three: run!

92 9 15
                                    


Obscurinate, ostatnie dni rebelii

Mary przejechała szorstkim z pragnienia językiem po zapiaszczonych dziąsłach i splunęła na ziemię, mierząc czarnoskórą dziewczynę z nieodgadnionym uśmiechem. Rysy twarzy dziewczyny zniekształcało gorące powietrze, rozmywając ostrą krawędź szczęki i szorstkie linie, w jakich była nakreślona jej sylwetka i mięśnie, które rozpaczliwie przyczepiały się do kości, drżąc spazmami adrenaliny.

W jej oczach odbijała się ściana płomieni, które uparcie trawiły mury piekarni. Jeszcze wczoraj lokal nieoficjalnie zajmował się handlem nanoprzekaźników, chromowanych zwojów i dysków pamięci. Czarny rynek schowany w samym sercu stolicy był niczym granie na nosie królowej Obscurinate, która skrupulatnie tłumiła jakikolwiek przejaw rebelii za pomocą bogatych zasobów Gwardii. Dzisiaj, zamiast roztaczać łaskoczący nozdrza przyjemny zapach ciemnego chleba, piekarnia zatruwała powietrze Obscurinate popiołem i swądem palonej skóry.

Annika popełniła błąd, zachodząc rebeliantkę od tyłu. Teraz leżała pośród resztek gnijącego jedzenia wyrzucanych z królewskiego zamku. W brunatnej skórce przejrzałych pomidorów zalęgły się wijące larwy. Pośród odpadków można było dojrzeć puste spojrzenie martwego cyborga, syna piekarza. Taki widok był codziennością i wiadomością od królowej – tym właśnie jesteście, śmieciami, rozgniotę was jak karaluchy, zamienię wasze domy w pogorzeliska.

– Kolejny pionek Gwardii Królewskiej. Robicie się coraz bardziej przewidywalni. – Mary zacisnęła pięść na trzonie nano-blastera schowanego za paskiem spodni, które nawet po nieustannych poprawkach zjeżdżały z jej wychodzonych kończyn.

Annika uniosła ręce w kapitulacyjnym geście, czując jak gorąca kostka brukowa pali jej stopy, jak piasek rozgrzany na plaży. Z trudem powstrzymywała drapiący gardło kaszel, nozdrza miała oblepione popiołem. By przywódczyni rebelii nie ujrzała w jej fiołkowych oczach strachu, skłoniła głowę. Między uliczkami Obscurinate przeciskały się szepty o tym, że Mary nie była już osobą, której rebelianci zaufali przy świcie buntu. Mary zgorzkniała, widziała wszędzie podstęp. Dzisiejsza noc nie należała do dobrych. Rebelia straciła właśnie ostatnią bazę i zasoby potrzebne do dalszej walki.

Mary chwyciła błyszczący na szyi Anniki dysk pamięci.

– Twój pierwszy łup? Co dostałaś za to od królowej? – Założyła lok, który wydostał się z ciasno zaplecionego warkocza Anniki za jej ucho. Brudne paznokcie musnęły policzek dziewczyny. Tak miękką skórę mieli tylko najbliżsi poddani królowej. Dziewczęta, które kąpały się w mleku i miodzie. – Nowe błyskotki? – Przywódczyni rebelii szarpnęła za wisior, którego rzemyk wbił się boleśnie w skórę Anniki.

– Życie brata – wydyszała, unikając szaleńczego spojrzenia Mary.

***

Claire mogła zignorować nietypowy telefon lub wsiąść za kierownicę Volkswagena Beetle'a i przekonać się osobiście co jej przyjaciółka wyprawiała o tak późnej porze z mężczyzną o głosie podekscytowanego pięciolatka z manieryzmami emerytowanego Brytyjczyka.

Zaniepokojenie wspięło się nieprzyjemnym dreszczem po jej kręgach szyjnych, a uwięziony między palcami papieros zwiędł niczym kwiatek od siąpiącego deszczu. Wyglądając przez nieszczelne okiennice swojego małego mieszkanka ulokowanego za cmentarzem, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że nocne sklepienie za chwilę rozpadnie się na kawałki. Claire nie wiedziała, gdzie podziało się to ciepłe lato, które w dużej mierze spędziła na dworze, wykorzystując grzejące jej kark słońce, na długich wędrówkach z Marigold wzdłuż szerokiej na sto metrów rzeki. Czy już na zawsze miała być zawieszona niczym bezwolna kukła, pośród przeszłych chichotów i magii czasu, które nieodwołalnie odeszły i nigdy nie powrócą?

improbable dreams; doctor whoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz