Część 8

205 12 17
                                    

Spojrzałem szybko przez szybę. To co ujrzałem trochę mnie zszokowało. Zobaczyłem dwa auta uderzone o siebie. Jedno było bez dachu, dlatego mogłem zobaczyć kto tam siedzi. Był to Dubiel. Leżał bezwładnie w siedzeniu. Jego głowa była cała zakrwawiona, a gdzieniegdzie można było zauważyć szkło. Nie wiedząc czemu ucieszył mnie ten widok.

Jednak to nie Dubiel był kierowcą, bo siedział na siedzeniu obok. Postanowiłem więc przenieś mój wzrok trochę do przodu. Straciłem na chwilę oddech. Na masce samochodu leżał Multi. Na nim była rozbita prawie cała przednia szyba. Rękę miał jakoś dziwnie wygiętą, a twarzy nawet nie mogłem zobaczyć. Pomyślałem, że to nawet lepiej. 

Drugi samochód, który uderzył w auto mojego ukochanego uciekło. Miało całą rozwaloną szybę, ale prawdopodobnie kierowca zignorował to.

Patrzyłem na to przez długi czas dopóki nie zobaczyłem karetki i innych samochodów policyjnych. Nie wiedziałem co miałem teraz zrobić. Wszyscy ludzie z kawiarni zaczęli wychodzić na zewnątrz, żeby zobaczyć całą akcje, a ja siedziałem bezczynnie gapiąc się pustym wzrokiem na Multiego, którego zaczęli zabierać jacyś ludzie.

- Chodź - z transu wybudził mnie głos Jasia. - Pojedziesz z nami.


***

Siedziałem na kanapie w salonie u Gimpera popijając ciepłą, owocową herbatę. Nadal miałem przed oczami widok nieprzytomnego ciała mojego ukochanego. Nie chciałem wracać do domu. W tym momencie pragnąłem pojechać do szpitala i zapytać o Multiego. Chciałem być przy nim w tej chwili. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie chciałem, by wypłynęły. Jestem mężczyzną. Nie powinienem okazywać oznak słabości.

- Wszystko dobrze Czuux? - zapytał z troską Jaś siadając obok mnie. Spojrzałem na niego pustym wzrokiem próbując się uśmiechnąć.

- To musiało być dla niego trudne, zobaczyć taką akcje i to jeszcze na żywo - odezwał się Gimper włączając telewizor. - Zobaczyć to w filmie, a na żywo, to dwie różne rzeczy.

Oni się mylili, nie znali mnie. Przecież ja nie byłem w szoku po tym wypadku. Martwiłem się  o Multiego. Nawet się cieszyłem, że zobaczyłem Dubiela w takim stanie. Nienawidziłem go od czasu tego pranku, który na mnie wykonał.

Nagle po pokoju rozległ się dźwięk piosenki: ,,Czy ten pan i pani", czy jak tam się to nazywało. Polepszyło mi to trochę humor. Nie wiedziałem dlaczego. Miałem ochotę zacząć śpiewać, ale powstrzymałem się w ostatniej chwili. 

- Wybaczcie, Stuu dzwoni - powiedział Jaś i odszedł do innego pokoju.

Zostałem sam na sam z Gimperem.

- Ładny masz dom - próbowałem przerwać niezręczną ciszę.

- W końcu jak ma się dwa kanały i napalonych widzów, to hajs się zgadza - zaśmiał się, a ja mimo woli też to zrobiłem.

- Czy ty i Jaś jesteście razem? - zapytałem zanim zdążyłem ugryźć się w język. Jakoś to pytanie samo wypłynęło z moich ust. Miałem ochotę teraz zapaść się pod ziemie. Przecież niemożliwe, żeby człowiek, który gardzi gejami mógł sam nim być! To nawet nie trzyma się kupy!

- Ta... Łatwo można zauważyć - odpowiedział. - Może to dziwne, bo w sumie nigdy się za bardzo nie lubiliśmy.

- A jak to się stało, że jesteście razem? - Znowu zapytałem! Ja chyba naprawdę muszę zacząć myśleć zanim coś powiem!

- Pewnego razu spotkaliśmy się na lotnisku w USA - zaczął. -Jasiu nie mógł znaleźć drogi na koncert. Wiedziałem, że jest on raczej nieśmiały i nie zapyta nikogo o drogę, dlatego podszedłem do niego. Wydawał się on zdziwiony gdy mnie zobaczył, ale dał sobie pomóc. Koncert miał się odbyć dopiero o 20:00, a że była 10:00, to poszliśmy sobie do jakieś knajpy, pochodziliśmy po mieście i takie tam. Okazało się, że mamy ze sobą dużo wspólnego. I tak zaczęliśmy się spotykać. Chyba wiesz co było dalej?

- Ta... - odpowiedziałem. W sumie nawet ciekawa historia. Taka mała rzecz, a sprawiła, że dwoje ludzi zakochało się w sobie. Ach jakbym też chciał mieć taką wspaniałą historię romantyczną.

Do pokoju wszedł Jaś. Odłożył telefon na szafkę i podszedł do nas. Usiadł na kanapie obok Gimpera, po czym wtulił się w jego ramię.

- Wiecie co powiedział mi Stuu? - zapytał, ale prawdopodobnie nie oczekiwał odpowiedzi, bo od razu kontynuował. - Widział tę czarne auto co spowodowało wypadek przed swoim apartamentem. Powiedział, że wjechało do jeziora, ale po kierowcy nie było śladu. Ciekawe kto mógł to być? Pewnie się już nie dowiemy.

A już tak się cieszyłem. Miałem ochotę zabić tego kogoś, kto skrzywdził mojego kochanego Multiego! Miałem ochotę zniszczyć te osobę! Nie ważne kim była, kim jest i kim będzie! I tak ją zabije! Własnymi rękami!

Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.


---------------------------------

Tamtaratam! Kto spodziewał się rozdziału tak szybko? No jasne, że nikt! Ogólnie to złapała mnie dzisiaj wena (Co dziwne, to nie jest niedziela wieczorem), więc postanowiłam napisać opowiadanko!

Ogólnie jak możecie zauważyć dzieją się tutaj dramatyczne rzeczy! o-o I nasuwa się pytanie: ,,Gdzie jest Doknes?". Żartuje, pewnie nikt z was już o nim nie pamięta. xD W sumie to smutne, że jest on najbardziej hejtowanym youtuberem...

A na koniec takie pytanko! Co shipujecie? Czuux x Doknes czy Czuux x Multi?

Miłość Czuuxa  [Yaoi]Where stories live. Discover now