six: cl-41-re

49 6 32
                                    

Obscurinate, dwa lata przed wybuchem wojny między rebeliantami a monarchią


Planeta Obscurinate nie stanowiła pola walki rebeliantów i monarchii jedynie przez czas panowania Królowej Theranthos Siódmej, ale Mary i jej cyborgowi CL-41-RE nie było dane żyć w tych spokojnych latach. Nieliczni ludzie, którzy je pamiętali, wspominali je ze łzami skrzącymi się w ostrym słońcu, które w paśmie Rethalusa, do którego należała planeta, zachodziło na jedynie dwie godziny w roku.

Mary, jako córka zwykłego robotnika firmy zajmującej się produkcją energii nano-molekularnej, w najśmielszych snach nie odważyła się śnić o awansie klasowym. Na Obscurinate fabrykant zawsze pozostawał fabrykantem. Chyba że doniósł na sąsiada, który nielegalnie oddawał potrzebującym racje żywnościowe.

– Stracisz wzrok w tym ciemnym garażu – pięćdziesięciolatek wydusił ochrypłym od słabych płuc głosem, przygarbiony od pracy przy taśmociągach. Z czułym uśmiechem postawił talerz z chłodną, wodnistą zupą na obdrapanym, metalowym stole porośniętym pomarańczową rdzą.

– Lepsze to, niż być aresztowanym przez Gwardię Królewską za nielegalne składanie cyborgów. – Mary wyjrzała zza mechanicznej, piegowatej ręki, z której rozplatała chaotycznie poskręcane i poprzepalane przewody. Zmarszczyła drobny nos, by poprawić spoczywające na nim cienkie, przezroczyste oprawki i chowając lutownicę za tęczową, dziurawą na pięcie skarpetkę wystającą z roboczego buta, ruszyła w stronę ojca, by złożyć przelotny pocałunek na jego szorstkim od zarostu, zapadniętym policzku.

Mężczyzna chwycił drobne, poplamione od smaru dłonie córki, rozmasowując podrapane i posiniałe od nieustannej pracy knykcie swoimi zreumatyzowanymi kciukami. Za grubymi szkłami widoczna była wyraźna obawa, której okulary nie były w stanie ukryć.

– Jestem z ciebie dumny – powiedział, a Mary wiedziała, że to prawda, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że główną troską ojca są nielegalne działania, którymi para się jego jedyna córka.

Niezdarnym ruchem rąk poprawił górną część kombinezonu fabrycznego, który zsuwał się z jego wychudłych ramion, chociaż zaledwie dwa miesiące temu, po poprawkach i zwężaniu przeprowadzonych przez Mary, pasował na niego jak ulał. Dziewczyna, niska jak na swój wiek, zapewne z powodu niedożywienia, będącego powszechnym zjawiskiem na Obscurinate, wolała udawać, że nie zwraca na to uwagi i zapięła zabłąkany pod szyją ojca guzik, który pozornie miał utrzymać wyświechtany materiał w odpowiednim miejscu.

– Jestem już blisko, tato. CL-41-RE pomoże nam wygrać tę walkę. Cyborgi przestaną być nielegalne, ułatwią tak wiele rzeczy, tyle ludzi będzie mogło wyjść z podziemia – ciągnęła ciepłym głosem, gładząc jego kościste barki, na które okrywała cienka warstwa mięśni i niemalże papierowa skóra.

– Wiem, moja mała rebeliantko – uśmiechnął się półgębkiem, zwracając się do niej pieszczotliwym określeniem, którego używać mógł jedynie tutaj, w małym garażu na kosmiczne motorowery, których zresztą nie posiadali. Służyła za niego wilgotna piwnica, będąca jedynym pomieszczeniem bez prawdopodobnego, rządowego podsłuchu.

– Tato? – Mary związała czarne, proste włosy sięgające ostrej linii szczęki w kucyka i wydobyła ze skarpetki lutownicę, a z tylnej kieszeni spodni klucz francuski i coś, co wyglądało jak butla z nano-paliwem. – Jadłam w pracy. Nie jestem głodna. Dokończysz zupę? Nie chcę, żeby się zmarnowała – uśmiechnęła się do rodzica, który rzucił jej szybkie, wnikliwe spojrzenie, ale Mary dobrze wiedziała, że odpowiednio promienny wyraz twarzy zawsze zgubi czujność ojca.

improbable dreams; doctor whoDonde viven las historias. Descúbrelo ahora