Sandy POV
Dziś na treningu z Brown Bandem nie szło nam najlepiej. Mieliśmy do przejechania tunel z pięcioma przeszkodami, później okser który miał 70 cm i na koniec triple bar z podobną wysokością. Musiałam skracać jak najmniej drogę aby dać radę na zakręcie. Brown jest też konie westernowym ale stanowczo woli skakać.
W tym momencie obliczałam na ile ful jaką przeszkodę mam przejechać. Brown Band ze spokojem szedł wydeptaną drogą po ujeżdżalni. Dałam mu luźne wodze i łydkę aby nie zwalniał. Po jednym kółku Jonas rozkazał zagalopować. Przejechałam całą ujeżdżalnie i skręciłam na tunel - trzy małe stacjonaty i dwa krzyżaki czekały na przejechanie. Oddałam wodze i płynnie przejechałam wierzchowcem przeszkody. Zcisnęłam łydkami konia i prosto nakierowałam na stacjonatę. Uniosłam się w siodle, a drewniana przeszkoda znikła pod kopytami mojego rumaka.
Za ostro skręciłam Brownem, ale zdążył się pozbierać i wykręcił. Lewa wodza wymknęła mi się z rąk więc za bardzo nakierowałam Brown Banda na prawą stronę. Wybił się jakby skakał 60- metrówkę. Nie byłam na to przygotowana. Czułam jak moje ciało kieruje się na tylni łęk siodła a stopy gubią strzemiona. Chwyciłam się grzywy ale to niczego nie zmieniło. Spadłam wprost środka triple bar, drągi pod moim ciężarem spadły. Stojak na drągi przewrócił się na mnie i wcelował w czoło. Czułam jak mdleję.
Widziałam tylko ciemność, jakieś głosy i spływającą krew po mojej twarzy. Ból głowy nie ustąpił wręcz narastał. Nie miałam zielonego pojęcia co się ze mną stanie. Nagle poczułam dłoń na moim ramieniu i nadgarstku. Poczułam delikatną woń gumy miętowej - Dorian. Od razu poczułam ścisk w żołądku i z oporem otworzyłam oczy. Zaczęłam się dusić próbując łapać oddech. Pierwsze spojrzenie padło na chłopaka dotykającego teraz mój policzek. Spojrzałam trochę w górę i moim oczom ukazał się Brown trącący mój leżący obok czerwony od krwi kask. Zrobiło mi się niedobrze, obraz krwi nigdy mi nie służył. Odruchowo złapałam się za czoło.
-Ałaaa- syknęłam gdy dotknęłam się w ranę. Gdy spuściłam rękę, rękawiczka była od krwi.
-Nie ruszaj się - spokojnym tonem powiedział Dorian. Otarł mi łzę i pomógł wstać.
Trochę zakręciło mi się w głowę. Nie dziwię się, ten stojak miał wyjątkowo ostre zakończenie.
Jonas nie wyglądał na zadowolonego. Mruknął coś pod nosem i pogładził wierzchowca po łbie.
-Dorian bądź tak dobry i zaprowadź Sandy do swojego pokoju, Catarine nie ma, powiadomiła mnie, że ona ma klucze, ale jest na zajęciach i nie może przyjść - wysokim tonem powiedział Jonas - Ja odstawie Browna na pastwisko.
Gdy wyszedł z ujeżdżalni popatrzyłam na Doriana - wydawał się być radosny z powodu, że idę do jego pokoju. Wziął mnie za ramię i kazał ruszyć do wyjścia
-Przepraszam, że będziesz musiał spędzać czas w moim towarzystwie - powiedziałam nie patrząc mu w oczy. Niekomfortowo czułam się w prawie objęciach nie mojego chłopaka.- Irene będzie zła, lepiej żeby nie wiedziała, że u ciebie będe. Boje się, że coś mi zrobi.
Chłopak zatrzymał mnie i spojrzał na mnie jak na jakąś głupią. Chyba nie oczekiwał takiego zdania wypowiedzianego przeze mnie
-Irene nie jest moją dziewczyną. Ugania się za mną jak głupia. Nie lubię jej wolę ciebie- powiedział bez żadnego zawstydzenia.
- To dlaczego Irene jeszcze nie odpuściła? - zapytałam zaciekawiona.
- Jesteś nowa, a ona popisuje się i chce każdego nastraszyć - wytłumaczył.
Byliśmy już przy chłopięcym akademiku. Zawachałam się wchodząc tam.
![](https://img.wattpad.com/cover/161053701-288-k496743.jpg)
YOU ARE READING
Kont galop
Teen FictionSandy jest 13-letnią nastolatką zamieszkującą zachodnią Francję. Ma swojego konia - Brown Band. Bardzo go kocha. Jednak trenuje go od źrebaka dla człowieka który wylicytuje ogiera. Niedługo będzie musiała się pożegnać z Brown Bandem. Co zrobi aby od...