Rozdział dziewiąty

1.9K 192 323
                                    


Czas na jakąś dramę, żeby nie było zbyt nudno :D

P.S. Jutro ostatni rozdział, cieszycie się?








Lunch i kolacja, pomimo wyrafinowanego menu, przebiegły w atmosferze nie lepszej od tej, która panował przy porannej kawie. Matka Louisa najwyraźniej postanowiła nie wykraczać poza granice jawnie fałszywej uprzejmości.

Gdy po kolacji Louis zabrał Harry'ego do ogrodu i gdy nareszcie znaleźli się tylko we dwoje, wziął go w ramiona i długo trzymał w rozpaczliwym uścisku.

– Wybacz mi. Popełniłem błąd, zapraszając cię do Beau Rivage, zanim...

Styles odchylił głowę w tył, by spojrzeć mu w twarz.

– Zanim co?

– Zanim będziemy formalnie związani.

– Osobiście wątpię, czy twoja matka kiedykolwiek mnie zaaprobuje.

– Zrobi to, z czasem. To dla niej nowa sytuacja, musi się z nią oswoić. Nigdy nie zapraszałem tu innych.

– Innych?

– Harry, nie jestem już chłopcem. Oczywiście, w moim życiu było kilku mężczyzn. Ale ty jesteś pierwszym, na którym tak bardzo mi zależy – głęboko zaczerpnął tchu. – Nie zamierzałem mówić ci o tym teraz, ale muszę. Pragnę, żebyś został moim mężem.

Gdy Harry patrzył na niego, dłuższy czas nie znajdując słów, w błękitnych oczach pojawiło się zwątpienie.

– A zatem mnie nie chcesz? – spytał nagle oschłym tonem i posmutniał.

– Wiesz dobrze, że to nieprawda! – odparł żarliwie Harry. – Ale nie wyjdę za ciebie.

Puścił go i cofnął się o krok, niemal porażony jego słowami.

– Dlaczego, powiedz, dlaczego? – pytał, nie rozumiejąc.

– To nie ma z tobą nic wspólnego.

– Nic wspólnego?! – powtórzył z twarzą ściągniętą gniewem. – Jak to? Według mnie twoja odmowa ma ze mną wiele wspólnego.

– Nie. – Harry odwrócił się od niego, nie chciał, by zauważył, jak bardzo jest zrozpaczony. – Nigdy nie powinienem był dopuścić, ażeby sprawy zaszły tak daleko. Nie śniło mi się nawet, że zechcesz wziąć ze mną ślub.

– Ze względu na mój niestały charakter? – spytał Tomlinson z goryczą w głosie.

– Nie. Sądziłem, że chodzi ci tylko o romans, przelotny flirt. Bez zobowiązań i pretensji, gdy nadejdzie czas rozstania. – obrócił się, by spojrzeć mu w twarz. – Bo nadejdzie. Przeżyliśmy wspólnie coś cudownego, ale to nie może trwać wiecznie. Im bardziej intensywne uczucie, tym szybciej partnerzy nudzą się sobą.

– Ta intensywność, jak to określasz – powiedział z gniewem Louis – wynika stąd, że nie widuję cię dość często. Gdybyśmy się pobrali lub zamieszkali razem, ogień, który we mnie rozpalasz, być może z czasem lekko by przygasł, choć w tej chwili trudno to sobie wyobrazić. Ale nawet wtedy moglibyśmy się porozumieć... z równą łatwością, z jaką dziś rozumieją się nasze ciała.

Haunts of the Turret House [LARRY STYLINSON]Where stories live. Discover now