. 

To nie tak, że był leniwy. Wręcz przeciwnie. Gdyby miał siłę, wstałby dawno i razem z młodszym robiliby już śniadanie, drażniąc się przy tym. Jednak długie godziny pracy nad nowymi piosenkami były męczące. Niby jedynie siedzenie przed ekranem, ale właśnie ta "praca" potrafiła gorzej zmęczyć niż niejedno zajęcie. 

Park zaśmiał się znów cicho i położył dłoń na głowie Yoongiego, zaczynając bawić się jego włosami. Westchnął, nie mogąc napatrzeć się na ten uroczy widok. Od dawna wiedział, że osoby, które zapadły w sen, są niebywale rozkoszne, ale zawsze, gdy takowe widzi, nie może powstrzymać się od uśmiechu. 

Zaraz w pomieszczeniu można było usłyszeć cichą piosenkę, na której słowa Min się uśmiechnął. To był ten sam tekst, który Jimin pisał przy nim, w skupieniu zapisując kolejne wyrazy. I choć był podczas tworzenia całego utworu, nie mógł wyjść z podziwu, że tak cudownie dobrał słowa. 

***

Gdy Yoongi oznajmił, że pójdzie razem z Parkiem robić śniadanie, a nastąpiło to po pięciokrotnym powtórzeniu tej samej piosenki, dwójka mężczyzn udała się do kuchni. Zastanawiali się wspólnie, co mogłoby być dobrym daniem na początek dnia. Teoretycznie nie mogło być to nic na ciepło, bo nikt nie wiedział, kiedy reszta domowników postanowi wyjść ze swoich sypialni. Dlatego postawili jak zawsze na zwyczajne kanapki. Niezbyt ambitne, ale zawsze smaczne. 

Jimin powoli kroił świeżą wędlinę, którą najprawdopodobniej kupiła jego ciocia dzień wcześniej, kiedy poczuł lekki ucisk na biodrach. Zdziwiony spojrzał w dół i zobaczył fartuch, który starszy właśnie wiązał na jego plecach. 

— Przecież to tylko kanapki, Yoongi — zaśmiał się Park, krzyżując z nim wspomnienia. 

— Wiem, ale w tym wyglądasz trochę jak prawdziwy kucharz. — Obaj zaśmiali się na to stwierdzenie i wrócili do przygotowywania składników.

— Później gdzieś ze mną pójdziesz.

— Gdzie?

— Niespodzianka — zachichotał Park, kładąc przygotowane plastry na jeden z talerzy. — Ale najpierw porozmawiam z bratem. 

— Gdybyś potrzebował pomocy z nim, to wiesz, że możesz się do mnie zgłosić, prawda? 

— Tak — mruknął Jimin i spojrzał na starszego, zaraz mocno się do niego przytulając. 

— H...Hej, uważaj! — powiedział zdziwiony raper, o mało nie wypuszczając z dłoni noża. 

— Dziękuję, hyung.

— Aish, dzieciaku. Przestań dziękować — powiedział ze śmiechem, roztrzepując już wystarczająco nieogarnięte włosy Jimina. — Róbmy śniadanie, bo zaraz ktoś pewnie przyjdzie.

Park jedynie skinął głową i z uśmiechem kontynuował wszystkie czynności.  

Mochi D | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz