*38*

2.1K 52 8
                                    

-Nie będę was pilnować jak się schlejecie. Nie ma takiej opcji. - Mruknęłam patrząc na uśmiechniętych chłopaków. Trzymali w rękach siatki pełne alkoholu i przekąsek. Westchnęłam kręcąc głową. - Wychodzi na to, że będę jedyną trzeźwą osobą tutaj.

-Czy ja wiem. - Zayn wzruszył ramionami odkładając rzeczy na blat w kuchni. - Louis też pewnie nie będzie pił.

-A kto jeszcze będzie? - Zapytał Justin siadając na krześle i otwierając chipsy. Dosiadłam się do niego biorąc kilka w dłoń.

-No wy, Liam i Perrie, Louise i Harry. Niall też mówił, że wpadnie...

-Niall, naprawdę? - Zdziwiłam się. Zayn zaśmiał się podchodząc do mnie i obejmując w pasie.

-Tak. Gadałem trochę z nim ostatnio. Wydawał się, że nie ma mi tego za złe. - Uśmiechnął się promiennie. - Mówił, że poznał nawet na zajęciach piękną blondynkę.

-To dobrze. - Przyznałam zarzucając ręce na jego szyje.

Siedzieliśmy tak jeszcze kilka minut i rozmawialiśmy o gościach. W pewnym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Malik poszedł otworzyć.

-Wyglądacie jak para. - Prychnął blondyn odkładając chipsy na blat. - Nadal się dziwię, że nie jesteście znowu razem, bo naprawdę się tak zachowujcie.

-Mam dziwne przeczucie, że to się dzisiaj zmieni. - Zachichotałam patrząc na gitarę w rogu pokoju. Zayn nie raz grał dla mnie piosenki, ale z tego co mówił Liam ta była jego autorska. Byłam wniebowzięta. Do tego zaśpiewać z nim miała moja kochana Perrie, co potęgowało uczucie szczęścia.

-Hej suczki! - Pisnęła Perrie wchodząc do domu z siatką słodyczy. Jęknęłam gdy podała mi ciasto. - Całe twoje skarbie. - Wstałam szybko po widelec otwierając pudełko.

-Kocham cię. - Mruknęłam czując, że się rozpływam dzięki smakowi tego ciasta. Dziewczyna zachichotała patrząc na Zayna.

-Dobra moje dzieciaczki... - Zaczął Malik, jednak mój brat mi przerwał.

-Jedynym dzieciakiem jaki jest tutaj i jest twoje to jest to w jej brzuchu. - Wskazał na mnie.

-Zamknij się Payne. - Syknęłam.

-Dobra Payne. - Zachichotał kręcąc głową.

~*~

Siedzieliśmy w kółku przy ognisku na dworze. Na szczęście nie było jakoś bardzo zimno, a do tego mieliśmy przenośny grzejnik. Atmosfera była przyjemna. Wszyscy ze sobą rozmawiali i śmiali się. Byliśmy okryci kocami, a Liam i Zayn stali przy grilu przekrzykując się kto lepiej zrobi mięso. Patrzyłam na to z satysfakcją. Wszystko zacząło się układać. Miałam wrażenie, że było jeszcze lepiej.

Nawet Niall siedział z blondwłosą dziewczyną przytulając ją do siebie. Wyglądał na szczęśliwego i wolnego od strapień. Miałam wrażenie, że był gotowy zacząć nowe życie z kimś przy swoim boku. Może nawet będzie to Emily.

-Zaśpiewamy wam coś. - Nagle Perrie usiadła na wolnym miejscu, a razem z nią Zayn. Uśmiechnęłam się patrząc na nich. Malik wyglądał na zestresowanego. Przyciskał gitarę mocno do siebie patrząc na mnie uważnie. Nadal nie odrywając ode mnie wzroku zaczął powoli przesuwać palcami po strunach gitary.

Been sitting eyes wide open
Behind these four walls, hoping you'd call
It's just a cruel existence
Like there's no point hoping at all

Baby, baby, I feel crazy,
Up all night, all night and every day
Give me something, oh, but you say nothing
What is happening to me?

Obserwowałam uważnie jego usta. Potem spojrzałam na oczy, które były pełne łez, zupełnie jak moje. Gdy nadszedł czas na Perrie wstałam z swojego miejsca podchodząc do chłopaka. Refren śpiewał prosto w moje oczy. Dokładnie wiedział jak ułożyć dłonie na gitarze, jakby grał ten utwór tysiące razy.

