E

155 9 6
                                    

Zbudził się w krainie piękniejszej niż cokolwiek, co jego oczy mogły w życiu dojrzeć. Leżał na mieniących się kafelkach, które wykute mogły być tylko z najszlachetniejszych kamieni. Wokół niego były kwiaty wyrastające z wnęk powstałych pomiędzy pojedynczymi kafelkami - były w odcieniach bogatego fioletu, lazuru, złota i jaskrawego różu, a liście i łodygi spowite miały w soczystej zieleni. Z gracją poruszały się na delikatnym wietrze, a ich słodki zapach był ukojeniem dla zmysłów i rozszalałych emocji. Powoli usiadł i rozejrzał się - nad nim rozpostarte było światło. Po prostu światło bez żadnych lamp, nieba czy chmur. Nie było też rażące, tylko ciepłe i przyjemne. On sam znajdował się w swego rodzaju komnacie stworzonej z tych samych cudownych kamieni co kafelki i przyozdobionej pozłacanym bluszczem owiniętym wokół wysokich kolumn. Przed nim był rozległy podest, na który prowadziły szklane schody, a na nim znajdował się urokliwy złoty stolik i dwa ozdobne krzesła w tym samym kolorze oraz z burgundowymi poduszkami, które wydawały się miękkie niczym wata cukrowa. Na stoliku spoczywała szklana zastawa do herbaty, a z jej środka wydobywała się niemalże lśniąca w świetle para.

Chłopak nie mógł uwierzyć własnym oczom. Komnata była cudowna, ale.. Gdzie on tak właściwie się znajdował..?

- Widzę, że znów usnąłeś, Kim Taehyung.

Z zamyślenia i szoku wyrwał go ciepły, lekko ochrypnięty głos mężczyzny. Taehyung zwrócił wzrok w miejsce, z którego owy głos zabrzmiał, a jego oczom ukazał się mężczyzna - na oko nieco starszy od samego Kima. Miał skórę w kolorze jasnym niczym świeże mleko, włosy koloru lśniącego srebra, a oczy ciemne jak gorzka czekolada. Przyodziany był w jasną koszulę, szare spodnie oraz białe wyjściowe buty i pasował do cudnego krajobrazu idealnie, siedząc na schodach z dłonią spoczywającą na jego aksamitnym poliku. Był przepiękny... Taehyungowi brakło słów, na co mężczyzna zaśmiał się dźwięcznie i powstał z miejsca, aby podejść do zadziwionego chłopaka, a potem podać mu swą dłoń, by pomóc mu wstać.

- Kim jesteś...? - Spytał w końcu student po wstaniu, wbijając wzrok w niższego, na co ten ukłonił się z uśmiechem.

- Nazywaj mnie Yoongi, proszę. Pewnie jesteś zaskoczony tym miejscem, czyż nie? - Zapytał, a Kim pokiwał głową.

- Jesteś w swojej własnej Krainie Snów. Możesz wrócić tu za każdym razem, gdy zaśniesz, a żeby się obudzić musisz tylko przejść przez tamte drzwi - W tym momencie Yoongi wskazał palcem na mosiężne, złote drzwi znajdujące się zaraz za plecami Taehyunga. Ten pokiwał głową.

- Ja będę tutaj zawsze - Dodał niższy z uśmiechem.

- Zawsze?

- Ależ oczywiście.

dream ; plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz