Część VIII

1.5K 46 26
                                    

P.O.V. An

Dzień za dniem. Godzina za godziną. Minuta za minutą... Sekunda za sekundą.
Czasem się zastanawiam co by było, gdybym jednak została na planecie i walczyła... Albo, o zgrozo wybrała złą stronę.

Ale wiecie co? Nie będę się tym zamartwiała. W końcu dzisiaj lecę do Asgardu z Thorem.

10.45, STARK TOWER

- Gdzie on jest?! Miał być bite dwadzieścia minut temu - chodziłam zdenerwowana po salonie.

- Przecież to bożek... Jego nie zrozumiesz - mówił Steve.

Ja za to olewałam go i chciałam strasznie spać. Ale nie! Muszę do Asgardu, już coś postanowiłam...

Po pięciu minutach Thor zjawił się i zaczął mnie przepraszać. Ruszyliśmy.

ASGARD, SALA BALOWA

- Ojcze oto księżna Annabelle de Glamour, ostatni ognisty elf na świecie. Chciała ciebie o coś poprosić - mówił Thor.

- Hmmm... A więc co ciebie sprowadza do mnie dziecko - zaczął Odyn

- Chce być śmiertelnikiem. Ale chce zachować moje moce... Da się to zrobić, prawda?

- Tak, ale jest jeden warunek... Osoba, która oddałaby za ciebie życie, którą kochasz wzajemnie musi oddać swoje życie.... - rzekł Odyn

- Nie... Nie... Jest inny sposób - wszechojciec pokrecil głową na nie - Ale Peter... Nie. Ja tak nie mogę. Nie... Ja... Do widzenia.

Wybiegłam i zawołałam Heimdalla. Znalazłam się na Ziemi. Nawet nie wiem gdzie. Ale podejrzewam, że na jednej z ulic NY...

P.O.V. Loki

Kolejny raz dała znak, że kocha JEGO, a nie mnie... To tak... Boli? Czy ja coś czuję? Przecież jestem potworem, który zabija bez mrugnięcia powieką, a jedna elfka potrafi wywołać we mnie tyle sprzecznych uczuć? To absurd.

Jak jej pomóc? Dodałbym za nią życie, byleby była szczęśliwa. Naprawdę. Jestem załamany. Mogę się założyć, że Parker tego by nie zrobił.

Ale przekonam się i mam już pewien pomysł...

P.O.V. Peter

Chodzę poddenerwowany cały dzień. Annabelle dalej nie wróciła choć Thor jest tutaj od trzech godzin. Moje pajęcze zmysły szaleją. Nie mogę normalnie funkcjonować. Postanowiłem przejść się do parku...

Siedzę na ławce. I patrzę. Jak na złość na każdej ławce jest zakochana osoba, ale obok mnie nie ma JEJ. Nie czuję jej zapachu, nie widzę jej pięknych oczu i ciepła bijacego od niej...

- Przepraszam czy tu jest zajęte? Wszystkie ławki są pozajmowane... - usłyszałem JEJ głos... Mam chyba zepsute uszy...

Podniosłem głowę i ujrzalem ją. Moją Annabelle. Największe szczęście w moim całym  życiu. Wstałem i obkrecilem ja w około mojej osi. Nie zaśmiała się... Dziwne.

-  Gdzieś ty była kobieto? Wiesz jak ja się martwiłem? Co jeśli... Jeśli coś by ci się stało? - zapytałem.

- Przepraszam cię Pete. Ja... Po prostu Odyn powiedział, że żeby być smiertelnikiem to ty musiałbyś poświęcić swoje życie... - tu się rozpłakała.

Objołem ją ramieniem i przybliżyłem się do niej.

- Posłuchaj... Napewno jest jakieś inne wyjście. Zobaczysz. Coś wymyślimy... Razem... - to powiedziawszy ścisnąłem jej lodowatą dłoń.

- Masz rację Peter... Masz rację... - to powiedziawszy przemieniła się w Lokiego...

Spojrzałem na niego przestraszony. Ten widząc to zaśmiał się chytrze, złapał mnie za rękę i przeteleportował do jego lodowego pałacu.

- Coś ty zrobił AN? - zapytałem hardo.

- Ja nic... Ale ty tak... Ciekawe co powie kiedy zobaczy jak ją zdradzasz... Albo mówisz, że ci się znudziła. Że to był tylko głupi żart... Hmmm? Co o tym sądzisz? - zapytał ze swoim typowym uśmieszkiem.

- To ci się nie uda. An będzie zawsze że mną... Ona mnie kocha - powiedziałam pewny swoich słów.

- A co jeśli to ja wyciągnę ją z tego dołka po zerwaniu? Co jeśli to ja jej w tym pomogę? Nie ty.... Będzie MOJA , NIE TWOJA - powiedział i zniknął.

Opadlem bezradnie i zacząłem płakać...

Księżniczka ponad prawem|| Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz