Chapter XIV - First Christmas with You All

153 6 2
                                    

Witam, przybywam z nowym rozdziałem. Przepraszam za tak długą nieobecność - moja wena poszła się chrzanić, ale na szczęście już wróciła. Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba. Jestem z niego poniekąd dumna, bo prawie 8000 słów ma, chociaż w LibreOffice Writer zajął 24 strony, a słów tak mało... Ale mniejsza już z tym! Uwaga, ostrzegam, że dowiecie się wielu niespodziewanych faktów! I wybaczcie za grafikę w mediach, ale nie miałam na nią konceptu, a nie chciałam odpuszczać wrzucenia rozdziału przez grafikę.

P.S. Jeśli lubicie Lily, to może Was ten rozdział miło zaskoczyć.

Miłego czytania, Potterhead!________________________________________________________________

(Rozdział 13 - Pierwsze Święta z Wami Wszystkimi)

Odgłos gwałtownego hamowania wyrwał ją z letargu. Zdezorientowana rozejrzała się po ich przedziale, marszcząc lekko brwi. Jedyne, co pamiętała, to jak usiadła przy oknie, oparła się o nie i zaczęła intensywnie myśleć nad tym przeklętym listem. Czy aby na pewno dobrze robili? Przecież mogła się mylić, wpakować ich w jeszcze większe tarapaty. A co, jeśli naprawdę to był Voldemort, tylko podlizywał się, żeby ich podejść? Chociaż nie zdradzałby, że planuje atak na Norę...Albo to był fałsz, a zarazem sposób, by ich zwabić do domu... Tego prawdziwego, w którym spędzili sześć lat wspaniałego, czasem bolesnego dzieciństwa. Westchnęła ciężko, przecierając oczy. Powrót będzie bolał, bo to wszystko wróci ze zwielokrotnioną siłą. Te dobre wspomnienia i te złe. A przede wszystkim jedno, to najgorsze...

- Angela? Ziemia do Potter, dojechaliśmy do Londynu! - dziewczyna zamrugała zdziwiona.

- S-słucham? Oh, już? Spokojnie, już idę! - ubrała kurtkę, ściągając bagaże z półek.

Szybko dogoniła przyjaciół, wychodząc z pociągu. Uśmiechnęła się smutno ze świadomością, że jeśli nie zdarzy się coś, przez co będą powtarzać rok, to będzie jeden z jej ostatnich razów, gdy podróżuje tym magicznym pojazdem do lub z równie magicznej szkoły. Podeszła do przyjaciół, głową pokazując im, żeby weszli do jednej z poczekalni. Ci, choć zdezorientowani, podążyli za jej wskazówką.

- O co chodzi, Angie? - zapytała Lily, przyglądając się córce swoimi zielonymi oczami.

- Odkąd wrócił Riddle, ja, Harry, Alex i czasem reszta, wracamy w inny sposób, żeby nikogo nie narażać - odparła dziewczyna, wyciągając do nich ręce. - Złapcie się mnie i Harry'ego. Najlepiej po osiem, ostatecznie dziewięć osób.

- Chcecie się teleportować? Nie jesteście pełnoletni przecież, a jak coś wam się stanie? - martwiła się Alicja.

- Nie przejmujcie się, serio. Teleportujemy się od siódmego roku życia. Bez licencji, ale nigdy się nie rozszczepiliśmy, jeśli o to chodzi - uśmiechnął się słabo Harry.

- Ale...Jak?! - sapnęła Mary.

- Nauczyła nas...To ona nas nauczyła - spuścili wzrok, prosząc w myślach,

aby zrozumieli. Nie mieli psychicznej siły na tłumaczenie im tego, sam powrót

do domu sprawiał im ból, którego będzie jeszcze więcej, jak już się tam znajdą. - Poza tym mamy bransolety.

- Oh...Rozumiemy - zapewnił ich Remus. - I postaramy się nie poruszać tematu, bo widać, że was boli.

- Nie, pytajcie, o co chcecie. To, co czujemy, nie ma znaczenia. A na pewno nie teraz.

- Nie ma znaczenia? - szepnęła zdezorientowana rudowłosa Black. - Jasne, że ma znaczenie! Zawsze miało!

- Nie rozumiesz... - wychrypiała Potter'ówna.

∂σ ρяzүszłσścι!|нυηcωσcιOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz