Część 1

8.1K 344 133
                                    

Nigdy nie przemieniłam się w smoka. Nie mam w sobie prawie nic związanego z tym stworzeniem, przez co jestem zupełnym przeciwieństwem mojego brata. Jedyne co nas łączy to tatuaż, który ciągnie się przez bark, aż do dłoni. I wygląd. Przedstawia on smoka. Jego ciało przeplata naszą lewą rękę w spirale. Mam go od kiedy się urodziłam.

Chris, to mój o 2 lata starszy brat. Ma czarne, moim zdaniem lekko za długie już włosy i tego samego koloru oczy. Jak na smoka przystało, jego ciało jest niesamowicie dobrze umięśnione. Ja natomiast jestem Vee. To skrót od mojego imienia. Moje włosy sięgają mi za pas, również one jak i moje oczy są czarne. Jedną rzecz jaką posiadam po swoich przodkach, to jest dobra figura. Wysportowana, co świadczy naprawdę dużo o mojej kondycji.

- Vee!- usłyszałam krzyk mojego brata z dołu. Od kiedy ciekliśmy z wyspy, żyjemy na własną rękę, ale nie jest to trudne, ponieważ Chris umie hipnotyzować.

- Już idę!- krzyknęłam.

Hipnoza to jeden z darów, który odziedzicza się po przodkach. Istnieje jeszcze władanie nad ogniem, ale od 300 lat nikt go nie posiadał. Można mieć tylko jeden z tych darów, nie można mieć obu, a nawet się nie da. One przychodzą same, nie można ich od tak wziąść .

- Dzisiaj pierwszy dzień w szkole, jak się czujesz?- zapytał mnie, gdy usiadłam przy stole i zaczęłam jeść gofry.

- Jakoś dam radę, a ty?-  uniosłam pytająco brew.

- Mam nadzieję, że jakąś wyrwę.- wywróciłam oczami, na jego słaby tekst.

- Jesteś idiotą.- podsumowałam i dokończyłam jeść.

Gotowi wyszliśmy z domu i udaliśmy się do auta, gdzie zajęłam miejsce pasażera.

- Naprawdę chcesz powtarzać trzecią klasę?- zapytałam go.

- Ty przecież powtarzasz drugą, więc co w tym dziwnego?- zaśmiał się.

- No bo ja powtarzam po raz pierwszy, a ty już po raz trzeci zdajesz to samo.- również się zaśmiałam.

Smoki żyją znacznie dłużej niż zwykły człowiek. Uciekliśmy z naszej wyspy dziesięć lat temu i od tamtej pory z wyglądu nie zmieniliśmy się ani odrobinę.

- To ta szkoła?- zapytałam, gdy podjechaliśmy pod budynek.

- Jest bardzo blisko naszego domu, co nie?- potwierdziłam skinięciem głowy.

Wyszłam z auta. Wiele osób zwróciło uwagę na mnie, ale nie przejęłam się tym. Nie robię tego już po raz pierwszy. Podeszłam do brata i się z nim pożegnałam. Ludzie cały czas zwracali swoją uwagę na nas, pewnie dlatego, że nasze tatuaże były odsłonięte z powodu krótkiego rękawka. No ale co zrobić, jesteśmy w Maiami i nie będę w takiej gorączce chodzić w bluzie. Spojrzałam na plan lekcji. Angielski. Wszystko pięknie, tylko gdzie jest ta klasa... W tym roku zrezygnowałam z historii, Chris mi z tym pomógł. Nie mogłam słuchać tych kłamstw, opowiadanych wszystkim. Pod dłuższym czasie, niestety też po dzwonku, znalazłam swoją klasę. Otworzyłam pewnie drzwi, a w środku byli już wszyscy i nauczyciel. Był mniej więcej po pięćdziesiątce i w połowie łysy.

- Veronica Dragon?- wiem, nazwisko jakby zdradza nas, ale było idealnym wytłumaczeniem dla naszego tatuażu. I też mój brat uwielbiał być w centrum uwagi, a to mu ułatwiało.

- Wystarczy Vee.- wzięłam od niego arkusze i zajęłam wolne miejsce, które było też jedynym wolnym.

Lekcja minęła mi bardzo szybko. Dużym plusem było to, że siedziałam sama. Teraz mam okienko, więc co mam robić... Z tego co pamiętam to Chris ma algebrę więc jestem zdana na siebie. Wyszłam na zewnątrz i położyłam się na trawie patrząc w niebo. Zaczyna brakować mi latania w przestworzy. Mój brat zawsze brał mnie na swoją szyję i lataliśmy na wyspie, ale musieliśmy ją opuścić. Nie chcieliśmy być samotni do końca naszych dni. Cała nasza rodzina nie żyje, zostaliśmy tylko my. Zamknęłam oczy, aby odlecieć w krainę marzeń. Niestety szybko mój spokój został naruszony.

