Prolog

50 5 0
                                    

Zimny wiatr muskał delikatną twarz dziewczyny galopującej na kasztanowatym ogierze. Zgrabnie przeskoczyli przez płot i wjechali w las. Iglasty, gęsty i pełen niebezpieczeństw las. Jednak pędzili przed siebie. Brunetka dawała luźne wodze kasztanowi, biegli swoim tempem. Nigdzie się nie śpieszyli i czuli się wolni od ograniczeń. 

Napotkali między krzakami sarny i jelenie. Spowijająca jesień zbliżała się wielkimi krokami. Wykorzystywali ostanie dnie lata. Musieli wyładować energie, aby potem nie żałować odpoczywając w stajni. 

Grzywa Brown Banda lekko powiewała dotykając silnych rąk Sendy. Brunetka wyciągnęła nogi ze strzemion i nakierowała ogierka na ostatnią przeszkodę. Zwinnie przeskoczyli. Dziewczyna rozłożyła ręce na boki jak ptak rozkładający puchate skrzydła. 

Zbliżali się do ścieżki. Skręcili na szlak. Ominęli rowerzystę i jechali dalej. Milę później dokłusowali do małego gospodarstwa na terenie zachodniej Francji. Otworzył im bramę brodaty starszy pan. Wjechali stępem na pastwisko. Dziewczyna zsiadła z konia i poprowadziła go do myjki. Rozsiodłała go i prowadziła po pastwisku. Potargała mu grzywę i się zaśmiała. Kochała odpoczywać po przejażdżkach na padoku z jej koniem .Zawsze bawili się lub razem biegali. 

Był jej najlepszym przyjacielem. Najlepszym i jedynym 

Kont galopWhere stories live. Discover now