-I just wanna keep calling your name until you come back home. Until you come back home. - Wyszeptał, a następnie wbił się w moje usta. Oddałam pocałunek z wielką pasją przyciągając go do siebie. W tamtej chwili nie przeszkadzała mi gitara wbijająca się w mój brzuch. Nie było to bolesne, więc po prostu oddałam się pasji całowania Zayna Malika, który gładził mój policzek. Nie obchodzili mnie teraz inni. Wszystko jakby ucichło. Jakby wcale tutaj nikogo nie było, nikt nas nie obserwował. Byliśmy tylko my, zakochani, stęsknieni, spragnieni bliskości. Świat przestał istnieć, a ja oddałam się ramionom Malika.

-Kocham cię. - Mruknęłam gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie. Chłopak wyszczerzył się i odłożył instrument na pobliski kocyk. Przyciągnął mnie do siebie składając delikatny pocałunek na czole, a następnie nosie.

-Czy to znaczy, że jesteś w stanie mi wybaczyć? - Zapytał.

-Kocham cię. Niech to będzie wystarczającą odpowiedzią. - Wtuliłam się w jego ramiona słysząc gwizdy i piski naszych przyjaciół.

-Też cię kocham. Najmocniej na świecie. I nasze dziecko też. - Oderwałam się od niego zszokowana. Jednak jego mina była całkiem poważna, a w jego oczach dostrzegłam szczerość i uczucie, czego brakowało mi przed ostatnie tygodnie naszego związku.

-Kochasz je? Tak  naprawdę? I chcesz je ze mną wychować?

-Jesteś matką mojego dziecka, Sel. Moją przystanią, moim światłem w pochmurny dzień, moim sercem. Byłem dupkiem, że wcześniej tego nie dostrzegłem i nie potrafiłem zaakceptować naszego bąbelka. - Kucnął patrząc na mój brzuch. - Ale tatuś teraz zrozumiał swój błąd i chce go naprawić i pokazać ci, że nie jest totalnym idiotą, który umie tylko zostawić kobietę, którą kocha całym sercem. Chce ci pokazać cały świat, mały. Pokazać, że potrafię być dobry. A przede wszystkim chce iść przez ten świat trzymając za rękę twoją mamę, mój ideał.

Nie mogłam już powstrzymać łez, które nie wiadomo kiedy zaczęły spływać po moich policzkach. Złapałam jego dłonie, zmuszając do wstania i ponownie pocałowałam. Odnalazłam swoją drogę do szczęścia.

-Za Zaylenę! - Krzyknął Justin podnosząc butelkę z piwem do góry. - Za ich szczęście oraz ich dziecko. Oby wszystko wam się ułożyło!

-Za Zaylenę! - Powtórzyli wszyscy zgodnie wznosząc swoje napoje.

~*~

Stałam na trawie obserwując rozgwieżdżone niebo czekając na północ. Zayn stał za mną obejmując dłońmi mój spory brzuch. Po mojej lewej stronie stał Justin, który szeptał coś do ucha Wal co chwilę delikatnie całując jej policzek. Zaraz obok nich była Doniya wraz z Lili, która trzymała mocno jej rękę patrząc prosto w oczy. Po prawej natomiast dostrzegłam Perrie oraz Liama, którzy spokojnie obejmowali się kołysając na boki. Dalej był Niall wraz z Emily oraz Harry i Lousie, którzy się całowali. Patrzyłam na wszystkie pary z uśmiechem. Nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Dookoła mnie znajdowały się osoby, które miały dla mnie jakieś większe znaczenie. Było idealnie.

-Szczęśliwego nowego roku, kochanie. - Tuż przy uchu usłyszałam szept Zayna, który bez zbędnych chwil obrócił mnie w swoją stronę i pocałował. Tak było idealnie.

***
*nie sprawdzony*
Przepraszam, za opóźnienia, jednak miałam problemy z internetem przez ten weekend i wyszło jak wyszło. Ale za powrót Zayleny mi chyba wybaczycie 🙈
Niestety nie mam pojęcia kiedy nowy rozdział, bo mam lekkie problemy z napisaniem go, więc oby do następnego weekendu ❤

Ups! Wpadka! || S.G. ✔Where stories live. Discover now