Część 12

2.8K 167 20
                                    

Wciąż ciężko mi w to uwierzyć. Ja i Sam, jesteśmy parą. Jest to dla mnie naprawdę nowe i nie wiem jak mam się teraz przy nim zachowywać. Tak w ogóle to co robią pary? Jedyny przykład jaki miałam to... właśnie jaki?

Zmarszczyłam brwi stojąc pod prysznicem, A ciepła woda spływały po mnie. Czułam dziwną pustkę. Jakby czegoś brakowało w moich wspomnieniach.

- Vee, żyjesz? Pamiętasz, że za dwie godziny jedziemy do moich rodzicow?- usłyszałam zza drzwi głos Sama.

- Tak, już wychodzę!- odkrzyknęłam mu i zakręciłam wodę.

Tak, dokładnie, jadę poznać rodziców mojego chłopaka. Rodziców... dziwne ja swoich nie pamiętam...

Potrząsnęłam głową wrzucając nie potrzebne myśli z niej.

- Myślałem, że nigdy nie wyjdziesz stamtąd.- chłopak przeskanował mnie od góry do dołu. Byłam jedynie w ręczniku, ponieważ zapomniałam ubrań.

- Nie patrz się tak na mnie.- burknęłam i podeszłam do szafki po moje ubrania, aby ponownie wrócić do łazienki.

***

Ubrałam bordową spódnicę i czarny t-shirt. Do tego sandały na koturnie. Przez całą drogę się denerwowałam. W pewnym momencie, Sam położył dłoń na moim kolanie.

- Czym się denerwujesz?-  zapytał wpatrzony w drogę.

- To chyba oczywiste.- bawiłam się palcami u dłoni.

- Polubią Cię, zobaczysz.- ścisnął delikatnie mocniej moje kolano, próbując dodać mi pewności, ale nie za bardzo mu się to udało.

Jesteśmy parą od trzech tygodni, a już mam poznać jego rodziców. Dla mnie to trochę za szybko, ale on postawił na swoim. Przez ten czas zrezygnowałam z chilleaderek. To po prostu nie dla mnie.

***

Samochód zatrzymał się przed nie małym domem. Miał on trzy piętra i był zrobiony z drewna. Serce z stresu zaczęło bić mi jeszcze mocniej.

- Uspokuj się.- chwycił mnie za dłoń. Ewidentnie bawiła go moja sytuacja.

- Łatwo ci powiedzieć.- założyłam ręce na piersi, ale po chwili ponownie spletłam nasze palce.

- Kocham Cię.- powiedział i pocałował mnie w czoło.

Podeszliśmy do drzwi, aby po chwili zadzwonić dzwoniłem. Myślałam, że wypluję serce, kiedy gwałtownie drzwi od domu się otworzyły.

- Sam! Jak miło Cię widzieć!- w drzwiach stanęła starsza kobieta.

- Hej, mamo.- przytulił kobietę.

- A Ty jesteś pewnie Veronica? Sam mi tyle o tobie opowiadał, proszę wejdźcie.- gestem ręki, zaprosiła nas do środka.

Sam wpuścił mnie jako pierwszą, A ja z strachem w oczach poszłam na przód. Dom od środka, w dużej części składał się z drewna, co dawało naprawdę dużo uroku.

- Przejdzcie do jadalni, za chwilę podany będzie obiad.- powiedziała kobieta z ciepłym uśmiechem na twarzy.

Sam odsunął mi krzesło, abym mogła usiąść. Prawdziwy dżentelmen. Sam stół nie był duży. Miał on cztery nakryte miejsca.

- Jeszcze nie poznałaś mojego taty.- miałam lekkie wrażenie, że chłopak był po prostu zdenerwowany, ale nie rozumiałam dlaczego.

- Sam! Jak miło, że jesteś! A to pewnie, Vee? Miło mi Cię poznać. - wstałam i uścisnęłam jego dłoń, aby po chwili znowu zająć miejsce, tym razem na przeciwko tego mężczyzny.

Pokolenie SmokówWhere stories live. Discover now