Rozdział 21

146 10 0
                                    

Rozmowa


Nie mogę stracić nad sobą panowania...
Pamiętaj, panuj nad sobą...
Cholera, czy historia może się znowu powtarzać?

Rayne Arwens

Spokojnie, tylko oddychaj. To podstawa. Uspokój się.
Dlaczego mnie wyprowadził z równowagi? Wszak jestem niespotykanie, spokojnym człowiekiem... Do czasu.
Tak, do czasu gdy ktoś mnie nie wkurzy!
W mojej głowie dosłownie się gotowało...
   - I co teraz?- zapytał niespokojnym tonem Banner.
   - Odeślemy Thor'a i Loki'ego do Asgardu, modląc się, by Lilith nie odkryła tego miejsca.- odpowiedziałam starając się przybrać spokojny ton, spoglądając na blondyna.
   - Ale jak...- zaczął Thor.
   - Banner wam wyjaśni.- nie miałam ochoty im tego przedstawiać.
   - Ale jesteś pewna, że on zadziała?- zapytał mnie niepewnym tonem.
   - Warto spróbować.- odparłam.
   - Możecie nam powiedzieć o co wam chodzi?- zapytał Fury.
   - Przez kilka lat pracowałem z Rayne nad pewnym projektem. Miałem pomóc jej w budowie portalu.- odpowiedział.
   - Portalu?- zdziwił się Burton.
   - Tak. Opierając się o wiedzę znaną czarodziejom obliczyłem jak przebiega dokładnie teleportacja. Jedyne czego nam brakuje...- zaczął Banner.
   - Odpowiedniej energii, żeby ten szajs uruchomić. Dlatego rok temu przyjechałam do Stark'a i poprosiłam o reaktor łukowy.- odpowiedziałam.
   - To do tego był ci potrzebny?- zdziwił się.
   - Wszystko było w tajemnicy. Gdyby jakikolwiek rząd dowiedział się, że mamy możliwość przemieszczania się między planetami od razu skonfiskowaliby wszystko. Nawet NASA nie może się o tym dowiedzieć.- stwierdziłam.- Dlatego użyjemy go tylko w tej wyjątkowej sytuacji. Jedyne co pozostało, to zamontować reaktor  od Stark'a, na który czekam już rok.- dodałam spoglądając w jego stronę.
   - No wiesz, tyle miałem na głowie.- mruknął.
   - Tak, jasne...- pokiwałam głową.- Musimy też się dowiedzieć jak Lilith ukryła pozostałych.- dodałam.
   - Są dokładnie nad Babilonią. Ale przecież to miasto zostało starte z powierzchni Ziemi.- zauważył Jake.
   - Widać przeniosła je na drugą stronę.- zamyśliłam się.
   - Co mamy przez to rozumieć?- zapytał Bruce.
   - Może w świecie żywych Babilon nie istnieje, ale...- ciągnęłam swoją myśl nie zwracając uwagi na innych.
   - Ee... Rayne?- mój brat już się zmartwił.
   - Czy wiedzieliście, że piekło jest na Ziemi?- zapytałam budząc się z tego zamyślenia.
   - Chyba pod...- zdziwiła się Natasha.
   - Nie... Na Ziemi... W innym wymiarze. Tam Lilith ukryła armię, ale nie jestem pewna.- wyjaśniłam.
   - Spoko, dzwonie po Constantine'a, zaraz to sprawdzi.- zażartował Tony.
   - A weź ty spoważniej kiedyś.- rzuciłam krótko.
   - Nigdy w życiu.- odgryzł się szczerząc zęby.
   - Dobra, pokonamy armię demonów i co potem? Upadłego Anioła chyba nie da się od tak zabić.- zauważył Steve.
   - Thor daj mi tą książkę.- poprosiłam o księgę, z której Loki dowiedział się o Sercu.
   - A ty takiej nie masz?- zapytał Rogers.
   - Powstały tylko dwa egzemplarze tej księgi. Jedną, jak widzimy mają w Asgardzie. Druga jest w archiwum watykańskim, w dziale ksiąg zakazanych. Wiecie, za przeczytanie jej grozi ekskomunika i takie tam brednie.- mówiłam jak od niechcenia, kartkując kolejne rozdziały.- A to wszystko tylko po to, żeby nikt nie wiedział, że istnieją światy o wiele bardziej nieprzyjazne od naszego.- stwierdziłam.- Żeby nikt nie poznał prawdy.- dodałam.
   - Sądzisz, że napiszą coś innego, jak zamknięcie demona w Sercu Dusz?- zapytał Jake.
   - Mam nadzieję. Jak napatoczy się następny pokroju Loki'ego za kilka tysięcy lat, znowu tą zdzirę uwolni. Musimy ją zniszczyć.- stwierdziłam z powagą w głosie, nie odrywając wzroku od książki.- Mam.
Przejechałam oczami po rycinie, która przedstawiała demony i Upadłe Anioły, rysowane na wzór z średniowiecza. Rogi, ogon.
Tak, nie wiedziałem, że demony istnieją. A mnie na oku goła tancerka kankana tańczy.
Mniejsza o to. Na rycinie był przedstawiony wojownik, mag. W jednej dłoni był lód, w drugiej ogień. A nad nim demon, zamieniający się w popiół.
Odwróciłam kartkę.
   - I co?- zapytał Jake po chwili.
   - Ogień i lód.- odpowiedziałam.- Upadłego Anioła niszczy przeciwieństwo. Kiedyś dobrzy, teraz źli.- zacytowałam.
   - Że co? Przecież jedno wyklucza drugie.- zdziwił się Banner.
   - Ja już sama nie wiem. Wiem, że demona można zniszczyć ogniem, to oczywiste.- mówiłam bardziej do siebie, niż do całej reszty.
   - Może lepiej znowu ją zamknąć w Sercu Dusz? W końcu nic innego nam nie pozostaje.- stwierdził Jake.- I ukryć je we Włoszech.- dodał.
   - Chyba masz rację.- odparłam.- Znaleźliście w rezydencji mały woreczek, taki zamszowy?- zapytałam Fury'ego.
   - Nic nie znaleźliśmy.- odparł Nick.
   - No to mamy problem.- stwierdziłam i wyszłam z mostku.
Tylko jedna osoba może wiedzieć gdzie znowu jest Serce. Jak te błyskotki lubią się tracić.
Przeszłam przez ten surowy korytarz, prosto do celi Loki'ego. Weszłam jak gdyby nigdy nic.
   - Gdzie jest Vitrum Animo?- zapytałam siadając naprzeciwko.
   - Co?- zapytał zdziwiony.
   - Nie udawaj głupiego.- zadrwiłam.- Gdzie jest Serce Dusz?- zapytałam ponownie.
   - Po co ci to wiedzieć?- odpowiedział pytaniem.
   - Panowie, zostawcie nas.- odesłałam agentów jednym gestem.- Spróbujmy inaczej...- mruknęłam do siebie.- Jak zabić Upadłego Anioła?- zapytałam.
   - No tak...- w jego oczach zobaczyłam cień satysfakcji.- Jest jednak coś czego nie wiesz.- zaśmiał się.
   - Loki to nie jest zabawne.- musiałam spróbować z innej beczki.- Lilith ma cie pierwszego na liście...
   - Kłamiesz.- warknął.
Westchnęłam. Tak, to my się w życiu nie dogadamy.
   - Dlaczego miałabym kłamać?- zapytałam retorycznie.- Czemu miałabym ryzykować wojną z twoim ojcem po tym, jak przez mój egoizm zginąłeś?- miałam spokojny ton, a w tym małym fragmencie musiałam skłamać. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić tego, że Lilith by go skrzywdziła.
   - Jakoś tego nie widzę.- stwierdził.
   - Aa... czyli chcesz zginąć. Rozumiem.- odparłam i wstałam.
   - Wyczytałaś ogień i lód, prawda?- zapytał nagle gdy już miałam wychodzić, a ja uśmiechnęłam się do siebie z satysfakcją.
   - Tak.- przyznałam.
   - Gdy to czytałem, nie zrozumiałem od razu, ale gdy opowiedziałaś mi czym są te istoty... Dobro zabijesz lodem, a zło ogniem. W Upadłym Aniele są obydwie te cechy. Musisz to zrobić jednocześnie.- odpowiedział na moje wcześniej zadane pytanie.
