Słynny R.R

883 38 1
                                    

Z samego rana czekała przy oknie w salonie i wpatrywała się w podjazd.

-Skarbie.Wiemy, że się cieszysz, ale to wygląda dość niepokojąco.Od trzech godzin patrzysz się w to samo miejsce.Czy wszystko dobrze?-Spojrzała przez ramię za siebie i kiwnęła głową.Wróciła do swoich obserwacji.

-Rose!-Ojciec uderzył w stół.Podskoczyła i obróciła się.-No w końcu.Nareszcie coś podziałało.Skarbie to tylko ochroniarz, a zachowujesz się jakby przyjeżdżała bo ja wiem królowa.-Rozłożył ramiona.

-No coś pomiędzy.-Szybko odsunęła się i podeszła do drzwi.Po chwili do domu weszła Ana Smith, Tymon wpatrywał się w nią.

-Gdzieś ty była?

-Na wypadzie.Nie podoba ci się coś.-Wystawiła mu język.-Zawsze poszaleć można.Mam sporo czasu W końcu kilka godzin do wyjazdu.-Machnęła ręką.

-Co ja z wami mam.-Rose zaśmiała się kiedy tata opadł ciężko na kanapę.Pani Smith wpatrywała się w niego oskarżycielsko.Kiwnął głową do niej.Kobieta zmrużyła oczy.Facet jedynie wzruszył ramionami.

-Co z tobą nie tak!-Furknęła na niego i poszła do siebie.

-Pssstt Rose co jest?-Brunetka wybuchła śmiechem.

-Mam zmieniła fryzurę.-Obejrzał się w kierunku w, którym poszła wspomniana kobieta i uśmiechnął się.

-A no racja była blondynką.-Zachichotał.Podstawowy błąd facetów.Nie zauważają zmian w wyglądzie swoich kobiet.Akurat ta przemiana była widoczna.Nie na co dzień widzi się z rana blondynkę, a po południu brunetkę.Usiadła obok ojca i zerknęła na zegarek na ścianie.Jeszcze  godzina.Czym ona się tak przejęła?W ogóle dlaczego się przejmuje.To tylko ochroniarz, który będzie ją ochraniał przed każdym niebezpieczeństwem.Stał obok na wszelki wypadek.Sprawdzał wszystko, wszystkich.Oj jest czym się przejmować.

A jak zniszczy mi mój dotychczasowy plan.Przez całe wakacje budowałam go co do małego szczególiku.Niech to szklak.Ten ostatni rok ma być jednym z najlepszych.Nie ma takiej opcji aby ten cały typ go zniszczył o co to to nie.Nie pozwolę jakiemuś zwykłemu pańciowi, któremu moi rodzice pozwolili na wiele popsuć wszystkiego.Może za bardzo przeżywam to.

Do środka wszedł wysoki, dobrze zbudowany facet.Rose oderwała się z swoich myśli i patrzyła na niego.Musiała wysoko zatrzeć głowę do góry aby zobaczyć jego twarz.Brunet  z krótkimi włosami w dodatku brązowe oczy.Sprawdzi się na bank.

-Witaj w naszych progach. Zapraszam.-Tata już stał na nogach i witał się z przybyszem.Skinął głową w kierunku córki.-A to jest Rose.-Uśmiechnął się kiedy ją dostrzegł.

-Z pana rozmów sądziłem, ze będzie to jedenastoletnia  dziewczynka .-Wywróciła oczami.To tak jakżeby inaczej ojciec zawsze musi mówić o mnie innym facetom, że  jestem dzieckiem.Jestem Ryder Richardson od dzisiaj zostanę twoim osobistym bodyguardem. Widzę już prawie dorosłą kobietę.-Tymon parsknął śmiechem.Dziękuję tatusiu to wiele dla mnie znaczy.

-Proszę cię ona jest jeszcze dzieckiem i przez długi czas nim jeszcze pozostanie.-Otworzyła usta i zaczęła machać rękami.Co proszę?Ja mam już dziewiętnaście lat hellow!Nie żeby coś, ale to znaczy już naprawdę wiele.-Dlatego masz na nią uważać, a przede wszystkim zachować ostrożność.-Celował w niego palcem z groźną miną.-Może i jestem już stary, ale znam wiele chwytów, które niemiłosiernie zabolą.

-Tymon!-Ana stała na samym końcu schodów.-Ogarnij się!

Szybko zeszła na dól i z promiennym uśmiechem powitała gościa.-No dobrze my będziemy się zbierać.Trzeba być kilka godzin przed odjazdem.-Pochwyciła walizkę od Karola i wyniosła na zewnątrz.Rose wstała i podeszła niepewnie.

Criminal.PowrótWhere stories live. Discover now