Rozdział 75

60 5 0
                                    

Prawo Hammurabiego


Nic nie dzieje się bez przyczyny. Z czasem wszystko co zrobimy do nas powróci. Oko za oko, ząb za ząb, śmierć za śmierć


Rayne Arwens


Spoglądał zza drzwi, sprawdzając czy nikt nie idzie.

   - Dlaczego?- zapytałam szeptem.- Dlaczego nie pomógł mi?

   - Sądzę, że powód jest nam obojgu znany. Władza.- postawił mnie na nogi, lecz nie miałam siły by na nich ustać choćby sekundy.- Pierw demon, teraz to. Czy ty przyciągasz kłopoty jak magnez?- zapytał łapiąc mnie.

   - Ty mi odpowiedz. Odkąd się pojawiłeś ciągle w nie wpadam.- odparłam uśmiechając się blado.

   - Wyciągnę cię stąd, obiecuje.- ponownie wziął mnie na ręce. Nie było to trudne, nawet nie doszłam do siebie po opętaniu, a kilka godzin później torturowali mnie by dostać jakąś starą relikwię. Byłam jedynie cieniem, swojej dawnej świetności.

   - Niby jak?- zdziwiłam się.- Nie możesz się teleportować, a Bifrost został zniszczony.- zauważyłam.

   - Zapominasz kim jestem.- oburzył się i wyszliśmy z celi.

Na korytarzu było podejrzanie pusto i cicho. Byłam tu jedynym więźniem? Żadnych krzyków, wrzasków, jęków, konających w agonii ludzi.

   - Co im zrobiłeś?- zapytałam.

   - Cisza.- warknął.- Nie po to staram się ciebie ukryć, żebyś mogła sobie ze mną pogawędzić.

   - To może inaczej, gdzie byłeś przez ten cały czas?- ponownie zapytałam.

Stanęliśmy.

Westchnął.

   - Od czasu ataku próbuję rozgryźć co się stało, po co ty im byłaś potrzebna i jak się do ciebie dostać. Chciałem się dowiedzieć dlaczego i kto za tym stoi.- odpowiedział.

   - I?- próbowałam to z niego wyciągnąć.

   - Pozwól, że opowiem ci wszystko jak stąd wyjdziemy. Czuję się co najmniej niekomfortowo w obecnych warunkach.- powiedział i ruszyliśmy dalej korytarzem.

Minęliśmy drzwi szalonego mężczyzny, zza których usłyszałam stłumiony płacz. Przeszedł mnie dreszcz wsłuchując się w jego dźwięk, jednak siedziałam cicho, jak poprosił. Nie miałam siły na wyduszenie kolejnego słowa, choć na moje usta cisnęły się setki pytań.

Co odkrył?

Kto za tym stoi?

Moja intuicja krzyczała jak oszalała, że chodzi o Jake’a. Ale dlaczego? Mój własny brat, chcący mojej śmierci i to tylko dla władzy?

Nie umiałam tego pojąć.

Loki chwycił mnie pewniej i zaczęliśmy wchodzić krętymi schodami w górę.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz