Część 7

199 12 5
                                    

Ku mojemu nieszczęściu chybiłem, tym samym tracąc równowagę i przewracając się na niego.  Złapał mnie szybko i przycisnął do piersi. Usłyszałem jego bicie serce, głośne i szybkie. Zdziwiłem się. Czy on czuje do mnie coś innego, niż nienawiść?

Siedziałem tak jeszcze w jego ramionach przez kilka minut. Trzymał mnie tak mocno, jakby bał się, że mogłoby mi się coś stać. Nie odtrącał mnie przez co poczułem się dziwnie, niekomfortowo. Oczywiście było mi miło w jego ramionach, ale to było takie dziwne uczucie... Sam nie wiem jak mógłbym je opisać. 

Nagle jakby ktoś wybudził mnie z transu, wyrwałem się. Policzki mnie piekły i czułem, że zaraz popłynie z jego ust jakiś tekst, który mógłby mnie obrazić.

- Idę się przejść! - krzyknąłem szybko i uciekłem w stronę swojego pokoju, by się ubrać. Jak teraz o tym pomyślałem, to jakby nie patrzeć przytulałem się z Rezim prawie nagi! I czy ja wczoraj się przebierałem?

Przygotowany wyszedłem jak najszybciej z domu. Nie brałem prysznica, bo po wczorajszej kąpieli byłem czysty. Zignorowałem też kuzynkę, która za wszelką cenę chciała bym został. Nie wytrzymałbym kilku godzin z nim. To, że mnie przytulał jeszcze nic nie znaczy. Nawet jeśli, to i tak bym go odrzucił, bo moje serce należy do Mulitego! Jest moim jedynym.

Przechadzając się po całym mieście, nagle natknąłem się na jakąś kawiarnie. Przypomniało mi się, że koledzy w klasie mi o niej mówili. Postanowiłem do niej wejść, bez większego przyglądania się jej. Byłem trochę głodny, po śniadaniu jakie przygotowała dla mnie kuzynka.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to koty. Pełno kotów. Nawet było specjalnie ogrodzone miejsce dla nich z drapakiem i posłaniami. Cały lokal był w kolorach różu, takiego miłego dla oczu. Przy stolikach siedziało dużo dziewczyn, czasami jacyś mężczyźni i pary z dziećmi. Klimat był tutaj spokojny, wszyscy byli szczęśliwi, ale nikt nie przyszedł tu sam.

Usiadłem gdzieś, gdzie nie będę rzucał się w oczy i spojrzałem na menu. Były same słodkościu do wyboru. Postanowiłem wziąć tosta z bitą śmietaną i cynamonem, gorącą czekoladę i mufinkę. Chciałem najchętniej wziąć wszystko, ale mój budżet był bardzo mały, bo zapomniałem wziąć pieniądze i jedynie w kieszeni spodni znalazłem 70 złotych. Cóż za pech... Może kiedyś przyjdę tu z Multim?

- Siemka Czuux! - usłyszałem i szybko odwróciłem wzrok z kartki w stronę głosu.

Zobaczyłem Jasia idącego w moją stronę trzymającego pod pachą Gimpera. Odetchnąłem z ulgą na myśl, że to nie jest nikt z moich znajomych, ani jakiś inny youtuber. Jaś był miły, taki dziecinny. Raz jak pojechałem na obóz z youtuberami, to gdy się uderzyłem w kolano zaczął zachowywać się jakbym miał pięć lat i nie pozwalał mi ruszać się z hotelu przez prawie tydzień. Jego fanki były wtedy takie wściekłe. Ach te dawne czasy.

Usiedli na przeciwko mnie.

- Nie wiedziałem, że przychodzisz do takich kawiarni - powiedział Jaś. - Ale cię rozumiem, te koty są takie słodkie, że sam bym się nie oparł - mówiąc to, na jego kolana wskoczył szary, pręgowany kocur, którego zaczął głaskać.

- Bo jeszcze zrobię się zazdrosny - zaśmiał się Gimper.

- Masz mnie na co dzień, jeden kot, to nie koniec świata.

Nagle Jaś spojrzał pod stół, a gdy się wychylił na jego twarzy widniało zdziwienie.

- Dobra, oddalam to, co powiedziałem.

Z ciekawości spojrzałem pod stół. Zobaczyłem tam wiele kotów, które łasiły mu się przy nogach i mruczały. Zaśmiałem się, gdy z powrotem wynurzyłem się spod stołu.

- Co podać? - zapytała kelnerka, która pojawiła się znikąd.

Była bardzo chuda i miała na sobie strój pokojówki. Na jej głowie widniała opaska z kocimi uszami. Czubek jej nosa był pomalowany na czarno, a na policzkach miała namalowane wąsy.

- Poprosimy dwa razy jabłecznik i gorącą czekoladę - powiedział Gimper, bo Jaś był zbyt zajęty głaskaniem wszystkich kotów, które pakowały mu się na kolana jak tsunami. Niektóre nawet stały na oparciu fotela i łasiły mu się przy szyi.

- A ja poproszę też gorącą czekoladę, tosta z bitą śmietaną i cynamonem i mufinkę. - powiedziałem, a kelnerka to wszystko zapisała w małym notesie w kształcie babeczki, po czym odeszła.

- Właściwie, to jak u ciebie Czuux? - zapytał naglę brunet, a ja aż podskoczyłem.

- Jest dobrze, nic nowego - odpowiedziałem bez wyrazu bawiąc się palcami.

- Widzę, że coś się stało. Problemy z dziewczyną?

- Nie mam dziewczyny. Ale tak... Sprawy miłosne, zaczyna mnie to trochę przerastać.

- Głowa do góry Czuux! - pocieszał mnie chłopak. - Kiedyś na pewno znajdziesz tą jedyną!

- Ale ja nie kocham żadnej dziewczyny - zawstydziłem się. Czemu ja to powiedziałem?

- Nie wiedzia... - Nie dokończył, bo za oknem rozległ się huk.


--------------------------------------

Ok! Kolejna część za nami. Dziękuje mojej koleżance za tą wspaniałą motywacje. XD I oczywiście wam za czytanie tego. Wiem, że nie pisze tego jakoś regularnie (Miałam w planach pisać co tydzień, ale się nie udało) i dużo z was już tego nie czyta, ale mam to gdzieś! Pisze to, bo chcę by Czuux to przeczytał. xD (Ach te nierealne marzenia) 

Dzięki za czytanie kochani ;*

Miłość Czuuxa  [Yaoi]Where stories live. Discover now