Rozdział 23

1.1K 72 51
                                    

Alejandra

Ustawiam miskę z chipsami na stole i cicho wzdycham, bo powoli dosyć mam niekończących się imprez chłopaków. Ledwie co wróciliśmy, zdążyliśmy trochę odpocząć, nie minął tydzień, a ci już chcą coś świętować.

Teraz ponoć "wydanie całej Egzotyki", bo dzisiaj wypada jej premiera w sklepach.

Rozstawiamy alkohol na blacie otwartej kuchni i mając w pamięci  rozbitą w drobny mak szybę szklanego stołu, nowy za pamięci wstawiam do pokoju, który zwykłam nazywać swoim. Weronika siedzi na kanapie w salonie i nie raczy pomóc nam w jakichkolwiek przygotowaniach. Przyjechała nad ranem, bo jak tylko dowiedziała się, że jestem z powrotem w Polsce, nie mogła usiedzieć na miejscu i skupić się na lekcjach w szkole.

Jak dobrze, że etap nauki mam już za sobą.

Do mieszkania wchodzi Krzysiek i po raz kolejny mam ochotę udusić, go za to, że tak jak Kuba nigdy nie puka. Zaraz za nim przychodzą Adam z Natalką, Wojtek bez Dominiki i Maciek z Pauliną, która na kilka dni przyjechała z Torunia. Na tym w zasadzie kończą się osoby, które znam. W naszym mieszkaniu jest aktualnie więcej nie znajomych niż znajomych i idąc korytarzem do kuchni mijam po drodze niemal same nowe twarze. Posyłam uśmiech brunetowi, którego białe soczewki przysłaniają całe tęczówki i przysięgam sobie, że później spytam się go jak w tym cokolwiek widzi. W tłumie ludzi, z których większość to za pewne współpracownicy, przyjaciele i ludzie zaangażowani w twórczość Kuby, a także inni raperzy, szukam znajomej twarzy Natalki, aby się z nią przywitać. Wpadam na Maćka, który nie pozwala mi odejść i przytula mnie na powitanie.
– Gdzie się tak spieszysz, co? Choć przedstawię cię Paulinie – jestem lekko zdziwiona, ale podaję rękę chłopakowi i daje się zaprowadzić do otwartej kuchni, gdzie z resztą zamierzałam.

Przy blacie stoi długowłosa blondynka. Popija jakieś owocowe piwo - jedno z nielicznych jakie kupiłam, bo nikt nie lubi tego ścierwa - unosi wzrok znad szklanki i patrzy na mnie spod wachlarza rzęs.

Kurde, ładna jest.

Unoszę brwi i z uznaniem zerkam na Maćka.
– Paulina – mówi zielonooka blondynka i wyciąga w moją stronę dłoń, która lekko ściskam.
– Ala – uśmiecham się szeroko i wdrażam się w rozmowę między Maćkiem, a Wojtkiem, bo wciąż nie mogę odnaleźć Kuby. Biorę dla siebie szklankę whiskey dla siebie, jedyne co potrzebuje w tej chwili to odrobina rozluźnienia. Ktoś zatrzymuje mnie, kładąc dłonie na mojej talii i wstrzymuje oddech. Odchylamy głowę, gdy chłopak schodzi pocałunkami na moją szyję i przygryzam wargę, odwracając się w jego stronę.
– Szukałam cię – omiatam go spojrzeniem od góry do dołu, po czym zatrzymuje się na jego zielonych tęczówkach.
– Doprawdy? – pyta i unosi brwi. W chwili gdy posyła mi uśmiech, w mojej głowie pojawia się kolejna pasująca do niego ksywa.

Pan Pięknie Się Uśmiecham nafide. Pasuje idealnie.

Nie pozwalam chłopakowi przejść do salonu, gdzie zmierza, zatrzymuje go w miejscu i staje na palcach, aby móc go pocałować.

Pijemy na umór i jak zwykle wszelkie moje postanowienia "dzisiaj nie pije" leżą zapomniane w gruzach. Maciek wyciąga z kieszeni kilka jointów i zainteresowaniem obserwuję jak powoli zaciąga się dymem. Oblizuje usta i procenty we krwi powodują, że wyciągam w jego stronę rękę. Pod czujnym okiem Kuby zaciągam się narkotykiem i nachodzi mnie błogie uczucie spokoju i radości. W pomieszczeniu przy zamkniętych oknach robi się siwo, gdy zaczynamy jarać.

Huk, hałas, przygaszone światła i dym w wypełnionym ludźmi pokoju. Wszyscy krzyczą, tańczą, albo tak jak ja po prostu w uczuciu wszechogarniającej radości obserwują jak inni się bawią. Nawet gdy mija druga w nocy, nie czuje ani odrobiny zmęczenia. Część ludzi już opuściła mieszkanie Kuby i została Wesoła Ekipa w nieco poszerzonym składzie. Weronika spędza kolejną godzinę pochłonięta rozmową z Krzysiem, ale przerywam im, wołając ich do kółka, gdzie Maciek szykuje kolejne substancje. Tym razem w jego rękach znajduje się kilka kolorowych tabletek w rozmaitych kształtach i oczy rozszerzają mi się na ten widok. Pewnie sięgam po pierwszą i mierzę wzrokiem Kubę, jego źrenice są już silnie rozszerzone, bo wcześniej sam włożył do ust tabletkę w kształcie serduszka.

Zanim Ucieknę // QuebonafideWhere stories live. Discover now