*33*

2.3K 58 5
                                    

Every time I see you, baby, I get lost
If I'm dreaming, baby, please don't wake me up
Every night I'm with you I fall more in love

Minęło kilka dni od wydarzenia z restauracji. Dzisiaj miał odbyć się obiad u moich rodziców. Zayn wraz ze swoimi rodzicami oraz siostrami też byli zaproszeni. Stresowałam się. Znałam plany mojego ojca i bałam się jak to może wypaść. Co jeśli wszystko potoczy się w złym kierunku?

-Myślisz o tym. - Zagadał mój brat siadając obok mnie. Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Rozejrzałam się po wielkiej jadalni i zauważyłam tatę czytającego gazetę. Mama wraz z Justinem przebywali w kuchni i kończyli robić kolację. Cieszyłam się, że rodzice byli z nim na tyle blisko, że chcieli z nim spędzić tegoroczne święta.

-Trochę się stresuje. Jeśli się zgodzą to mogą być moje pierwsze święta z Zaynem. - Mruknęłam odwracając wzrok na przechodzącą obok Pezz.

-To będzie wspaniałe. Pocałujecie się pod jemiołą. - Poruszyła brwiami siadając obok swojego narzeczonego.

-Może i tak, ale wiesz my jednak nie jesteśmy razem... - Złapałam dłoń Liama.

-Ale będziecie. Jestem tego pewna Selle.

Westchnęłam, gdy usłyszałam melodyjny dzwonek do drzwi. Tata odłożył czytaną gazetę na kanapę i poszedł otworzyć je. Wstałam powoli z krzesła wraz z przyszłym państwem Payne. Po chwili usłyszałam dziecięcy śmiech. Ostrożnie kucnęłam wiedząc, że Safaa od razu będzie chciała się przytulić. I nie myliłam się. Dziewczynka szybko wbiegła w moje ramiona.

-Sel tęskniłam! - Pisnęła mała ściskając mnie, a następnie odsuwając się by pogłaskać mój ciążowy brzuszek. Zauważyłam również Don oraz Wal, które szybko przytuliłam.

-Miło was widzieć. - Rodzice dziewczyn przywitali mnie pocałunkami w policzek i szybko poszli rozmawiając z moimi. Nagle przede mną pojawił się uśmiechnięty Zayn.

-Witam matkę mojego dziecka. - Szybko cmoknął w moje usta dotykając mój brzuch. - Jak się ma nasza mała fasolka?

-Świetnie. Tęskniłam. - Zarzucając ręce na jego ramiona.

-Ja też. - Wyszczerzył się i pociągnął nas w stronę krzeseł. Usiedliśmy obok siebie szeroko się uśmiechając.

-Zanim zaczniemy jeść obiad przygotowany przez moją żonę oraz Justina. - Głos zajął w końcu mój tata. - Chciałbym zapytać czy zechcielibyście spędzić z nami te święta? Chcemy wam pokazać nasze tradycje oraz sprawić wam niezapomniane chwilę.

-Och oczywiście. - Trisha wstała z miejsca i przytuliła moją mamę. - Nigdy nie obchodziliśmy świąt, ale cieszymy się, że możemy jednak to zrobić z wami po raz pierwszy.

~*~

Siedziałam na kanapie na przeciwko Beera, który odciągnął mnie od stołu chcąc porozmawiać. Obserwował mnie jakby zestresowany, a ja nie miałam pojęcia o co mu może chodzić.

-Więc Jus? - Szturchnęłam go lekko.

-Czemu nie chcesz powiedzieć Zaynowi, że nadal go kochasz? - Spojrzałam do tyłu na bruneta, który aktualnie rozmawiał z Liamem.

-Wiesz, że to nie jest takie łatwe J. Nie chce się śpieszyć. - Przyznałam.

-A co jeśli później się wszystko zepsuje? W sensie teraz chcecie, ale potem wszystko minie?

-Czemu mam wrażenie, że nie mówisz tylko o mnie, ale też o sobie. No dalej przyjacielu, mów mi, co to za dziewczyna? - Złapałam jego dłoń dla dodania otuchy.

-No tak... - Jęknął. - Czułem, że się domyślisz Selle. To trudne tak szczerze, bo trochę się znamy, ale jakby nie mieliśmy bliskiego kontaktu. Ale jakoś to się zmieniło. Napisała do mnie i jakoś wyszło. Często gadaliśmy przez kamerkę, pisaliśmy ciągle... I polubiliśmy się. Nawet bardzo.