- Witam nową laleczkę.- otworzyłam jedno oko i zobaczyłam, że obok mnie zjawił się jakiś mizerny blondyn z bandą przydupasów.- Jak masz na imię?- zapytał mnie, a ja wróciłam do poprzedniej czynności.- Ignorujesz mnie.

- Jak nie chcesz mieć przesrane, to lepiej sobie idź.- powiedziałam.

- Co mi może zrobić taka laleczka jak ty?- uniósł brew.

- Serio porównujesz mnie do lalek?- wstałam, ale niestety moje kości nie przyjemnie zaczęły szczelać, sama nie wiem dlaczego. Widziałam w ich spojrzeniu delikatny strach.

- Laleczko, nie pogrywaj ze mną.- zignorowałam jego zaczepkę i skierowałam się w innym kierunku.- Ejjj...- chwycił mnie za ramię. 

Nie nawidzę, gdy ktoś mnie dotyka. Zamachnęłam się i uderzyłam go w twarz, po czym poszłam dalej przed siebie. Nie przytomny powinien leżeć z dwie minuty.

***

- Jak tam po szkole?- zapytał mnie Chris w aucie.

- Blondyn i jego przydupasy mnie wkurzyły.

- Jak długo był nie przytomny?- zapytał podśmiechując się.

- Myślałam, że dwie, ale okazało się, że pięć minut.

- Pobiłaś swoją życiówkę.- zaśmialiśmy się obaj.

Spojrzałam za okno w kierunku nieba.

- Nie tęsknisz za tym?- spojrzał na mnie i od razu wiedział o co mi chodzi. Nagle skręcił w jakąś polną drogę.- Gdzie ty jedziesz?- zapytałam go.

- Skoro oboje tak tęsknimy, to dlaczego by tego nie zrobić.- na jego twarzy był olbrzymi uśmiech, który udzielił się również i mi.

Znaleźliśmy się na polanie, na której poboczu zaparkowaliśmy. Chłopak wyszedł z auta, a ja za raz za nim. Przemienił się w olbrzymiego czarnego smoka. Wsiadłam na jego kark i wzbiliśmy się w powietrze, czułam się cudownie! Tak mi tego brakowało...

Usłyszałam nagle ryk, przeraziłam się, ponieważ był on bardzo charakterystyczny dla smoków! Szybko wylądowaliśmy na ziemi, a mój brat zmienił swoją postać.

- Słyszałaś? - zapytał mnie i szybko weszliśmy do auta.

- Myślałam, że tylko mi się zdawało... - zaczął odpalać auto, ale ono nie chciało współpracować.

- Nie teraz!-uderzyl dłońmi o kierownicę.

- Dlaczego my uciekamy? Może to są jacyś krewni! - rozmażyłam się.

- Wszystkie rodziny smoków jakie istnieją, siebie nawzajem nienawidzą. - próbował dalej odpalić.

- Dlaczego?

-Nie wiem.- nagle ziemia zadrżała.

On stał. Stał za nami. Sparaliżował mnie strach, ale sama nie wiem dlaczego. Mięśnie Chrisa się napięły, a żyły momentami zaczęły świecić na złoto.

- Obronie ciebie, nie bój się. - położył swoją dłoń na moją, dodawając mi odwagi.

Wysiadł z auta, czaskając drzwiami, na co wzdrygnęłam. Mimo strachu odwróciłam się, aby spojrzeć. Stał tam smok. Był czarny, tak jak mój brat, ale różniła go budowa i oczy, które były złote. Piękne złoto mieniło się, gdy w nie patrzyłam. Mój brat powalił, a ziemia zadrżała ponownie. Skuliłam się na siedzeniu i zamknęłam oczy. Bałam się, bałam. Się o mojego brata. Kiedy usłyszałam jego przeraźliwy krzk, wybiegłam z auta. Został przybity do ziemi przez nieznajomego. Strach i złość zebrała się we mnie.

- Zostaw go! - krzyknęłam i pobiegłam do mojego brata, stając koło jego głowy.

Nieznajomy spojrzał na mnie, a po chwili odleciał. Chris leżał nieprzytomny na ziemi, a z jego skrzydła leciała krew. Co ja mam teraz zrobić? Bagażnik! Szybko do niego pobiegłam. Trzymamy tam lekarstwa, gdyby coś się wydarzyło, tak jak w tej sytuacji. Wyjelam niebieski płyn z czarnej walizki i pobiegłam z powrotem do brata. Wlałam mu go do pyska.

- Proszę działaj... - mruczałam pod nosem, a łzy cisnęły mi się do oczu. - Nie zostawiaj mnie... - przymknęłam oczy, aby nie płakać, co nie za bardzo mi wychodziło.

- Jeszcze się ze mną pomęczysz.- usłyszałam jego słaby głos i gwałtownie podniosłam głowę.

- Żyjesz. - powiedziałam z ulgą i przytulił am się do brata, który był już w swojej ludzkiej formie.

Pokolenie SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz