Rozdział 4

12 0 0
                                    

Sandy POV

Zeszłam po trzech schodkach na dół. Otworzyłam szklane drzwi i poczułam świeże powietrze. Wreszcie idę na pierwszą lekcje w mojej nowej stajni. Jednak przypomniało mi się, że za trzy miesiące oddam Brown Banda. Zrobiłam smutny grymas i pomaszerowałam obok fontanny. Ktoś siedział na jej brzegu. Zarumieniam się, nie chciałam aby był to ktoś kogo znam. Unikam wyśmiewania się z tego, że jeżdżę konno. Jednak ten ktoś miał na sobie bryczesy i sztyblety. Podeszłam bliżej. Ten podniósł głowę. Niech to szlak toż to Dorian! pomyślałam i odskoczyłam.

-H,hej - powiedziałam tylko i szybko z głową do góry powędrowałam do stajni.

-Ej, czekaj! - krzyknął za mną. Zrobiłam kwaśną minę i odwróciłam się.- Też jeździsz? Ja dziś też mam lekcje, to znaczy zaraz. 

- Mhm - mruknęłam tylko. Nie chciałam pobudzać rozmowy.

-Idziemy razem? - zapytał. Aby go nie zranić kiwnęłam głową.

Szliśmy krętą drogą. Żwir pod naszymi nogami wydawał różne odgłosy. Gdy doszliśmy do stajni okazało się, że Dorian ma swojego konia, i że jego koń ma boks obok Brown Banda. Jego koń to Derwent. Siwy koń rasy oldenburskiej. Klacz pokiwała głową na widok Doriana. Zachichotałam i weszłam do boksu Brown Banda. Ten trącił mnie łbem. Ale z Ciebie słodziaczek Brown Band! pomyślałam w głowie.  Gdy wyczyściłam i osiodłałam wierzchowca poprowadziłam go na czworobok. Plac ozdabiały rabatki z kwiatami i białe ogrodzenie. Wydawało się, że było dość silne. 

Wsiadłam na konia i ruszyłam stępem za Dorianem i Derwent. Siwka nadstawiła uszu kiedy instruktor Jonas wszedł do środka. Brunet miał zielone oczy i był tylko trochę wyższy ode mnie. Stanął na środku i przywitał się. Odpowiedzieliśmy i po rozgrzewce ruszyliśmy galopem po czworoboku. Brown Band już chciał wjechać trochę do środka i wyprzedzić klacz lecz jednak ja mu na to nie pozwoliłam. Zebrałam krócej wodze i przytrzymałam wierzchowca. Mój rumak był dziś dziwnie niespokojny. 

-Okej, jeszcze jedno okrążenie i Sandy zatrzymasz konia do kłusa - odparłJonas.

Tak też zrobiłam. Anglezowałam na Brown Bandzie już pół kółka. Po chwili instruktor rozkazał przejście do stępa i mi i Dorianowi. Konie pokazywały, że chcą jeszcze pogalopować i ochoczo czekały na sygnały od jeźdźców. 

Zakaszlał i zaczął mówić dalej.

-Zejdźcie z koni - powiedział tak głośno, że chyba Brown Band wiedział jaki podał rozkaz. 

Moja mina sama wskazywała na to, że nie wiedziałam czy źle usłyszałam, czy to się dzieje naprawdę. Jak zejść z koni? Przecież nawet połowa treningu nie minęła, krzyżaczka nawet nie przeskoczyliśmy! Oburzona odwróciłam wzrok od mężczyzny, czekałam na wyjaśnienia - co, jak i dlaczego. 

- Schodzicie za to, że nie poprawialiście błędów które wam wytykałem i prosiłem o poprawę postawy - szybko powiedział surowym tonem.

Ja nadal nie raczyłam spojrzeć na Jonasa. Ten człowiek nie powiedział ani słowa o naszych błędnych postawach. Wypraszam sobie takie gadanie! stwierdziłam w duchu.

-Usłyszeliście to co powiedziałem? - zapytał z groźbą w głosie. 

