🌼

105 12 12
                                    

Obudził się już po raz ostatni w jego ukochanej krainie. Wyglądała tak samo cudownie, jak za pierwszym razem. Słabo podniósł się i rozejrzał się wokół - jedyną różnicą było to, że złote drzwi teraz były z kamienia, porośnięte złotym bluszczem. Wstał pospiesznie i podbiegł do nich, popychając je mocno. Ani drgnęły.

Uśmiechnął się szeroko, a do jego oczu napłynęły łzy. Udało mu się. Na prawdę mu się udało. Był taki szczęśliwy... Ale w tym samym czasie - taki zrozpaczony.

Już miał się odwrócić, kiedy poczuł ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Spojrzał na nią, a potem na tego samego jasnowłosego mężczyznę, którego widział tu za każdym razem.

- Yoongi! - Zakrzynął i przytulił się do niego mocno. - Zrobiłem to, Yoongi! Teraz już zawsze bedziemy razem!

Rozpłakał się jeszcze mocniej i schował twarz w jego ramieniu. Tym czasem Yoongi uśmiechnął się lekko, a po jego poliku również spłynęła łza. Wyjął z zaciśniętej dłoni chłopaka różowy kwiatuszek i wetknął go za ucho Kima. Potem również mocno go przytulił, uważając, aby samemu nie wybuchnąć głośnym płaczem.

- Och, Tae...

🌼🌼🌼

- Yoongi... To głupie.

- Co jest głupie?

- To, że zakochałem się w tobie. Byłeś mi jedyną bliską osobą przez cały ten czas i...

Niższy zaśmiał się ciepło. Zatrzymał ich wyprawę przez kryształową ścieżkę i spojrzał na niego, ujmując jego twarzyczkę w swoje dłonie. Wpatrywał się w jego oczy swoimi - ciepłymi, kochającym, w kolorze gorącej czekolady tak kochanej przez Taehyunga.

- To nie głupie - Zapewnił.

- Jak to...?

- Przecież ja również cię kocham. Nie ma nikogo innego, kogo mógłbym kochać. Przecież to twoim aniołem stróżem jestem.

Z tymi słowami ucałował jego czoło, a poliki Taehyunga spowiły się szkarłatem. Skrzydła Yoongiego lekko się rozpostarły w szczęściu, gdy ten szerzej się uśmiechnął.

- Nie bój się mnie kochać. Nie musisz bać się już niczego. Będziesz bezpieczny.

Taehyung pokiwał głową. Ponownie zaczęli iść za rękę, a po chwili chłopak cicho zapytał;

- Myślisz, że trafię do nieba...? Przecież popełniłem samobójstwo, a życie to największy dar... Czy to nie grzech...?

- Taehyung, oczywiście, że trafisz do nieba. Ojciec kocha wszystkich, bez wyjątków. Poza tym nie zrobiłeś nic złego. Byłeś tylko zagubiony i skrzywdzony, a jednak nadal byłeś silny, bo wytrzymałeś ogromnie długo i niezwykle wiele. Poza tym, właśnie tam idziemy.

- Dokąd?

Anioł znów roześmiał się.

- Do nieba. Do Ojca.

🌼🌼🌼

Min Yoongi zmarł pewnego wiosennego dnia w wieku dwudziestu-dwóch lat. Jego ciało znaleziono pod drzewem w lesie, położone na kwiatowej polanie. Chłopak miał podcięte żyły, a we włosach stokrotkę. Stał się aniołem stróżem kolejnej zagubionej duszy.

Dwa lata później zmarł Kim Taehyung, również poprzez samobójstwo w wiosenny dzień. Zatruł się tlenkiem węgla, a jego ciało skulone było w jego łóżku. Miał na ustach uśmiech, a w dłoniach stokrotkę. On również został aniołem.

Teraz oboje są gdzieś tam, w Krainie Snów.
Razem.
Szczęśliwi.

🌼Historia pisana z sercem podczas🌼 🌼nieprzespanych nocy.🌼


dream ; plحيث تعيش القصص. اكتشف الآن