*21*

2.5K 75 3
                                    

I always say what I'm feeling
I-I was born without a zip on my mouth
Sometimes I don't even mean it
It takes a little while to figure me out

Minął miesiąc odkąd ostatni raz widziałam Malika. Starałam się o tym za bardzo nie myśleć i skupić się na dziecku. Byłam w 14 tygodniu ciąży i byłam bardziej szczęśliwa niż kiedykolwiek. Miałam mieć dziecko. Swoje własne, którym będę mogła się zajmować i być przy nim cały czas.

Zayn nie kontaktował się ze mną przez ten okres. Z tego co wiedziałam w ostatnim tygodniu odpoczynku dołączyła do niego Samanta. Za każdym razem gdy o tym myślałam byłam o dziwo dość spokojna. Chciałam jego szczęścia.

-Selle zamyśliłaś się. - Spojrzałam na Eryka, który przyglądał mi się ze śmiechem. Siedzieliśmy na placu zabaw koło domu dziecka, w którym chłopiec mieszkał. Przez ostatni czas spędzałam z nim większość swojego czasu. Bardzo się z nim zaprzyjaźniłam.

-Wybacz Eryk. - Uśmiechnęłam się odpychając się nogami i zaczynając znowu huśtać. Brązowowłosy biegał w około mnie i chichotał. Widząc jego szczęście sama byłam dziwnie wesoła. Niesamowite jak zaczęłam się przywiązywać.

-Możemy gdzieś iść? Nudzi mi się! - Jęknął po kilku minutach. Rozstrzepałam mu włosy i wzięłam go za rękę wychodząc z placu. Miałam pozwolenie jego opiekunki, aby wyjść po za teraz placówki, dlatego postanowiłam iść na ciastko do parku. Nie było już tak ciepło, dlatego zrezygnowaliśmy z lodów.

Szliśmy śmiejąc się i wygłupiając. Wszystko było w porządku, nic mnie nie męczyło. Byłam szczęśliwa. Pomyśleć, że to za sprawą tego sześciolatka z domu dziecka.

-Selena? - zapytał siedząc przy stoliku i zajadając się pucharkiem lodów.

-Słucham. - Uśmiechnęłam się, a on schował ręce pod stolik. Wyglądał na zmartwionego. Usiadłam prosto chcąc sprawić wrażenie poważnej.

-Pamiętasz jak mówiłem ci, że moi rodzice nie żyją? - Wyszeptał, a ja potwierdziłam skinieniem głowy. - To nie do końca prawda. Tylko mama nie żyje, bo... - Złapałam go za rękę chcąc dodać mu otuchy. Chłopiec w końcu starał się przede mną otworzyć. - To było rok temu. Byłem jak zwykle w przedszkolu, potem odebrała mnie ciocia i zaprowadziła do domu. Mama... Leżała tam. Cała we krwi. Bez życia. Koło niej siedział tata. Trzymał w dłoni nóż i płakał. Gdy mnie zobaczył zaczął przepraszać i próbował przytulić. Ciocia jednak zadzwoniła na policje. Potem zabrali mnie do pani Liliany. Jest naprawdę wspaniała i stara zastąpić mi rodzinę. - Z jego, jak i moich oczu leciały łzy. Nie mogłam uwierzyć co Eryk przeszedł.

-Dziękuje, że mi zaufałeś Eryk. - Objęłam go ramionami i przytuliłam mocno do siebie. Tkwiliśmy tak dłuższą chwilę. Czułam, że tego potrzebował. Tak samo jak i ja. Oboje byliśmy w kawałkach, które ktoś musiał ułożyć w całość. Takimi zwierzeniami powoli dawaliśmy elementy w odpowiednie miejsce.

Zaczęłam się zastanawiać co by było gdyby mały brunet zamieszkał ze mną. Nasze życie nabrałoby zupełnie nowych barw. Mogłabym mieć szanse odbudować siebie oraz jego. Ja dałabym mu rodzinę, on mi ciepło i wsparcie. Jednak do adopcji trzeba mieć ułożone i stabilne życie, a ja takiego nie miałam. Nie wiedziałam nawet czy chce być już na stałe z Niallem. Najpierw musiałam w pełni ustabilizować swoje życie, potem rzeczywiście pomyśle nad adopcją. Uwielbiałam Eryka i pragnęłam dać mu nowy dom.

Ups! Wpadka! || S.G. ✔Where stories live. Discover now