Część 10

3.2K 178 37
                                    

Obudziłam się gwałtownie, był chyba środek nocy. Obok mnie nie było Sama, miałam dziwne de ja vu. Plecy mnie nie bolały, a po chwili z toalety wyszedł chłopak. 

- Coś się stało? Nie możesz spać?- położył się obok mnie.

- Pocałunek...- wymamrotałam licząc, że nie usłyszy.

- Niby jaki pocałunek.- ale niestety mi się to nie udało.

To wszystko, to był na szczęście tylko jakiś sen. Westchnęłam z ulgą i poszłam spać dalej.

***

- Vee.

- Ian. - Zderzyłam się z chłopakiem na środku korytarza.

- Vee.

- Ian, Tygrysku!- dobiegł mnie piszczący głos z drugiego końca tego nie czułego korytarza. Chłopak na jego dźwięk jęknął nie zadowolony.

- Kate, mówiłem ci, że z nami koniec.- przetarł dłonią czoło.

- Ale ... obiecałeś, że pojedziemy do Grecji, kochanie...- objęła go w pasie, a ten się od niej odsunął.- To przez nią! Prawda?!- nagle zrzuciła całą winę na mnie, krzycząc tak, że zabolały mnie uszy.

- Ona nie ma z tym nic wspólnego. Spójrz prawdzie w oczy, jesteś pusta.- chłopak objął mnie ramieniem i ruszył w przeciwnym kierunku, niż się ona znajdowała. 

- Ty, ale jej pocisnąłeś, normalnie nigdy się nie pozbiera. - prychnęłam mając w głowie jego słaby tekst na spławienie tej dziewczyny.

- No wybacz, ale nie jestem mistrzem w takich sprawach.

- W biciu też nie jesteś dobry.- skwitowałam.

- Uderzyłaś mnie z nienacka, to było nie fair.

- Życie jest nie fair.- zdjęłam jego rękę z swojego ramienia.- W ogóle co się stało, że przejrzałeś na oczy?- uniosłam pytająco brew.

- Spodobała mi się taka jedna dziewczyna i stwierdziłem, że zaryzykuję. - wzruszył ramionami.

Kiedy lekcje się skończyły, Sam miał mnie odebrać, ale nie dawał żadnych znaków życia, więc nie wiedziałam co zrobić.

- Podwieść cię?- podjechał obok mnie Ian, żółtym mustangiem.

- Będę wdzięczna.- wsiadłam obok niego na miejsce pasażera, po czym robiłam za nawigację.

- Tutaj mieszkasz?- zapytał.

- Tak jakby. Dziękuję za podwózkę.- uśmiechnęłam się i wyszłam z auta, a chłopak odjechał.

Drzwi od domu były zamknięte, a mnie niepokoił fakt, że nie wiem gdzie jest Sam. Jeszcze raz zadzwoniłam na jego numer i w końcu odebrał!

- Gdzie jesteś! Nie miałam z tobą żadnego kontaktu, nie wiesz nawet jak bardzo się mar...

- Za chwilę będę.- po tych słowach się rozłączył.

Po upływie dobrych dziesięciu minutach jego czarne auto zaparkowało pod domkiem, a on z niego wyszedł trzymając się lewą ręką za żebra, które krwawiły. Ten widok sprawił, że przez chwilę moje serce się zatrzymało. Szybko do niego podeszłam, aby pomóc dojść do środka. Wyjęłam klucze z jego kurtki i otworzyłam drzwi. Położyłam go na kanapie, po czym zdjęłam z niego kurtkę i bluzkę bez żadnego słowa sprzeciwu. Zaczęłam opatrywać ranę. Bardzo szybko zauważyłam, że zrobił mu to inny smok. Zagryzłam dolną wargę i pobiegłam do swojej walizki, wyjmując z jej podwójnego dna, niebieski flakonik napoju.

Pokolenie SmokówWhere stories live. Discover now