-Więc kto to J?- Skrzywił się delikatnie i przybliżył twarz do ucha.

- Waliyha. - Szepnął i spojrzał w stronę wymienionej dziewczyny. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Ale blondyn naprawdę patrzył w stronę siostry ojca mojego dziecka.

-Naprawdę? - Zapytałam klaskając w dłonie. - To cudownie kochany.

Przytuliłam go delikatnie. Czułam jak jego napięte mięśnie rozluźniają się całkowicie. Widocznie bał się mojej reakcji. Chociaż naprawdę nie miał czego. Widziałam, że średnia siostra Malika zmieniła się na lepsze. Mieli szansę na szczęście.

-Musisz działać braciak. Ona jest tego warta, a ty potrzebujesz miłości. - Pocałowałam jego oba policzki i złapałam pewnie jego dłoń.

-Chyba muszę z nią pogadać i może... Zaprosić na randkę? Pomożesz mi? W sensie wyciągniesz ją z tego grona? - Zapytał, a ja skinęłam głową. - Trochę się boję reakcji Zayna. Niedawno się pogodziliśmy, a teraz nagle będę zarywać do jego siostry. Nie uważasz, że to trochę dziwne?

-Coś ty. Zuzu chce szczęścia swoich sióstr, więc myślę, że się ucieszy, że znalazła kogoś porządnego. - Wzruszyłam ramionami wstając. - Idź do ogrodu i czekaj na nas. - Mruknęłam i podeszłam do stolika. -Waliii... - Jęknęłam stając za nią i oplatając ramionami jej szyję. Dziewczyna zachichotała i złapała moje obie dłonie w swoje. - Chodź ze mną do ogrodu. Mam sprawę. - Szepnęłam do jej ucha, aby nikt mnie nie usłyszał. Jednak Don spojrzała na mnie zdziwiona. Przyłożyłam palec do ust i puściłam jej oczko. - Wychodząc szepnęłam do niej. - Twoja siostrzyczka dorasta. - I wybiegłam zanim zdążyła mnie złapać.

Stanęłam przy huśtawce, na której siedział Beer. Po chwili dołączyła do mnie brunetka patrząc na mnie niezrozumiale.

-No to moje kochane dzieciaczki dowiedziałam się o waszych rozmowach. - Spojrzałam znacząco na dziewczynę, która zarumieniła się soczyście. - Więc chyba czas na rozmowę w realu. - Klasnęłam w dłonie odchodząc od nich. W drzwiach prowadzących do domu dostrzegłam Doniya'e.

-Przyznam, że tego się nie spodziewałam. - Stanęłam obok niej opierając się o ścianę. - Twoi rodzice zaprosili też Liliannę. - Uśmiechnęła się.

-To wspaniale kochana! To będą piękne święta obiecuje. A co do nich. - Wskazałam w kierunku huśtawki. - Justin jest wspaniałą osobą. Myślę, że Wal może być z nim naprawdę szczęśliwa. To mój kochany aniołek, który jest zawsze przy mnie i chroni mnie.

-Uważaj, żeby przez mojego diabełka nie urosły mu rogi. - Prychnęła dziewczyna zerkając to na mnie to na nową parę. - Waliyha jest nieobliczalna. Bardziej boję się o tego twojego przyjaciela, aniżeli o nią.

-Nadal się na nią wściekasz? - Zapytałam, na co kiwnęła tylko głową. - Pogodzicie się na święta, zobaczysz. Jeśli była w stanie mnie przeprosić to przeprosi i ciebie.

-Ona się mnie brzydzi, Sel. Brzydzi się, że jestem lesbijką. - Złapałam jej dłoń chcąc dodać otuchy. Wiedziałam, że Don potrzebowała teraz wsparcia jak nikt inny. Jej rodzice i Saf zaakceptowali jej orientację, jednak średnia z sióstr nadal nie potrafiła. Pieprzone uprzedzenia.

-Daj jej czas skarbie. Może jak pozna Lili to zmieni zdanie? - Brązowooka wzruszyła ramionami i odeszła. Stałam jeszcze przez chwilę i obserwowałam ich. Uśmiechali się, a ja nawet z tej odległości byłam w stanie dostrzec iskierki w oczach Justina. Był szczęśliwy. A jeśli on był to ja też.

***
Jej spodziewaliście się połączenia Wal i Jusa? Myślicie, że pasują do siebie?
Do zobaczenia za tydzień ❤

Ups! Wpadka! || S.G. ✔Where stories live. Discover now