- Ja wraz z Brown Bandem przygotowujemy się do zawodów. Jeśli przegram je, stracę go. A teraz Pan mówi, że mam zsiadać z konia! Nic porządnego na tym treningu nie zrobiliśmy! - starałam się mówić spokojnie bez irytacji w głosie. Teraz to on się zaczerwienił. 

- Rozumiem twoje wytłumaczenie na nieposłuszeństwo ale niestety nie doczekasz się przejechania parkuru na dzisiejszym treningu - zacytował wprost do mnie. 

Nieposłuszeństwo? Nieposłuszeństwo? On ma rozdwojenie jaźni! 

Dosyć szybko denerwuję się nawet w błahych sytuacjach. Za to Dorian spokojnie ruszał ciałem w energicznym stępie. 

-Dziewczyno daję Ci do zrozumienia, że nie zasługujesz na tego konia - powiedział z podniesieniem brwi. 

Perfidny zły i podstępny Jonas! Ja mu zaraz pokaże na co nas stać. Zwróciłam wzrok na okser, szereg i trzy niskie stacjonaty. Przejadę parkur szybciej niż... niż on mrugnie okiem!

Wyprzedziłam Doriana i popędziłam z gniewną miną na Brown Bandzie. Galopowałam wprost na przeszkodę, a chwilę później wzbiłam się z koniem w powietrze przeskakując okserka. Czas na szereg... pomyślałam i cały swój umysł skupiłam na najechaniu dobrze na przeszkody. Skręciłam wodzami w lewo i przycisnęłam bata na zadzie wierzchowca. Przelecieliśmy w mgnieniu oka nad stacjonatami wstawionymi w szereg. Następnie cmoknęłam do konia i przyśpieszyliśmy aby dobiec do stacjonat. 

1.2.3, hop! Znalazłam się po drugiej stronie przeszkody wraz z Brown Bandem. W chwili skoku spojrzałam na moją widownię. Dorian z otwartą buzią patrzył na mój przejazd, a Jonas kręcił nerwowo głową. Brown Band rozluźnił się bardziej wiercąc wolno pyskiem. Czułam, że opiera się mocno na wędzidle i chce przyśpieszyć. Lekko szarpnęłam i opanowałam konia. Poprowadziłam go na następną pojedynczą przeszkodę. Zaczęłam liczyć fulle galopu i po chwili znów ścisnęłam Brown Banda łydkami. Ostatnią stacjonatę przejechaliśmy równie cudownie.

Zatrzymałam się tuż przed brunetem, w jego zielonych oczach widziałam zazdrość i niezadowolenie. Pewnie myślał, że nie dam rady i widocznie się zdziwił - z tąt jego złość. 

- Zadowolona? - odparł i przewrócił oczyma. 

- I to bardzo - odpowiedziałam radośnie. Jako jedyna miałam uśmiech na twarzy. 

Podjechałam bliżej Doriana i przybiłam mu piątkę. Mrugnęłam oczkiem do chłopaka i wjechałam w zastęp.  Jonas uważnie nas obserwował. Co chwile chichotałam irytując go jeszcze bardziej. A gdy znaleźliśmy się przy wyjściu wyjechałam z czworoboku mówiąc głośne ,,Do widzenia Panie Jonasie!" sarkastycznie śmiejąc się. Wiem w pewnych momentach umiem być wredna, w szczególności dla mężczyzn i chłopaków. 

Ten dzień uważam za udany. Pomimo tego, że Jonas nie był zbyt zadowolony ja z pełnym uśmiechem na twarzy zsiadałam z Brown Banda. Poklepałam konia po spoconej szyi i szepnęłam mu do ucha :

- Spisałeś się na medal koniku - szepnęłam na co on odpowiedział wierzgnięciem łbem. Cieszę się, że mój cztero-kopytny przyjaciel jest w tak dobrej formie. 

-----------------------------

Mam nadzieję, że spodobał się rozdział, ponieważ zawiera on 901 słów. Starałam się nie zanudzać na początku, ale myślę, że na końcówce się postarałam. Kolejny rozdział już niedługo, bardzo lubię pisać tę opowiadanie, dzięki niemu mam dużą wenę na inne książki! 

<3

 Kc i do kolejnego rozdziału! 

Pozdrawiam <3 

Kont galopWhere stories live. Discover now