Rozdział 4

388 19 2
                                    

Chłopak wyglądał tak jakby nie wiedział co ma powiedzieć. Milczał przez dłuższą chwilę po czym spojrzał w niebo.

-Jestem zwykłym człowiekiem tak jak ty. - odezwał się w końcu.

-No tak ale powiedz mi coś więcej, na przykład czym się zajmujesz, interesujesz czy coś.

-Moim zainteresowaniem jest muzyka. Kocham ją. Mógłbym jej słuchać cały czas. Dla mnie dzień bez posłuchania muzyki to dzień stracony. - mówił o tym z taką pasją, aż chciało się go słuchać więcej i więcej.

-Grasz na czymś?

-Gram tylko na gitarze. Rozwijam się bardziej w kierunku śpiewu niż gry na instrumentach.

-Śpiewasz? Proszę zaśpiewaj mi coś. - zrobiłam moje słodkie oczka żeby tylko się zgodził.

-Muszę?

-Tak!

-Baby I'm dancing in the dark, with you between my arms
Barefoot on the grass, listening to our favourite song
When you said you looked a mess, I whispered underneath my breath
But you heard it, darling you look perfect tonight. - jego głos to niebo. I jeszcze zaśpiewał piosenkę Eda, którą kocham, aż mnie coś za serce chwyciło.

-Masz niesamowity głos! Powinieneś iść do jakiegoś programu. Na pewno zajął byś pierwsze miejsce. Zakochałam się!

-Coooo? - Joel zrobił zdziwioną minę, chyba źle mnie zrozumiał.

-W twoim głosie głupku! - zaśmiałam się i szturchnęłam go w ramię. Chłopak odwzajemnił uśmiech.

-Może pójdziemy na krótki spacer? - zaproponował.

-Pewnie.

Ruszyliśmy ulicami bez celu. Przed galerią migło mi się coś białego.

-Zaraz zaraz! Przecież to mój pies, to Loki! Chodź! - chwyciłam chłopaka za rękę i pociągnęłam w kierunku psa. Joel był trochę zdezorientowany ale potem zrozumiał co się dzieje.
Loki gdy tylko mnie zobaczył zaczął skakać i szczekać ze szczęścia. Pewnie zostawiła go tu moja matka bo jakże mogło być inaczej. Loki stał na pełnym słońcu, przywiązany do słupka, bez picia. Szybko odwiązałam zwierzaka i już miałam iść dalej ulicą ale...

-Co ty z nim robisz? - usłyszałam głos matki.

-Biorę go ze sobą jakbyś nie zauważyła.

-Zauważyłam! - wykrzyczała.

-To po co zadajesz takie głupie pytania.

-Zostaw go! On idzie z nami! Ty się lepiej zajmij tym swoim nowym chłoptasiem. - mówiąc to wskazała palcem na Joel'a.

- Wiesz, że nie ładnie jest pokazywać na ludzi palcem, poza tym to nie jest żaden tam chłoptaś tylko Joel także szacunku trochę bo to, że jesteś starsza nie oznacza iż możesz traktować z taką pogardą innych ludzi, których nawet nie znasz! - też zaczęłam krzyczeć, zdenerwowała mnie. - A Loki idzie z nami.

-Nie mów tak do mnie! A tego psa zostaw w spokoju, ja z nim wyszłam i ja z nim wrócę.

-Nie, to ja z nim wrócę. Ty jesteś kompletnie nieodpowiedzialna. Zostawiłaś go tu samego, na słońcu, bez picia. Nie dam ci go tak traktować.

-Dobrze, jak chcesz. Żegnam. - odwróciła się na pięcie i wróciła z powrotem do galerii.

-Przepraszam Cię Joel za tą całą akcje. - było mi tak strasznie wstyd, nie chciałam by Joel musiał tego wszystkiego wysłuchiwać.

-Nic się nie stało, naprawdę. - próbował mnie pocieszyć.

-Jak to nie... Moja matka narobiła mi takiego wstydu.

-Przestań się już tym zamartwiać. Chodź, dokończymy nasz spacer.

Na spacerze zebrało nam się na takie luźne rozmówki i tak jakoś upłynął ten czas. Zbliżała się 18 więc musiałam już pomykać w kierunku Jonathana.

-Muszę się już zwijać Joel. Potem się zgadamy. - Uściskałam chłopaka na pożegnanie i ruszyłam przed siebie.

-Paaa! - krzyczał z daleka.

Napisałam do Jonathana gdzie się spotykamy. Zdecydował, że przed galerią a więc musiałam się wrócić. Miałam nadzieję, że moja matka już stamtąd poszła bo nie chciałam żeby jeszcze przed Joną zrobiła mi wstyd.

Punkt 18 byłam pod galerią. Czekałam na chłopaka chyba z 15 minut ale w końcu się zjawił. Był taki przystojny i umięśniony. Jak nie z tej ziemi.

-Hej maleńka. - przywitał się i przytulił mnie.

-Hej.

-To co robimy?

-Może usiądziemy gdzieś?

-Dobry pomysł. - przyznał i ruszyliśmy w stronę ławki.

-To co cię skłoniło do napisania do mnie? - zapytałam dość niepewnie.

-Po prostu spodobałaś mi się i stwierdziłem, że muszę cię lepiej poznać.

-To dużo wyjaśnia. To może powiedz mi coś o sobie.

-Ymmm... Jestem jedynakiem, mieszkam niedaleko od ciebie w takim dużym domu. Nie pracuje bo nie muszę gdyż moi rodzice mają dużo kasy. - taki to sobie pożyje. - mam dwa psy, jednego kota i kilka papug. Moja mama uwielbia papugi. Regularnie chodzę na siłownię, w sumie nie muszę daleko chodzić bo mam ją w domu. - się rozgadał chłopak.

-Czyli na pewno masz ciekawsze życie niż ja.

-Chyba tak. - myślałam, że Jonathan będzie chciał żebym powiedziała coś o sobie ale nawet o to nie zapytał. Był zbyt zapatrzony w siebie.

Całą godzinę gadał o tym jaki to on nie jest wspaniały i czego to on nie robi. Szczerze już mi się to nudziło więc postanowiłam iść już do domu.

-Ja już muszę iść, Loki też już jest zmęczony. Wybacz, że tak szybko cię opuszczam. - wstaliśmy oboje aby pójść w swoje strony, Loki cały drżał ze szczęścia, że już idziemy. Wtedy Jona zrobił coś czego się po nim totalnie nie spodziewałam.

When I Met You | Joel Pimentel [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now