7

2.5K 99 16
                                    

---Rose---

Wstałam z samego rana i pierwsze co zrobiłam to poszłam do łazienki, aby jakoś ogarnąć swój wygląd. Po ogarnięciu się, zabrałam się za pakowanie walizki, ponieważ dzisiaj mam samolot. Po spakowaniu swoich rzeczy, poszłam samotnie do kawiarni znajdującej się koło hotelu, wybrałam ciasto cytrynowe i ciepłe kakao. Usiadłam przy oknie, aby mieć dobry widok na przechodzących ludzi, zawsze mnie zastanawiało jakie mogą mieć problemy. Spoglądając za okno, zauważyłam jakąś dziewczynę, która machała do kogoś w tej kawiarni, nie czekając odwróciłam wzrok i napiłam się ciepłe herbatki, która właśnie została mi dostarczona przez pracownika. Nim się obejrzałam, a do kawiarni weszła dziewczyna, która skierowała się w moim kierunku, będąc pewno wróciłam do picia, mój spokój przerwał mi głos:

-Rose?

-Tak - odpowiedziałam zmieszana, przede mną stała ta dziewczyna

-Nie wieżę, ty żyjesz?

-No jak widać - oby poszła to były moje myśli w tym momencie 

-Jak mogłaś to zrobić Lukowi?

-Nie wiem o co ci chodzi, ale nie znam żadnego Luka 

-Jak możesz tak mówić, może jeszcze powiesz że swojego brata też nie znasz - chyba straciła cierpliwość

-Ja mam brata? - to pewnie pomyłka nie wyobrażaj sobie za wiele

-No, nie pamiętasz?

-No właśnie nie, byłam przez jakiś czas w śpiączce, pamiętam ostatni miesiąc

-O boże, przepraszam że tak na ciebie naskoczyłam

-Nie przepraszaj tylko wytłumacz o co ci chodzi

-Wiesz nie mam teraz za bardzo czasu, ale może mogłybyśmy się spotkać jutro?

-Dzisiaj mam samolot

-O, ta sprawa może poczekać to jest ważniejsze

-Nie musisz tu zostawać, może ty byś mogła to mnie przylecieć?

-No nie wiem

-Oj no proszę

-Ugh, w przyszłym tygodniu pasuje ci?

-Tak, może dasz mi swój numer to potem się zgadamy?

-Jasne, 666971693

-Mój to 605666982, jak mam cię zapisać?

-Sofia

Po tym poszła zostawiając mnie w osłupieniu, idąc do hotelu po walizkę, miałam w głowie kilka pytań:

Czy to jest żart?

Kim ona jest?

Kim jest Luke?

Ja mam brata?

Droga na lotnisko minęła szybko i zanim się obejrzałam, to siedziałam w samolocie i zasypiałam.


---Sofia---

Przyjechałam do Luka na weekend razem z rodzicami, widząc jak wygląda jego życie, postanowiłam porozmawiać z nim o Rose, poszłam do jego pokoju i zaczęłam:

-Jak tam u ciebie?

-Wspaniale - jego odpowiedź ociekała sarkazmem

-Tęsknisz za Rose?

-Weź sobie wyobraź że tak, myślę o niej w każdej minucie swojego dnia

-Musisz zacząć żyć jakby ona nigdy nie istniała

-Nie mogę, za bardzo ją kocham

-Nie możesz jej kochać przez całe życie, jej już nie ma

-Wiem i to mnie boli najbardziej, to ja powinienem jechać tym autem, ja nie potrafię bez niej żyć tak jak dawniej

-Musisz iść na przód, ona na pewno by tego chciała

-A skąd ty możesz to wiedzieć, nic nie zmieni tego jak się czuję

-Na pewno jest coś co cię uszczęśliwi

-Uszczęśliwi mnie obecność Rose

-To się nigdy nie stanie

-Warto mieć nadzieję, może lepiej już wyjdź

-Nie odtrącaj mnie

Wyszłam z jego pokoju, może przesadziłam, może nie powinnam tego była mówić wprost. W ramach przeprosin postanowiłam kupić mu ciasto cytrynowe z jego ulubionej kawiarni. Będąc przed nią, zauważyłam siedzącą przy oknie... Rose? Pomachałam do niej, ale zignorowała mnie, weszłam do kawiarni i podeszłam do jej stolika:

-Rose? - zapytałam nie pewnie 

-Tak - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic 

-Nie wieżę, ty żyjesz?

-No jak widać - nawet na mnie nie zerknęła, nie wytrzymałam i powiedziałam 

-Jak mogłaś to zrobić Lukowi?

-Nie wiem o co ci chodzi, ale nie znam żadnego Luka

-Jak możesz tak mówić, może jeszcze powiesz że swojego brata też nie znasz - straciłam cierpliwość 

-Ja mam brata? - nie kurwa psa 

-No, nie pamiętasz? - zapytałam podsuwając jedyne logiczne wytłumaczenie 

-No właśnie nie, byłam przez jakiś czas w śpiączce, pamiętam ostatni miesiąc - okej czyli moje przypuszczenia się potwierdziły

-O boże, przepraszam że tak na ciebie naskoczyłam - zachowałam się jak suka

-Nie przepraszaj tylko wytłumacz o co ci chodzi

-Wiesz nie mam teraz za bardzo czasu, ale może mogłybyśmy się spotkać jutro?

-Dzisiaj mam samolot - kurwa jak pech to pech

-O, ta sprawa może poczekać to jest ważniejsze

-Nie musisz tu zostawać, może ty byś mogła to mnie przylecieć?

-No nie wiem

-Oj no proszę - ten jej dar przekonywania

-Ugh, w przyszłym tygodniu pasuje ci?

-Tak, może dasz mi swój numer to potem się zgadamy?

-Jasne, 666971693

-Mój to 605666982, jak mam cię zapisać?

-Sofia

Po tej rozmowie, kupiłam ciasto i wróciłam do Luka, doszliśmy do porozumienia. Postanowiłam nie mówić mu na razie o tym jak że niecodziennym spotkaniu. Ostatnią rzeczą jaką mój mózg zapisał to moje cieplutkie łóżeczko.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------753 słów - jesteście ze mnie dumni? Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Pomóżcie mi i dajcie  znać jak wolicie:

1.Aby Rose sobie nie przypomniała i dalej żyła z niewiedzy, z dala od rodziny 

2.Aby Rose sobie nie przypomniała, jednak aby ją Luke znalazł

3.Aby Rose sobie przypomniała i wybrała życie razem z Nathanem

4.Aby Rose sobie przypomniała i wróciła do swojej rodzinki

--Autorka--


Siostra 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz