Chapter I - Do you really?

795 31 18
                                    

(Rozdział 1 - To naprawdę wy?)

Jest rok 1976. Pewna rudowłosa szesnastolatka szła przez peron pełny mugoli razem z rodzicami i wredną starszą siostrą. Pchała wózek, na którym stały jej kufry i klatka z czarną jak noc sową. Podchodząc do barierki między peronem numer dziewięć i dziesięć, pożegnała się z siostrą i rodzicami, po czym wbiegła w barierkę. Po chwili ujrzała peron przepełniony dorosłymi czarodziejami, żegnającymi się ze swoimi pociechami, grzechoczące klatki sów, przerażonych pierwszoroczniaków i uczniów, którzy witali się z przyjaciółmi po letniej rozłące.

Rozejrzała się raz jeszcze i zobaczyła jedną ze swoich najlepszych przyjaciółek - Dorcas Meadowes. Dziewczyna miała ciemno brązowe włosy i czekoladowe oczy. Nastolatka podbiegła do ciemnowłosej przyjaciółki i ją przytuliła.

- Dor! Tak tęskniłam! Co robiłaś w wakacje? - powiedziała zielonooka na jednym wdechu.

- Lilka! Ja również tęskniłam. A w wakacje było w sumie nudno, bo nie było ciebie - odpowiedziała. 

Razem weszły do pociągu i zajęły przedział. Po chwili otworzyły się drzwi, a w nich stanęły cztery dziewczyny w ich wieku. Ann Smith była wysoką blondynką z niebieskimi oczami. Marlene McKinnon miała brązowe włosy i tej samej barwy oczy. Alice Water* to błękitnooka, chuda blondynka. Mary MacDonald to niska, zielonooka szatynka.

- Dziewczyny! - krzyknęły wszystkie jednocześnie, po czym się zaśmiały.

Nowo przybyłe weszły do przedziału i uściskały się z przyjaciółkami. Następnie wszystkie usiadły i zaczęły różne rozmowy. Drzwi przedziału znów się otworzyły, a w nich stanęło czterech chłopców. James Potter, Syriusz Black, Remus Lupin oraz Frank Longbottom

- Evans, umó...- zacząć orzechowooki.

- NIE! Wypad, Potter! - krzyknęła rudowłosa.

- Dzięki za zaproszenie, chętnie wejdziemy - dodał Łapa.

- Powiedziałam, NIE! - wycedziła. 

- Uspokój się, Lils - pocieszała ją Ann. W końcu Huncwoci weszli do przedziału, ale okazało się, że jest za mało miejsca.

- Widzicie? Nawet miejsca dla was nie ma - rzekła złośliwie Ruda.

Nie minęło pół minuty, a już siedzieli w innym ustawieniu. Lily siedziała na kolanach Jamesa, Dorcas na Syriusza, Mary na Remusa, a Alice na kolanach Franka. I byłoby całkiem cicho, gdyby nie...

- Zostaw mnie, POTTER! - darła się rudowłosa. Nagle, mniej więcej na środku przedziału, pojawił się pergamin. 

- Dotknijcie tego RÓWNOCZEŚNIE! - wyszeptała rudowłosa.

- Co to może znaczyć? - zapytał Frank.

- Nie zobaczymy, jak nie sprawdzimy - doradziła Marlene.

- Okey. Na trzy. Raz. Dwa. TRZY! - dodała Lilka i razem z innymi dotknęła pergaminu.

Mieli wrażenie, że lecą w czasoprzestrzeni. Nagle huk i upadli. Znajdowali się w tym samym przedziale co wcześniej, ale wydawał się nieco...inny. Przebrali się w swoje szaty, wzięli swoje rzeczy i wyszli, szukając innego przedziału. Coś im nie pasowało...W pewnym momencie zauważyli przedział, którym siedziała ósemka nastolatków, śmiejących się z czegoś. Przede wszystkim wyglądali na szczęśliwych. Piątka z nich była ruda, jedna dziewczyna była brązowowłosa, a dwóch ostatnich - chłopców - miało włosy kruczoczarne. Przyjaciele otworzyli drzwi i spytali:

- Hej, możemy się dosiąść?

- Jasne - powiedzieli chłopcy, którzy wyglądali na bliźniaków.

∂σ ρяzүszłσścι!|нυηcωσcιOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz