Część 9

152 10 6
                                    

- Proszę! - krzyknął Gimper patrząc w stronę drzwi.

- Ciekawe kto przyszedł? - zapytał Jaś samego siebie.

W sumie też byłem ciekawy kto przyszedł. Modliłem się w duszy, by to nie był Rezi, albo Dubiel, albo jakiś inny youtuber, który ma milion subów. Oni zawsze są tacy gburowaci, źli i ogólnie wredni. Jedynym wyjątkiem jest Jaś.

Drzwi się otworzyły, a po chwili do salonu wszedł Doknes. Był cały we krwi, a jego ciuchy i włosy były przesiąknięte krwią. Gorące łzy napływały mi do oczu. Czemu tak wygląda? Co mu się stało? Chciałem go przytulić. Był w takim opłakanym stanie! Zabije tego kogoś kto mu to zrobił! Wypruje wszystkie flaki!

Doknes chciał już coś powiedzieć, ale kiedy jego wzrok natrafił na mnie szeroko otworzył oczy.

- Co ty tu robisz Czuux? Nie miałeś być w domu? - zapytał zakłopotany drapiąc się w tył głowy.

- O to samo mógłbym zapytać ciebie - przełknąłem łzy. - Czemu cię rano nie było w domu? I dlaczego tak wyglądasz? - krzyknąłem ignorując Jasia i Gimpera. - Przez ciebie musiałem się głodzić, bo kuzynka gotować nie umie!

- Przepraszam Czuux. Musiałem załatwić coś bardzo ważnego. 

Prychnąłem i ze skrzyżowanymi rękami odwróciłem się do niego tyłem.

- Moglibyśmy porozmawiać na osobności? - zapytał Doknes. Pewnie któregoś z chłopaków. Nie wiedziałem dokładnie kogo, bo przecież byłem odwrócony do nich tyłem.

- Jasne - odpowiedział szybko Jaś. - Chodźmy do pokoju gier. Czuux, zostań tu, dobrze? - zwrócił się do mnie.

Ja tylko pokiwałem głową i patrzałem na oddalających się chłopaków. Oczywiście jak to ja musiałem sprawdzić o czym oni tam będą rozmawiać. W końcu nie lubię być obgadywany. Bo to jest pewne, że będą mnie obgadywać! Głupi youtuberzy!

Wstałem z kanapy i ruszyłem za dźwiękiem ich kroków jak najciszej mogłem. Mijałem wiele drzwi. Ciekawe jak oni odnajdują się w tym domu? Ile hajsu z youtuba zarobili, by wybudować sobie taki apartament?

W końcu usłyszałem jak zamykają któreś z drzwi. Podszedłem szybko do pierwszych lepszych i zajrzałem przez dziurkę od klucza. W pokoju nie było chłopków, ale zauważyłem w nim jakieś dziwne sprzęty. Może to siłownia? Nie marnowałem czasu na zastanawianie się co to, więc zajrzałem przez kolejną dziurkę. Tam ich już zobaczyłem. Doknes chyba siedział na kanapie, a Jasia i Gimpera nie widziałem.

O czymś gadali, ale nie mogłem ich usłyszeć, dlatego przyłożyłem ucho do dziurki od klucza i dopiero wtedy usłyszałem stłumione szepty.

- Jesteś pewny, że to pokój wyciszający? - zapytał Doknes. - Nie bardzo bym chciał, by Czuux nas podsłuchiwał.

- Spokojna głowa! - powiedział Gimper. - Wczoraj sąsiedzi nie przyszli się skarżyć na głośną muzykę, a włączyliśmy ją na fula. Ta babka z sąsiedztwa ma bardzo dobry słuch. Raz słyszała jak mi szpilka spadła na podłogę. Od razu wbiegła do apartamentu i myślała, że narkotyki mam jakieś.

- No dobrze, zacznę od początku. - Wziął głęboki wdech. - Ostatnio dowiedziałem się o tym, że przez Dubiela i Multiego Czuux jest smutny. Nie chciałem, by tak dalej było, dlatego pomyślałem, że mógłbym im dać lekką nauczkę, dlatego wypożyczyłem auto od... - Tu się zatrzymał.

- Nie musisz mówić jak nie chcesz - powiedział Jaś.

- Od Dilera i... Spowodowałem wypadek.

O nie! Tego mu nie wybaczę! Żeby mojego Multiego tak skrzywdzić? 

Odsunąłem się od drzwi i rozejrzałem się po korytarzu za jakąś rurą, mieczem, nożem, czymkolwiek co mogłoby skrzywdzić Doknesa. W końcu znalazłem, siekierę. (Kto normalny trzyma ją na korytarzu?) Była ona wielkości mojego przedramienia. Bez zastanowienia zdjąłem go. Trochę ważyła, ale nie przeszkadzało mi to. Zamachnąłem się na drzwi i walnąłem nią w nie całą siłą. Siekiera wbiła się w drewniane drzwi jak nóż w masło. Waliłem tak kilka razy aż w końcu udało mi się zrobić dziurę wielkości mnie. Przeszedłem bez problemy i zauważyłem przestraszonych chłopaków stojących na środku pokoju.

- Zabije cię Doknes! - Rzuciłem się na niego z bronią w rękach. Ten w ostatniej chwili odskoczył. - Nie uciekaj! Ja tylko skrócę twoje męki na ziemi! Obiecuje, że nie będzie bolało. Tylko koszmarnie jebało!

- Uspokój się Czuux! - krzyknął Jasiu ze strachem. Zignorowałem go i dalej waliłem we wszystko jak leci.

W końcu Doknes znalazł się w kącie. Patrzył na mnie jakimś takim dziwnym wzrokiem. Na pewno nie był to strach.

Już miałem go dźgnąć gdy ktoś złapał mnie w pasie. Poczułem ciepły oddech przy moim uchu.

- Uspokój się - szepnął i poczułem jak powoli odsuwam się w ciemność.


----------

Ok! Kolejna część za nami! Spodziewaliście się takiego obrotu zdarzeń? Bo ja sama się boje tego co wymyśliłam...

I takie pytanko! Czy to opowiadanie chociaż trochę jest oryginalne?

(Wszystkie błędy proszę o wytykanie w komentarzu!)

Miłość Czuuxa  [Yaoi]Where stories live. Discover now