   - Widzisz jakie to proste.- stwierdziłam.- Czy wiesz gdzie jest Serce?- zapytałam.
   - Nie.- odparł. Uśmiechnęłam się pobłażliwie i odwróciłam się do niego.
Wyciągnęłam dziennik, który odzyskała Monic i wyciągnęłam różdżkę. Jedno machnięcie dłonią i wierna kopie leżała przed Loki'm.
   - To pomoże zabić ci czas, zanim wyśle ciebie i Thor'a do Asgardu. Koniec kłamstw.- dodałam i schowałam swój dziennik do wewnętrznej kieszeni płaszcza.
Znowu zostawiłam go zaskoczonego w tym surowym pomieszczeniu.
Minęli mnie dwaj agenci, a za nimi poczułam tą samą woń, co wtedy w lochu, w Aleksandrii.
Nie to niemożliwe... pewnie mi się zdawało.
Wróciłam na mostek. Prawie zmierzchało, a przez ogromne okno wpadały już ostatnie promienie czerwonego słońca. Zeszłam na niższy poziom, stając tuż przed szybą.
   - Poszłaś do niego.- to było stwierdzenie.
   - Tak Jake.- odparłam.- Dał mi bardzo dobrą wskazówkę.- dodałam.
   - Czyli?- zapytał.
   - Lepiej znaleźć Serce Dusz w rezydencji, niż szukać Lodowego Berła w ogrodach, które od wieków nie istnieją.- zauważyłam. Milczał przez moment i po chwili jak gdyby nigdy nic odszedł.
Westchnęłam.
   - Wiedziałaś, że to się stanie.- tym razem podszedł Thor.- Jak?
   - Nie wiem... intuicja?- zapytałam samą siebie.- Albo po prostu wiedziałam, że tak się stanie. Prędzej czy później.- dodałam.
   - Ile masz lat? Tak naprawdę.- zapytał.
   - Mam 2836 lat.- odparłam.- I mam już dosyć tego wiecznego życia.- stwierdziłam.
   - Nie łatwiej by ci było żyć w Asgardzie?- zapytał.
   - Nie. Bo wiedziałabym, że zostawiłam tu cząstkę siebie. Ziemia to mój dom i zawsze nim pozostanie.- odpowiedziałam.- Wiesz, ja musiałam patrzeć na śmierć moich najbliższych. To zmienia człowieka.
   - Ciekawe, czy Loki też mówi w taki sposób o Asgardzie, co ty o Ziemi.- zastanowił się.
   - Moim zdaniem musi do tego dojrzeć. Zresztą, ja urodziłam się na tej planecie, wychowałam. Jego sytuacja jest nieco inna od mojej, ale tak sobie myślę, że mimo wszystko tak uważa. Przekona się o tym prędzej czy później.- zaśmiałam się.
   - Opowiadał ci w ogóle o naszej rodzinie?- widzę, że ktoś chce tu poznać obiektywną ocenę.
   - Wiem o co i chodzi Thor. Chcesz się dowiedzieć, co on tak naprawdę czuje. Powiem ci jedno. To prawda go zmieniła, nie ty, nie wasz ojciec, tylko prawda. Wiesz dlaczego Loki pragnie władzy?- zapytałam retorycznie.- Pożąda uwagi. To, by ludzie go podziwiali i mieli przed nim respekt. Chce wszystkim udowodnić, że coś znaczy. On tak naprawdę był sam przez te tysiąc lat.- odpowiedziałam na zadane przez siebie pytanie.
   - Skąd możesz znać te przyczyny?.- zapytał nieco zdziwiony Thor.
   - Sama przez to przechodziłam.- odparłam i moją uwagę przykuły sztuczne ognie, które rozbłysły na rozgwieżdżonym już niebie.- No tak, dzisiaj 4 lipca.- zaśmiałam się, a do nas dołączyli Jake, Monic i Fury.
   - Oby nie ostatni.- powiedział Nick.
   - Trzeba mieć nadzieję, że nie.- zauważyła Monic.
   - Trzeba wierzyć.- poprawiłam ją.- Bo wiara czyni cuda.- spojrzałam na całą paletę barw rozbłyskującą na niebie.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz