Rozdział czwarty

2.2K 238 189
                                    

A jednak znalazłam chwilę, żeby dodać ten rozdział :P Za to następny będzie raczej na pewno w niedzielę.

UWAGA/WARNING/ACHTUNG/POZOR/ВНИМАНИЕ - JUŻ NIEDŁUGO POJAWIĄ SIĘ SCENY EROTYCZNE, PROSZĘ SZYKOWAĆ CHUSTECZKI, BO BĘDZIECIE NA NICH PŁAKAĆ ZE ŚMIECHU!!









– A więc czas, żebym spełnił swoją obietnicę – Harry na chwilę zamilkł, po czym wstał, by wypłukać filiżanki. – Czy mógłbym najpierw wypić kawę?

– Zmieniłem zdanie, Harry. Nie chcę pana dręczyć. Jeśli te wspomnienia są zbyt bolesne, proszę do nich nie wracać.

Styles zawahał się, gdyż najchętniej przystałby na jego propozycję. A jednak czuł, że powinien coś zrobić, by wreszcie raz na zawsze przepędzić ze swych myśli duchy przeszłości. Prędzej czy później trzeba będzie uporać się z tą sprawą, zatrzasnąć za nią drzwi. Gdyby nie Louis, Harry nigdy z własnej woli nie odwiedziłby Turret House, nie miałby odwagi zmierzyć się z własnymi obawami i lękami. Teraz, gdy ta jasna i przytulna kuchnia stała się miejscem pikniku, przeszłość przestał mieć znaczenie. Rezydencja, która kiedyś wydawała się ponurym i przerażającym miejscem, stała się nagle zwykłym domem.

– Do tej pory starałem się o tym nie myśleć – zaczął, podczas gdy Louis nalewał kawę. – Moja przeszłość nie jest zbyt barwna i pasjonująca, ale skoro pan nalega, chętnie o niej opowiem. – uśmiechnął się blado. – Zawsze łatwiej zwierzać się osobom obcym.

Tomlinson obrzucił go nieoczekiwanie chłodnym spojrzeniem.

– Więc tak pan o mnie myśli? Jak o obcym?

Styles wytrzymał jego spojrzenie.

– Jeśli mam być szczery, to staram się za wszelką cenę traktować pana jak klienta.

– Za wszelką cenę... – powtórzył. – A więc nie jest to dla pana łatwe?

Harry spojrzał na niego niepewnie, a on uśmiechnął się z triumfem.

– Alors, Harry... Zacznijmy od początku. Czy tu się pan urodził?

Potrząsnął przecząco głową.

– Pochodzę z małej wioski położonej jakieś trzydzieści kilometrów stąd. Mieszkaliśmy w domu przy małym warsztacie samochodowym, który prowadził mój ojciec.

– A matka?

– Mama znakomicie zajmował się domem, świetnie gotowała i była prześliczna. Mój ojciec ją uwielbiał i choć w domu nigdy się nie przelewało, nawet nie chciał słyszeć o podjęciu przez nią pracy zarobkowej. Był dobrym fachowcem, ale nigdy nie potrafił zmusić klientów do płacenia rachunków. Gdy zdobyłem stypendium, które pozwoliło mi uczęszczać do miejscowej szkoły średniej, rodzice byli ze mnie bardzo dumni... – na chwilę zamilkł, a Louis delikatnie dotknął jego dłoni.

– Czy chce pan mówić dalej?

– Cóż, skoro już zacząłem, powinien pan usłyszeć resztę... – głęboko wciągnął powietrze. – Miałem czternaście lat. Ojciec odbywał jazdę próbną samochodem, który naprawił, i wtedy jakiś pijak w ciężarówce wjechał na czerwonym świetle w jego samochód. Tata zmarł później w szpitalu.

Haunts of the Turret House [LARRY STYLINSON]Where stories live. Discover now